Słynny restaurator broni syna przed sądem

Marcin Banasik
Marcin Banasik
Adam G. podczas wczorajszej rozprawy w krakowskim sądzie
Adam G. podczas wczorajszej rozprawy w krakowskim sądzie Fot. Anna Kaczmarz
Adam G. zapewniał wczoraj , że upadek eleganckiej restauracji nie był zaplanowany

Muszka w czerwoną kratkę, granatowa marynarka, kraciaste spodnie, czerwone skórzane buty i brązowy kapelusz. Do tego duży, złoty sygnet na małym palcu lewej ręki. Tak wczoraj pojawił się w sądzie 61-letni Adam G. Słynny restaurator jest świadkiem w sprawie, w której oskarżony jest jego syn Adam G. (syn ma to samo imię co ojciec).

Sprawa dotyczy lokalu, który powstał w 2012 roku przy ul. św. Jana 8 w Krakowie. Restaurację założyła spółka powołana przez firmę prowadzoną przez Adama G. juniora oraz właściciela firmy deweloperskiej.

Wspólnik Jerzy Masłyk zarzuca teraz młodemu restauratorowi, że okłamał go, podrobił jego podpisy i namówił do wpłacenia 170 tys. zł na inwestycję, która nie została zrealizowana. Według dewelopera było to działanie zaplanowane. Przedsiębiorca do dziś nie odzyskał wpłaconych pieniędzy.

Z kolei Adam G. senior, który według Masłyka pełnił decydującą rolę w rozmowach dotyczących inwestycji, uważa, że na upadek interesu złożyło się kilka okoliczności. Wskazywał, m.in. na złą sytuację w branży gastronomicznej i problemy ze spłatą zaciągniętych kredytów. - Jak ludzie chcą zrealizować interes, ale im to nie wychodzi, spotykają się i wspólnie szukają rozwiązania. A nie próbują udawać, że ten drugi okradł czy oszukał - mówi wczoraj Adam G.

Jerzy Masłyk twierdzi jednak, że restaurator zataił przed nim problemy finansowe. Z kolei Adam G. zapewnia, że deweloper był dobrze poinformowany o kondycji restauracji, w której miał 30 proc. udziału.

Zeznający wczoraj przed sądem Adam G. senior stwierdził też, że miał za złe deweloperowi, że ten wpłacił jedynie 170 tys. zł na inwestycję, a nie 300 tys. zł, jak się wcześniej umówili.

Z ustaleń śledczych wynika, że w sierpniu 2012 r. Adam G. senior zaproponował deweloperowi wspólne prowadzenie interesu. Panowie znali się wcześniej. Do pierwszej rozmowy na temat inwestycji doszło podczas ich wspólnej podróży z Warszawy do Krakowa.

Adam G. twierdził, że ma do dyspozycji wynajmowany lokal obok hotelu Grand i szuka inwestora, który wsparłby go finansowo oraz pomógł otworzyć elegancką restaurację.

Deweloper przystał na propozycję i z Adamem G. juniorem utworzył osobną spółkę, która miała zajmować się prowadzeniem tego lokalu w Krakowie.

Wspólnicy podpisali umowę 28 sierpnia 2012 roku. Oczywiście obecny był przy tym ojciec, który miał zostać twarzą nowego biznesu. Sam żadnych umów od dawna nie podpisuje, bo jest zadłużony na kilka milionów zł.

Po pół roku młodszy Adam G. przestał jednak kontaktować się ze wspólnikiem. Wiosną deweloper dowiedział się, że restauracja przy ulicy św. Jana 8 już nie istnieje.

Okazało się również, że spółka musi zapłacić wierzytelności za wynajem lokalu w hotelu oraz faktury za prąd i prace budowlane. Wspólnik Adama G. zgłosił sprawę do prokuratury. Ta z kolei oskarżyła syna znanego restauratora o oszukanie wspólnika. Adam G. junior nie przyznaje się do winy. Jego ojciec nie wyraził zgody na publikację swojego wizerunku i danych osobowych. Kolejna rozprawa odbędzie się 5 lipca.

WIDEO: PiS: Ekshumacje są potrzebne w śledztwie. Rozumiemy rozgoryczenie

Źródło:TVN24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Słynny restaurator broni syna przed sądem - Dziennik Polski

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska