Śmiać się czy płakać? Oto jest pytanie

Krzysztof Zyzik
Felieton Krzysztofa Zyzika.

Brązowy kartonik pokryty wyblakłym drukiem. Na nim zaproszenie na III Opolskie Plenum Przodowników Pracy. W programie sprawozdanie z wykonania zadań („W oparach absurdu, czyli 300 procent normy”). Jest też „Prezentacja Planu Pięcioletniego” i referat „Napływ dewiz podstawą przyjacielskich stosunków z narodami”. Organizatorzy PRL-owskiej gali kuszą mnie też „kawą z importu”, pomarańczami, loterią fantową z „rarytasami spod lady”. A w finale: wieczorkiem przy „meduzie” i „rozmowach kontrolowanych”. Dziękuję, mili gospodarze, ale zgłaszam brak „lornety” (dwie sety do galarety)…

Śmiesznie, coraz śmieszniej. Prezes podczas sejmowej debaty o przejęciu sądów pochłonięty studiowaniem „Atlasu kotów”. Ci tam na mównicy gardłują: demokracja się wali, larum grać trzeba, a szef wszystkich szefów zanurzony w lekturze, jak we własnej sypialni, niespiesznie kartkuje: pers nakrapiany, bombay, egipski mau, pers czerwony, kurylski krótkowłosy…

Ociepla wizerunek - trąbi opozycja. Że niby prezes wykonał w Sejmie happening reżyserowany przez spin doktorów. Ja tam nie sądzę, by akurat jego dało się reżyserować. Raczej wierzę, że niczym kot kłębkiem wełny bawi się on ludźmi i instytucjami. Goni po kątach totalną opozycję, płoszy Panią Premier, przeraża Pana Prezydenta.

A propos: „Prezydent wraca z Wietnamu, a tu Sajgon” - śmieje się ktoś na Twitterze, nawiązując do rozjeżdżania w Sejmie prezydenckiego projektu zmian w sądach. Czołganie Andrzeja Dudy przez naczelnika to jest zaiste temat epicki. Emancypacja ucznia tak ubodła mistrza, że tu już nie ma miejsca na odcienie szarości. Wracasz do przedpokoju albo wojna na całego - gniewa się ojciec Jarosław. I twardo staje po stronie drugiego syna - Zbyszka. Bo tak go ceni? A może dlatego, że Ziobrę da się odwołać pstryknięciem palców, a Dudę - nie bardzo. No, chyba że prezes każe prokuratorowi Piotrowiczowi wygasić mu kadencję. W sumie, co by się takiego stało, poza kolejnym szokiem opozycji, co na pasku w TVP Info przedstawiono by mniej więcej tak: „Wściekły jazgot histeryków z totalnej opozycji, którzy zajadle bronią przestępców w togach”.

Jest śmiesznie, a będzie jeszcze śmieszniej. „Zachciało mi się białej Polski!” - ryczy na popularnym memie naofaszysta, przewracając się na oblodzonym śniegu… Memy, filmiki, telefoniczne pozdrowienia „dla podsłuchujących”. Nieraz słyszę, że nie wypada rechotać, kiedy tacy ludzie jak Karol Modzelewski, Adam Strzembosz, Jadwiga Staniszkis czy Aleksander Hall każą bić na alarm. Bo w pakiecie z zapowiedzianymi programami „500 plus”, „Uchodźcy minus” czy słusznym gonieniem reprywatyzacyjnych złodziei dostajemy rozkład instytucji i bezpieczników demokracji. A tego akurat w programie nie było. Czy to jest jeszcze śmieszne, kiedy policja zwija na komisariaty ludzi z białymi różami, a biernie przygląda się nacjonalistycznej bandyterce chcącej wieszać posłów? Kiedy ochrania antysemitów zionących rasową nienawiścią na wrocławskim rynku, a kobiety protestujące pokojowo w siedzibie Lasów Państwowych zwozi sukami na przesłuchania, każe się rozbierać i poddaje upokarzającej kontroli osobistej? Jakiś memik z tej okazji?

Kto wie, może ten śmiech to jest jednak metoda. Niejednego polityka w naszym do bólu poważnym kraju wyłożył dowcip. Taki Komorowski - potknął się i zatoczył o własną śmieszność. Śmiech to zdrowie! A chichot z władzy, choćby i śmiertelnie poważnej, to przyspawana do polskiej duszy przekora. W końcu za komuny byliśmy najweselszym barakiem demoludów. A dziś PRL-em zionie, że hej. Aż chciałoby się wyrzucić telewizor. Ale to już nie takie proste jak kiedyś. Urbana z Tumanowiczem dało się podnieść, choć kineskop swoje ważył. Rachonia z Ogórkową, choć w wersji slim, mam przykręconych do ściany. Dlatego, mimo wszystko, zdrowiej pomasować przeponę. Na przykład puszczając sobie na smartfonie Holecką z głosem prezenterki Kim Dzong Una. Albo jej wywiad z Jarosławem, z podłożoną piosenką „Je t’aime”. Francuski kompozytor Serge Gainsbourg napisał ją na specjalne zamówienie Brigitte Bardot. A prosiła ona o „najbardziej romantyczną piosenkę świata”.

Patrzę na brązowy kartonik. To nie jest zaproszenie na przebieranego sylwestra w gronie znajomych, lecz na oficjalną imprezę biznesową marszałka województwa (podpisanego jako „Przewodniczący Regionalnego Kolektywu”). Towarzyszu marszałku, tak po starej znajomości: nie wyślę tego do IPN. Nie pisnę też słowa wojewodzie. Mogliby oni pospołu zdekomunizować ten pana jubel jeszcze przed rozpoczęciem. Albo i lepiej - w trakcie. Wjazd policji na galę OCRG i zwinięcie zarządu województwa pod zarzutem gloryfikacji komunizmu - to dopiero byłoby śmieszne!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska