Śmierć bez współczucia

Redakcja
Rozmowa z Markiem Kubickim, politologiem, arabistą, założycielem portalu Arabia.pl

- Ben Laden nie został zastrzelony, ale wywieziony przez amerykańskich komandosów i czeka go sąd za ludobójstwo. Wyobraźmy to sobie, bo coraz głośniej mówi się, że właśnie taki scenariusz powinna mieć akcja "Geromino".
- Jest taka wątpliwość, ale gdyby Osama ben Laden został pojmany, zapewne Al-Kaida organizowałaby krwawe zamachy i porwania, żądając uwolnienia terrorysty numer jeden. Proces byłby długotrwały, chociażby dlatego, że Osama mógłby nie odpowiadać na pytania albo szczegółowo opowiadałby o tym, że na początku lat 80. ludzie, którzy potem odgrywali znaczące role w Al-Kaidzie, byli szkoleni przez Amerykanów...

- Nie mamy serii zamachów terrorystycznych w odwecie za zabicie Osamy. W niektórych europejskich krajach ogłoszono jednak wzrost zagrożenia terroryzmem. Są arabiści, którzy radzą, by w Polsce na przykład uważniej spoglądać na Ligę Muzułmańską...
- To bzdura! Znam tę wypowiedź o Lidze Muzułmańskiej - na szczęście jest ona jednostkowa i całkowicie mylna.

- Czym jest Liga Muzułmańska w Polsce?
- To organizacja składająca się z inżynierów, lekarzy i innych wykształconych osób. Osoby te przyjechały do Polski w latach 70. i 80. na studia, zdobyły tu wykształcenie i zostały, zakładając rodziny. Mają często obywatelstwo polskie, polskie dzieci, które wysyłają do polskich szkół, nie są zainteresowane terroryzmem. Liga Muzułmańska to organizacja społeczna oraz religijna, budująca meczety i domy modlitw w Polsce. I to może się w pewnych kręgach nie podobać.

- Czy zaczniemy zachowywać większy dystans do mieszkających w Polsce Arabów?
- Nie sądzę. Teraz mamy zupełnie inną sytuację niż 10 lat temu. Dla świata arabskiego i muzułmańskiego bohaterami są ci, którzy obalili Mubaraka, i ci, którzy doprowadzili do buntu w Libii. Doszło też do bardzo ważnego wydarzenia: zgody Hamasu i Fatahu w Palestynie (palestyńskie porozumienie miedzy radykalną organizacją a ugrupowaniem prezydenckim sprzyja pokojowym negocjacjom z Izraelem - dop. aut.). We współczesnym świecie muzułmańskim ben Laden nie jest już megabohaterem. To, że w Pakistanie zginęła osoba, która 10 lat temu "postawiła się" Ameryce i ugodziła supermocarstwo na jego własnym terytorium - to wydarzenie dziś ważne głównie dla Ameryki, a nie dla świata arabskiego. Poza tym pamiętajmy, że śmierć Osamy nastąpiła, gdy na świecie naprawdę dużo się działo, zaczynając od beatyfikacji Jana Pawła II, a kończąc na ślubie księcia Williama. Dla Polski - jeśli patrzeć na to przez pryzmat zagrożenia terroryzmem - śmierć Osamy ma wręcz marginalne znaczenie.

- A gdyby potwierdziła się hipoteza, że terrorysta, który wskazał łącznika ben Ladena, był przesłuchiwany w Polsce w rzekomych amerykańskich tymczasowych więzieniach dla terrorystów?
- Jest taka hipoteza, ale ma wątłe podstawy. Raczej w nią nie wierzę. Gdyby okazała jednak prawdziwa - faktycznie możemy obawiać się zwiększonego zagrożenia terroryzmem.

- Stany Zjednoczone decydując się na zastrzelenie i pogrzebanie ben Ladena w morzu, chciały uniknąć powstania kultu przywódcy Al-Kaidy. Teraz jednak milkną głosy entuzjastycznej radości z powodu efektów akcji komandosów, a pojawiają się wątpliwości co do sposobu, w jaki zginął Osama, dlaczego do niego strzelono, choć nie miał broni.
- Dla wielu ludzi ben Laden był bohaterem i ta śmierć owo bohaterstwo potwierdza. Ale dla znakomitej większości ludzi okoliczności, w jakich zginął największy terrorysta współczesnego świata, niczego nie zmienią. Zginęła bowiem osoba odpowiedzialna za serię krwawych zamachów, na czele z World Trade Center. To jest powód do swego rodzaju satysfakcji i ulgi. Faktem jest jednak, że dociera do nas, że szumna radość i tańce z powodu jakiejkolwiek śmierci zbliżają nas do strony przeciwnej i są sprzeczne z zasadami zachodniej cywilizacji i zachodniej demokracji. Ludzie spojrzeli w lustro i zdali sobie sprawę, że takie zachowanie przystoi tym, z którymi walczymy. Stąd ta zmiana tonu komentarzy na temat śmierci ben Ladena.

- Telewizja Al-Arabija cytowała zeznania 12-letniej córki Osamy, która rzekomo widziała śmierć ojca, otóż mówiła ona: Najpierw tatę złapano, potem zabito... To budzi współczucie?
- Nie sądzę. Ale pokazuje, jak wiele sprzecznych informacji związanych jest z akcją komandosów. Najpierw mieliśmy informacje, że Osama zasłaniał się kobietą jak żywą tarcza, potem okazało się, że ta kobieta, jego żona, sama ruszyła w kierunku komandosów. Potem - że stawiał opór. Teraz, że był bez broni. Na pewno źle się dzieje, jeśli kolejne informacje dotyczące akcji "Geronimo" wzajemnie sobie przeczą. Ale nie sądzę byśmy kiedykolwiek poznali pełny przebieg akcji, ze szczegółami.
- Pochówek ben Ladena w morzu był zgodny z muzułmańskim obrzędem?
- Nie wiemy, czy ciało było owinięte w całun, czy nie. Jaką modlitwę odmówiono. Na pewno jednak pochówek w morzu nie jest tradycyjnym dla ludów, które pochodzą z terenów pustynnych.

- Cały świat patrzy teraz na Pakistan i pyta: dlaczego Osama żył tyle lat w Abbotabad, praktycznie pod bokiem wojskowych. Czy decydenci pakistańscy faktycznie nie wiedzieli o liderze Al-Kaidy żyjącym niedaleko stolicy kraju?
- Jest szansa, że ktoś z pakistańskiego wywiadu jednak wiedział o ben Ladenie. Polowanie na ben Ladena w Afganistanie było na rękę Pakistanowi, który otrzymywał znaczną pomoc finansową i wojskową od Amerykanów oraz pewną gwarancję niewtrącania się w wewnętrzną politykę Pakistanu, która - przypomnijmy - z przestrzeganiem praw człowieka i zasad demokracji nie ma wiele wspólnego, ale nie wywoływało to krytyki z uwagi na trwająca walkę z terroryzmem, którego lider miałby się ukrywać we wrogim Pakistanowi Afganistanie.

- Fakt, że Amerykanie na własną rękę wkroczyli do Pakistanu, nie informując władz tego kraju o akcji, daje do myślenia: czyżby traktowali Pakistan jak ewentualnego zdrajcę lub wroga?,/b>
- Tak - to daje do myślenia. Ale Amerykanie są skazani na współpracę z Pakistanem…
- Bo z krajem, który ma broń jądrową należy zachowywać poprawne stosunki?
- Tak. Przy czym akcja komandosów amerykańskich nie przejdzie tak zupełnie bez konsekwencji dla rządu pakistańskiego. Bo teraz naród ostatecznie przekonał się, jaki ma słaby rząd, który albo nie wie, że mieszka u nich ben Laden, albo nie wie, że Amerykanie wiedzą, że ben Laden żyje w Pakistanie, i na dodatek rząd ten nie wie, że Amerykanie przeprowadzają u nich akcje. Żaden dumny naród nie lubi, żeby jakikolwiek inny kraj na jego terytorium robił sobie, co mu się podoba, a to właśnie stało się w Pakistanie. Poza tym właśnie zaczyna się wiosenno-letni sezon wojenny na pograniczu afgańsko-pakistańskim i Amerykanie - po usunięciu najgroźniejszego terrorysty świata - mogą chcieć zmniejszać swe wydatki na walkę w Afganistanie. Pewnie dojdzie też do rozłamu we władzach wojskowych, bo ich członkowie zaczną na siebie patrzeć podejrzliwie: kto wiedział, a kto nie wiedział o ben Ladenie.
- Czy to ważne, kto przejmie władzę w Al-Kaidzie po śmierci ben Ladena?
- Raczej nie. Ta organizacja została dawno rozczłonkowana, każdy jej człon ma własnego przywódcę. Nie będzie jednego lidera i jednostki centralnej.
- A jakie będą teraz źródła finansowania Al-Kaidy?
- Prawdopodobnie majątek Kadafiego. Kadafi będzie się chciał mścić na Zachodzie za ostatnie wydarzenia: śmierć syna i wnuków. Zemsty wymaga tradycja, najprostszym jej sposobem jest przekazanie części z majątku organizacjom terrorystycznym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska