Śmierć sapera w Afganistanie. Głogówek płacze po Szymonie Sitarczuku

archiwum prywatne
Na zdjęciach z ostatniej misji, którymi chętnie dzielił się w internecie, można zobaczyć spokojnego, zadumanego żołnierza. - Takich spokojnych chwil życzę najwięcej - napisała jeszcze we wtorek pod fotografią jedna z internautek.
Na zdjęciach z ostatniej misji, którymi chętnie dzielił się w internecie, można zobaczyć spokojnego, zadumanego żołnierza. - Takich spokojnych chwil życzę najwięcej - napisała jeszcze we wtorek pod fotografią jedna z internautek. archiwum prywatne
- Zginął świetny kumpel, dobry żołnierz, cichy, skromny człowiek - tak wspominają Szymona Sitarczuka jego koledzy, znajomi i nauczyciele.

- Był dobrym kumplem, skromnym człowiekiem. Kogo by nie zapytać, odpowie tak samo - mówi pani Małgosia z Głogówka. Głos jej się łamie, bo tak jak wielu przyjaciół Szymona nie może się jeszcze otrząsnąć po tragicznej informacji, która dotarła z Afganistanu.

Starszy szeregowy Szymon Sitarczuk od siedmiu lat służył w 1. Brzeskiej Brygadzie Saperów. Do służby zasadniczej wstąpił niedługo po maturze. Pozostał w armii i odtąd służył jako zawodowy saper, kierowca i zwiadowca.

- Mimo że pracował w jednostce w Brzegu, to praktycznie nigdy nie opuścił Głogówka - opowiada jedna z koleżanek. - Miał tu przyjaciół, tu jeździł na motorze i tu się spotykaliśmy.

- Pamiętam go jako bardzo solidnego, chętnego do pomocy ucznia - wspomina Krystian Strzoda, wychowawca Szymona w Liceum Ogólnokształcącym w Głogówku. - Nie był wybijającym się uczniem, ale nigdy też nie sprawiał problemów, był zawsze przygotowany, a na lekcjach bardzo spokojny i zrównoważony.

- Sitarczukowie to znana w Głogówku i bardzo porządna rodzina, dlatego wszyscy mówią o jego śmierci - można usłyszeć w urzędzie miejskim. - Dla rodziców to prawdziwa tragedia, bo Szymon był jedynakiem.

Misja, którą rozpoczął cztery miesiące temu była już jego drugim wyjazdem do Afganistanu.

I również tam dał się poznać z najlepszej strony: w czerwcu podczas operacji w dystrykcie Zanakhan znalazł skrytkę z 22 pociskami moździerzowymi. Innym razem, kiedy rebelianci zaatakowali polski patrol i Sitarczuk doznał obrażeń, nie wycofał się ale nadal sprawdzał teren i znalazł przygotowaną do użycia minę.

To właśnie za te dokonania dowódca IX zmiany polskiego kontyngentu wojskowego w Afganistanie generał Sławomir Wojciechowski przedstawił go do wyróżnienia prestiżowym odznaczeniem "Hero of the Battle" czyli "Bohater pola walki".

- To świadczy o tym, jak bardzo przełożeni cenili go za odwagę i działanie - podkreśla major Piotr Jaszczuk. z biura prasowego Dowództwa Operacyjnego Sił Zbrojnych. - To odznaczenie niezwykle rzadko przypada w udziale żołnierzom innym niż amerykańskim.

W czwartek saper z Głogówka razem z żołnierzami 1 kompani zmotoryzowanej zgrupowania bojowego Alfa wyjechał na kolejny patrol po północnej części prowincji Ghazni.

Po udanej akcji zatrzymywania rebeliantów, którzy zakopywali ładunek wybuchowy żołnierze wracali w kierunku bazy. Wtedy natrafił na podejrzany teren, który postanowili sprawdzić. Szymon Sitarczuk był najbliżej miny-pułapki, kiedy ta wybuchła. Zginął na miejscu.
To 29. polska ofiara polskiej misji w Afganistanie, ale pierwszy od lat opolski żołnierz, który zginął za granicami kraju.

- Szkoda chłopaka - mówi Marcin, opolski logistyk, który poznał Szymona podczas wylotów na jedną z misji. - Ale każdy z nas musi liczyć się z ryzykiem.
Uroczyste pożegnanie poległego żołnierza w bazie Ghazni odbędzie się prawdopodobnie w niedzielę. Ciało sapera przyleci do Polski w przyszłym tygodniu.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska