Chodzi o sprawę 19-letniego Łukasza Tomala ze Strzelec Opolskich, który w 2008 roku zginął podczas pracy w Intersilesii McBride. Chłopak obsługiwał maszynę odlewającą plastikowe butelki. W pewnym momencie urządzenie zaklinowało się. Łukasz chciał usunąć usterkę, otworzył drzwi maszyny i wszedł do środka myśląc, że urządzenie jest wyłączone. W pewnym momencie mechanizm ruszył, śmiertelnie go przygniatając.
Jak ustaliła prokuratura i inspekcja pracy, do wypadku przyczynił się fakt, że z zakładowy mechanik wymontował wcześniej elementy bezpieczeństwa. Oryginalnie urządzenie nie mogło pracować przy otwartych drzwiach.
Dwie osoby Tomasz S. (kierownik działu produkcji) i Mariusz D., który po wypadku zacierał ślady, zostali w tej sprawie skazani - dostali kary od 5 do 8 miesięcy więzienia w zawieszeniu. Sąd okręgowy w Opolu uniewinnił brygadzistę Piotra P. i kazał ponownie zbadać, jaką odpowiedzialność za wypadek ponosi mechanik Gerard F., który z kolei został uniewinniony w pierwszej instancji w Strzelcach Opolskich.
Sąd w Opolu uznał, że istnieje ścisły związek między działaniem mechanika a wypadkiem i przekazał sprawę do ponownego rozpatrzenia. Teraz strzelecki sąd będzie musiał stwierdzić, czy mechanik wykonywał tylko odgórne polecenia i nie ponosi odpowiedzialności za wypadek, czy też przyczynił się do śmierci 19 latka.
Jan Tomal, ojciec zmarłego Łukasza, uważa, że mechanik powinien sprzeciwić się, gdy kazano mu manipulować przy maszynie.
- Wprowadzając zmiany wystawił pracowników firmy na śmiertelne zagrożenie - mówi Tomal. - Padło na mojego syna, ale wypadek mógł przytrafić się każdemu, kto obsługiwał tą maszynę.
Termin następnej rozprawy został wyznaczony na marzec.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?