Sołtys Żyrowej górą w sporze z urzędem gminy

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
Parking przy ul. Ogrodowej powstał w ubiegłym roku, ale tylko w niewielkiej części. Teraz gmina zakończy budowę. - Cieszę się, że ta sprawa się wyjaśniła - mówi sołtys.
Parking przy ul. Ogrodowej powstał w ubiegłym roku, ale tylko w niewielkiej części. Teraz gmina zakończy budowę. - Cieszę się, że ta sprawa się wyjaśniła - mówi sołtys. Radosław Dimitrow
Józef Wilczek, sołtys Żyrowej, zdecydował, że kostka do budowy parkingu we wsi składowana będzie w innym miejscu niż wskazali to urzędnicy. Sprawa skończyła się w sądzie.

Spór dotyczy wydarzeń z początku 2013 roku. Gmina za pośrednictwem Józefa Wilczka, sołtysa Żyrowej, zamówiła w firmie kostkę brukową i krawężniki, które miały być wykorzystane do budowy parkingu we wsi przy ul. Ogrodowej.

Urzędnicy zdecydowali, że materiał musi być składowany na prywatnym podwórku przed domem sołtysa, a on sam będzie za niego odpowiadał materialnie. Wilczek na warunki przystał, bo inaczej przepadłoby 24,3 tys. złotych, które gmina planowała przeznaczyć na ten cel.

Kłopoty pojawiły się w chwili, gdy do Żyrowej przyjechał pierwszy transport z kostką brukową. Nie dość, że ciężarówka miała problem, żeby dojechać pod posesję Józefa Wilczka, to jeszcze okazało się, że materiał nie zmieści się na podwórku, bo jest go za dużo.

Sołtys uzgodnił, więc z dostawcą, by wyładował kostkę 200 metrów dalej przy ulicy Ogrodowej, w pobliżu zaplanowanego parkingu. Złożono ją w bezpiecznym miejscu i nikomu nie przeszkadzała.

Zamiana miejsca składowania kostki bardzo nie spodobała się gminnym urzędnikom. Zrugali oni za to sołtysa. Poinformowali przy tym firmę, że za materiał nie zapłacą, bo nie wywiązała się ona z umowy, czyli... z dostarczenia kostki na podwórko sołtysa.

Sprawa trafiła do sądu. Gmina pozwała firmę, za niewywiązanie się z umowy, a firma pozwała samorząd, za to, że nie dostała pieniędzy.

- Naprawdę bałem się, że poniosę z tego powodu konsekwencje i będę musiał zapłacić za wszystko z własnej kieszeni - przyznaje dziś Wilczek.

Sąd ustalił, że z formalnego punktu widzenia sołtys nie powinien podejmować decyzji o zmianie miejsca rozładunku. Zauważył jednak, że w tym przypadku nie było innego wyjścia, bo urzędnicy zrzucili na niego wszystkie obowiązki, a sami niedopilnowali szczegółów (np. nie przewidzieli, że kostka nie zmieści się na podwórku sołtysa).

Sąd stwierdził, że firma, która przywiozła materiał zrobiła, co mogła, by wywiązać się z umowy. W związku z tym nakazał gminie wypłacić firmie 24,3 tys. zł i ponad 6 tys. tytułem odsetek i zwrotu kosztów sądowych.

- Cieszę się, że ta sprawa tak się skończyła - mówi sołtys. - Nie mam przy tym żalu do gminy. Wyjaśniliśmy sobie to nieporozumienie i ustaliliśmy, że będziemy dalej pracować na rzecz wsi.

Sybila Zimerman, która pełni obowiązki burmistrza Zdzieszowic, dodaje, że urząd zapomniał już o całej sprawie.

- Zapłaciliśmy firmie pieniądze i umówiliśmy się z sołtysem, że jeszcze w tym roku ruszamy z budową parkingu przy Ogrodowej - mówi wiceburmistrz. - Kostka będzie więc wykorzystana.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska