Krzysztof Konik, dyrektor Brzeskiego Centrum Medycznego wydał zarządzenie, zgodnie z którym od 1 listopada dzienne dyżury w szpitalnym oddziale ratunkowym miał pełnić tylko jeden zamiast dwóch lekarzy.
Kierownik SOR-u Jarosław Czuwara alarmował, że taka sytuacja będzie zagrażała zdrowiu i życiu pacjentów, bo oddział obsługuje teren dwóch powiatów zamieszkanych przez 140 tysięcy mieszkańców. I w przypadku gdy do szpitala jednocześnie przyjedzie choćby tylko dwóch pacjentów w ciężkim stanie, sytuacja będzie nie do opanowania dla jednego lekarza.
Choć dyrektor Konik zapewniał, że jego decyzję poprzedziły długie konsultacje, dziś w środowisku medycznym, jak i wśród powiatowych samorządowców było pełne zaskoczenie.
- Dowiedziałem się o tym z radia, a przecież ratownictwo to system naczyń połączonych i ktoś powinien konsultować takie decyzje z pogotowiem - irytował się Mariusz Baran, kierownik ratownictwa medycznego w powiecie brzeskim. - Jeśli dziś przy dwóch lekarzach na przyjęcie pacjenta z karetki czekamy około 15 minut, to przy jednym lekarzu ten czas znacznie się wydłuży. A my nie możemy sobie pozwolić na bezczynne czekanie, gdy mamy kolejne wezwania od dyspozytora - tu chodzi o bezpieczeństwo ludzi.
Dziś po raz ostatni zebrała się rada powiatu i radni byli zgodni, że decyzja dyrektora była pochopna. Krzysztof Konik został wezwany na sesję i ogłosił, że wycofuje się z decyzji.
- Szanuję radę powiatu i zarząd, wsłuchuję się w ich głosy i postanowiłem jeszcze raz przyjrzeć się sytuacji - tłumaczył szef BCM-u.
Ale jednocześnie nie ukrywał żalu: - Z jednej strony wymaga się ode mnie poprawienia dramatycznej sytuacji finansowej szpitala, a z drugiej pęta mi się ręce.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?