Sowieci w Strzelcach Opolskich. Zemsta na cywilach

kopia:DIM, ze zbiorów P. Smykały
Druga linia frontu radzieckiego niemal doszczętnie spaliła miasto. Stało się to po tym, jak w strzelaninie zginął jeden z sowieckich oficerów. Na zdjęciu widać spalone zabudowania w centrum Strzelec.
Druga linia frontu radzieckiego niemal doszczętnie spaliła miasto. Stało się to po tym, jak w strzelaninie zginął jeden z sowieckich oficerów. Na zdjęciu widać spalone zabudowania w centrum Strzelec. kopia:DIM, ze zbiorów P. Smykały
Radzieccy żołnierze, którzy wkroczyli do miasta w styczniu 1945 r., nie mieli żadnej litości dla miejscowych. Atakowali zwykłych ludzi, bo żołnierze Hitlera stąd uciekli.

Sowieci wkraczając do Strzelec byli już mocno zmęczeni przeciągającą się wojną. Goniąc wojska Hitlera przeszli setki kilometrów w silnym mrozie. Gdy doszli do granic III Rzeszy liczyli, że napotkają tutaj na opór i wreszcie będą mogli zemścić się za zło wyrządzone im na terenie ZSRR. Zamiast tego zastali w zasadzie puste ulice. Stoczyli tutaj raptem kilka starć, zabijając kilkudziesięciu żołnierzy z różnych formacji. Wojska Hitlera w większości uciekły stąd za Odrę, która była strategiczną linią obrony, a mieszkańcy pochowali się w swoich domach.

Pierwsza linia frontu, która wkroczyła do Strzelec w sobotę 20 stycznia przed północą, nie zniszczyła miasta - żołnierze po kilkudziesięciu godzinach opuścili okolicę idąc w kierunku Toszka. Spustoszenie i przemoc przyniosła za to druga linia frontu, która nastawiła się na rabowanie kosztowności. Relacje mieszkańców z tamtych czasów są przerażające - pokazują, że Sowieci byli w stanie mordować ludzi bez żadnego celu.

Gdy wojska wkroczyły na te ziemie Magdalena Glagla miała 12 lat. Mieszkała w Warmątowicach razem z dwoma braćmi w wieku 13 i 11 lat oraz 8-letnią siostrą. Gdy Sowieci weszli do wsi zaczęło się plądrowanie domów, gwałty i mordy na niewinnych ludziach.

"Na dworze było bardzo mroźno. Ojciec poszedł po drewno do domu gospodarczego. W tym samym czasie przyszli do nas Rosjanie i zabrali moją mamę na podwórko. Ja z moim rodzeństwem schowaliśmy się na górze. Po jakimś czasie usłyszeliśmy strzały i krzyk. Byliśmy tak wystraszeni, że schowaliśmy się pod łóżka. Nagle zrobiła się cisza. Pani Lipok zeszła na dół i zaczęła krzyczeć, a zarazem płakać. Słysząc to zeszliśmy wszyscy na dół, a na podwórku leżeli w śniegu zastrzeleni moi rodzice. W tym czasie, jako 12-letnie dziecko przeżyłam razem z moim rodzeństwem szok" - pisze we wspomnieniach Magdalena Glagla.

Po zabójstwie rodziców wojskowi zajęli dom. Sąsiadka kazała dzieciom uciekać w głąb wsi. Magdalena Glagla wspomina, że gdy opuszczali dom, najmłodsza siostra płacząc podeszłą do rodziców i prosiła, żeby wstali.

Następnego dnia Sowieci podpalili dom. Czwórkę rodzeństwa przygarnęły obce rodziny, a później ciotka. Dzieci mogły pochować matkę i ojca dopiero pod koniec marca, kiedy nastały cieplejsze dni. Wtedy też dowiedziały się, że Rosjanie zabili w styczniu znacznie więcej osób - w sąsiednim domu żołnierze zgwałcili i zamordowali matkę oraz dwie córki. W leśniczówcę zginęła natomiast matka z dwójką dzieci.

Podobne zbrodnie miały miejsce także w innych wsiach pod Strzelcami i w samym mieście. Do jednej z najokrutniejszych rzezi doszło w domu rodziny Gawlików w Rożniątowie. Sowieci wymordowali tam całą trzypokoleniową rodzinę, którą podejrzewali o ukrywanie niemieckiego żołnierza. Po wkroczeniu do domu nikogo jednak nie znaleźli, dlatego najpierw brutalnie "przesłuchali" domowników, a po tym dokonali egzekucji strzelając im w głowę i uderzając bagnetem. Zginęło łącznie siedem osób, w tym malutkie dzieci.

Mieszkańcy Rożniątowa odkryli tę zbrodnię dopiero kilka dni później. Weszli do domu Gawlików, bo zaniepokoiło ich to, że z komina domu nie widać dymu, a krowy stały w oborze niewydojone.

Jedno z większych starć z żołnierzami sowieckimi miało miejsce 25 stycznia 1945 r. W okolicy rynku ktoś ostrzelał radzieckich żołnierzy. Kilku z nich zginęło, a wśród zabitych miał być jeden z oficerów. To jeszcze bardziej rozwścieczyło Sowietów, którzy potem podpalili niemal całe miasto i z zimną krwią mordowali mieszkańców.

W artykule wykorzystano fragmenty wspomnień z publikacji "Strzelczan album rodzinny". Tekst powstał we współpracy z Piotrem Smykałą - znawcą lokalnej historii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska