Pracownicy Rejonowego Zarządu Gospodarki Wodnej we Wrocławiu uspokajają jednak, że ani powódź, ani lokalne podtopienia nam nie grożą. - W jeziorach Nyskim i Otmuchowskim mamy dużą rezerwę - informuje Włodzimierz Gąsiorek, kierownik obu zbiorników. - W Jeziorze Otmuchowskim jest 55 mln metrów sześciennych wody, a jego pojemność wynosi ponad 130 mln m sześc., w Nyskim jest 26 mln metrów sześciennych wody, a pomieścić może się w nim 123 mln m szesc. W górach nie ma zbyt wiele śniegu, a jego resztki łagodnie topnieją, więc niczym to nam nie zagraża. Wygląda na to, że będziemy mieć wręcz problemy z należytym napełnieniem tych zbiorników.
W ciągu ostatnich dwóch dni przepływ Białej Głuchołaskiej wzrósł z 6 metrów sześciennych wody na sekundę do 16 metrów, a Nysy Kłodzkiej z 23 metrów sześciennych na sekundę do 60. Władysław Gąsiorek twierdzi, że są to tylko lekko podwyższone stany wód, które nie grożą lokalnymi podtopieniami.
- Spowodowało je gwałtowne ocieplenie - wyjaśnia - ale utrzymuje się tendencja spadkowa, więc jutro, pojutrze wszystko wróci do średnich przepływów. Niepokoić moglibyśmy się wtedy, gdyby w górach leżał metr śniegu, spadły gwałtowne deszcze i zaczął wiać halny. Takiej sytuacji nie przewiduję, w Kotlinie Kłodzkiej i na czeskim Pradziadzie warstwa śniegu nie przekracza 30 centymetrów. Możemy więc spać spokojnie.
Jerzy Tomczak, kierownik inspektoratu Rejonowego Zarządu Gospodarki Wodnej w Opolu, także nie widzi powodu do niepokoju.
- Stan wody na Odrze jest dość niski - informuje. - W czwartek w Miedoni było około 3 metrów. Do stanu ostrzegawczego brakuje metra. Na nizinach nie ma śniegu, a w górskich partiach nie przewiduje się gwałtownego topnienia. Jeśli nie będzie większych opadów, ten stan się utrzyma, a nawet obniży.