Spłacili kredyt we frankach. Po ponad 2 latach dostali wezwanie do zapłaty

Anna Piotrowska
Anna Piotrowska
Bank ING, zdjęcie ilustracyjne
Bank ING, zdjęcie ilustracyjne Fot. Maciej Jeziorek / Polska Press
Ponad dwa lata temu pani Joanna i jej mąż spłacili zaciągnięty w ING Bank Śląski kredyt we frankach. Na początku stycznia otrzymali wezwanie do zapłaty na kwotę ponad 300 tysięcy złotych. Uzasadnienie? Zwrot kredytu na wypadek przegranego procesu. – Nie spotkałam się jeszcze z taką sytuacją – przyznaje dr Monika Brzozowska-Pasieka, adwokat.

Sprawa sięga roku 2008. To właśnie wtedy pani Joanna i jej małżonek wzięli kredyt we frankach na kwotę 320 tysięcy złotych w ING Bank Śląski. 10 lat później całość zobowiązania została spłacona, a rachunek kredytowy zamknięty. Małżeństwo postanowiło jednak wystąpić przeciwko bankowi na drogę sądową o uznanie umowy kredytowej za nieważną.

Zapłata na wypadek przegranej w sądzie

Jakież było zdziwienie pani Joanny, kiedy na początku stycznia otrzymała wezwanie do zapłaty na kwotę ponad 320 tysięcy złotych w terminie 7 dni. Uzasadnienie? Zwrot otrzymanego kredytu na wypadek przegranej w sądzie.

Dokument został wystawiony przez reprezentującą bank ING kancelarię Zacharzewski i Wspólnicy.

– Dla nas to oczywista próba wyłudzenia pieniędzy. Dziwi tylko fakt, że bank pozwala sobie na obsługę prawną prowadzoną w tak prymitywny sposób – mówi pani Joanna i zapowiada: „Z pewnością tak tej sprawy nie zostawimy, o sprawie zawiadomiliśmy już odpowiednie instytucje: Policję, UOKiK, KNF, Rzecznika Finansowego oraz Rzecznika Dyscyplinarnego Okręgowej Izby Radców Prawnych”.

„Bulwersująca sprawa”

Zaskoczenia praktykami stosowanymi przez bank i jego pełnomocników nie kryje reprezentująca panią Joannę i jej męża mec. Monika Brzozowska-Pasieka.

– Sprawa dla moich klientów jest bulwersująca – przyznaje adwokat. – Mamy bowiem taką sytuację: klienci 2 lata temu rozliczyli się z bankiem, przez 10 lat spłacali raty po ok. 2 tys. zł, dodatkowo spłacili 433 tys. zł po sprzedaży mieszkania. Jak widać, w ciągu tego czasu spłacili prawie 600 tys. zł, czyli bank przez 10 lat otrzymał prawie o 100 proc. więcej niż pożyczył – tłumaczy.

Mec. Brzozowska-Pasieka podkreśla, że jeszcze przed sprzedażą mieszkania jej klienci wytoczyli sprawę przeciwko bankowi, jednak jest ona zawieszona, ponieważ sąd czeka na rozstrzygnięcie problemu przez Sąd Najwyższy.

– Nie wiem kiedy zostanie odwieszona ani tym bardziej kiedy zapadnie wyrok. A teraz nagle, 2 lata od zamknięcia kredytu i pełnego rozliczenia, bank chce jeszcze zwrotu ponad 300 tys. zł, na wypadek gdyby bank przegrał np. za 3 lata. Nie spotkałam się z sytuacją, gdy ktoś żąda zwrotu pieniędzy/wynagrodzenia/wierzytelności na wypadek gdyby przegrał w sądzie – przyznaje.

Monika Brzozowska-Pasieka wskazuje, że jej klienci nie są prawnikami, więc kiedy każde z nich otrzymało wezwanie to policzyli, że mają zwrócił bankowi jeszcze ponad 600 tys. zł w ciągu 7 dni. – Nie muszę dodawać, że ogarnęło ich przerażenie i lęk, że będą windykowani lub w inny sposób dodatkowo rozliczani przez bank – podkreśla.

Bank milczy

Czy jest to standardowa praktyka stosowana w przypadku procesów sądowych przez bank ING przed rozstrzygnięciem sprawy przez sąd? Dlaczego wezwanie do zapłaty zostało wysłane do osoby, która kredyt spłaciła? Z tymi pytaniami zwróciliśmy się do biura prasowego banku. Odpowiedzi na nie jednak nie uzyskaliśmy. „Nie udzielamy takich informacji za pośrednictwem mediów” – oznajmiła Joanna Majer-Skorupa, zastępca rzecznika prasowego. Dodała, że w celu wyjaśnienia sprawy klientka powinna zgłosić się bezpośrednio do banku.

Doszło do pomyłki?

Pani Joanna oczywiście zwróciła się do banku ING, jednak do tej pory nie otrzymała odpowiedzi, mimo iż prosiła o niezwłoczne wyjaśnienie sprawy z uwagi na 7-dniowy termin zapłaty wskazany w otrzymanym wezwaniu.

Kobieta skontaktowała się w tej sprawie także z Urzędem Ochrony Konkurencji i Konsumentów. W odpowiedzi zasugerowano, że mogło dojść do pomyłki; że kancelaria mogła nie mieć świadomości, że kredyt został spłacony.

„Nie ma tu nic niezwykłego”

Do pomyłki jednak nie doszło, o czym świadczy stanowisko, jakie otrzymaliśmy od reprezentującej bank kancelarii.

Czy ta z góry zakłada przegraną swojego klienta? „Sądzę, że nie ma tu nic niezwykłego” – przyznaje mec. Andrzej Zacharzewski z Zacharzewski i wspólnicy. Wskazując, że w ostatnim czasie zapadają orzeczenia niekorzystne dla banków, adwokat podkreśla, że należy liczyć się z taką ewentualnością także w przypadku tej sprawy. „Chociaż stoimy na stanowisku, że umowa jest ważna” – zaznacza.

Mec. Zacharzewski zwraca uwagę, że w przypadku uznania przez sąd racji pani Joanny będzie to oznaczało, że umowa jest nieważna od początku i – jak tłumaczy - takiej ewentualności dotyczy wezwanie do zapłaty.

„Skutkiem ewentualnego uznania umowy kredytu indeksowanego za nieważną, będzie powstanie obowiązku wzajemnego zwrotu wypłaconych w wykonaniu tej umowy świadczeń, tj. zwrotu wypłaconego przez bank kapitału przez kredytobiorcę oraz zwrotu przez bank wpłaconych przez kredytobiorcę rat (niezależnie od kwestii roszczenia banku o wynagrodzenie z tytułu udostępnienia kredytobiorcy kapitału, co jest osobną kwestią nie ujętą w wezwaniu). Oba roszczenia mają charakter odrębny i muszą być dochodzone oddzielnie. Aby jednak można było dokonać wzajemnej kompensaty tych świadczeń, muszą one być wymagalne” – wyjaśnia adwokat, wskazując że roszczenie pani Joanny jest wymagalne, gdyż zgłosiła ona reklamację i wystąpiła przeciwko bankowi z pozwem o zwrot wpłaconych tytułem spłaty kredytu kwot. „Roszczenie banku stanie się wymagalne po upływie terminu określonego w wezwaniu” – dodaje. Adwokat podkreśla, że dopiero wówczas będzie możliwe dokonanie przez którąkolwiek ze stron potrącenia swojej wierzytelności z wierzytelnością drugiej strony i wzajemne rozliczenie. „Jeżeli powództwo zostanie oddalone, wówczas wezwanie do zapłaty okaże się bezskuteczne i nie wywrze żadnych skutków. Jeżeli powództwo zostanie uwzględnione, kompensata roszczeń nastąpi w procesie, co pozwoli zaoszczędzić stronom czasu i kosztów związanych z występowaniem przez bank z pozwem przeciwko kredytobiorcy” – tłumaczy dalej mec. Zacharzewski.

Adwokat zwraca uwagę, że początkowo niektóre sądy orzekały w oparciu o tzw. teorię salda, tzn. same zasądzały na rzecz banku lub klienta różnicę pomiędzy sumą wypłaconego kapitału a dokonanej spłaty przez klienta, jednak od pewnego czasu uznawane jest to za niedopuszczalne i dominuje teoria tzw. dwóch kondykcji, a więc dwóch odrębnych roszczeń.

Zdaniem prawnika, nie ma znaczenia czy była klientka banku ING kredyt spłaciła, czy nie, gdyż nie powoduje to, że umowa nie może zostać uznana za nieważną. „Gdyby tak się stało, powinna zwrócić bankowi wypłacony kapitał” – podkreśla i dodaje: „Wezwanie służy jedynie temu, żeby w razie przegrania przez bank procesu, wyrok uwzględniał już wzajemne rozliczenia”.

„Wywrzeć presję psychiczną”. Będzie kolejny proces?

Argumentacji tej nie podziela jednak pełnomocnik pani Joanny. – Moi klienci rozważają obecnie pozew o naruszenie dóbr osobistych, uważając, że działanie banku było nadmierne i ich zdaniem nakierowane na wywarcie na nich presji psychicznej a także całkowicie nieakceptowalne w świetle wcześniejszego rozliczenia kredytu – informuje mec. Brzozowska-Pasieka.

– Uważamy, że bank jako instytucja zaufania publicznego powinien działać przede wszystkim w sposób przejrzysty dla swoich aktualnych i tak jak my, byłych klientów – podkreśla z kolei pani Joanna.

emisja bez ograniczeń wiekowychnarkotyki
Wideo

Strefa Biznesu: Czterodniowy tydzień pracy w tej kadencji Sejmu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Spłacili kredyt we frankach. Po ponad 2 latach dostali wezwanie do zapłaty - Portal i.pl

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska