Z wnioskiem o upadłość Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Prudniku jeszcze w sierpniu wystąpił były zarząd spółdzielni.
We wrześniu sąd ustanowił zarządcę przymusowego w OSM Prudnik, na którego wyznaczył doradcę restrukturyzacyjnego z Chorzowa Marcina Kubiczka. Ma on przygotować informację o sytuacji firmy.
Dwukrotnie redakcja „NTO” próbowała uzyskać informacje od zarządcy spółdzielni na temat jego ustaleń o stanie firmy. Niestety, nie dostaliśmy żadnej odpowiedzi na nasze maile.
Na brak kontaktu skarżą się także rolnicy – hodowcy bydła, którzy do lipca dostarczali do mleczarni swoje mleko. Firma nie zapłaciła im części należności, w poszczególnych przypadkach to nawet kilkanaście tysięcy złotych.
Na pieniądze czekają także udziałowcy OSM, również rolnicy, którzy od 2-3 pokoleń współpracują z prudnicką spółdzielnią. Ich udziały często dochodzą do kilkudziesięciu tysięcy złotych.
- Od 6 tygodni próbuję się czegoś dowiedzieć w kancelarii syndyka. Dzwonię tam, ale zawsze „odbijam się” od sekretarki, bo syndyka nie ma – opowiada jeden z rolników. - Kilka razy pytałem portiera na bramie zakładu, ale też nic nie wie, poza tym, że ma wywieszony numer telefonu do kancelarii syndyka. Nie mamy żadnych informacji, jak postępować, żeby odzyskać nasze pieniądze. Starsi spółdzielcy są już bardzo zniechęceni tą sytuacją.
Dwa zakłady produkcyjne Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej: w Prudniku i Łambinowicach zostały zamknięte, a produkcję wstrzymano. W budynkach nic się nie dzieje, nikt tam nie przyjeżdża, a przed złodziejami pilnują ich ochroniarze.
OSM Prudnik powstała w 1946 roku na bazie przedwojennego zakładu mleczarskiego. W ostatni czasie współpracowała grupą ok. 200 okolicznych hodowców bydła.
Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?