Uważa jednak, że w jego przypadku szkód można było uniknąć, a na pewno byłyby mniejsze, gdyby Spółdzielnia Mieszkaniowa zareagowała na jego interwencję.
- Kiedy tydzień temu w niedzielę woda z topniejącego na dachu śniegu zaczęła przeciekać przez sufit i zalewać ściany w mieszkaniu, próbowałem interweniować w Spółdzielni Mieszkaniowej - mówi pan Marek. - Ale nikt nie odbierał tam telefonu.
Zadzwonił więc do domu Jana Piekiełka, wiceprezesa SM "Przyszłość", ale ten nie chciał z nim rozmawiać.
Tymczasem w nocy z sufitu z otworów, w których zamontowane są halogenowe żarówki, woda zaczęła się lać jak z prysznica.
- Mamy małe dziecko, które raczkuje po mieszkaniu, gdyby doszło do przebicia, mógł je porazić prąd! - denerwuje się pan Marek.
Ma pretensje do spółdzielni o brak reakcji. - Dowiedziałem się, że wystarczyło, żeby poprosili strażaków o usunięcie topniejącego śniegu - dodaje. - I byłoby po problemie.
Marek Głowiński przypuszcza, że dach jest nieszczelny z powodu usterek, które pozostały po ostatnim remoncie.
Wiceprezes SM "Przyszłość" Jan Piekiełek gwarantuje, że dach jest w dobrym stanie. A takich zalań w spółdzielczych blokach było więcej. - Spełnimy roszczenia pana Marka i z naszej polisy pokryjemy koszty usunięcia szkód spowodowanych zalaniem - zapewnia wiceprezes Piekiełek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?