Powód awantury? Droga. Odcinek Głuszyna-Brzezinki został wybudowany rok temu za blisko 2 mln zł, z czego 1,5 mln to pieniądze unijne. Tymczasem teraz wojewoda opolski Ryszard Wilczyński unieważnił decyzję starosty Michała Ilnickiego, zezwalającą na budowę tejże drogi. Z tego powodu znajdzie się ona pod lupą urzędu marszałkowskiego, co w efekcie może spowodować, że powiat będzie musiał zwrócić unijne pieniądze z odsetkami oraz dostanie zakaz korzystania z dotacji UE przez trzy lata.
- Mamy do czynienia z wieloma nieprawidłowościami, począwszy od przetargu, a skończywszy na odbiorze inwestycji - tłumaczy wojewoda. - Lista tych uchybień jest długa, w niedługim czasie zapoznam z nimi radę powiatu.
Chodzi m.in. o to, że wydano pozwolenie na przebudowę drogi, a w rzeczywistości została ona rozbudowana i teraz częściowo przebiega w miejscu, gdzie wcześniej jej nie było. M.in. przed posesją, gdzie... zameldowany jest starosta Ilnicki. - To przykład nadużyć - uważa wojewoda.
Starosta widzi to inaczej. Odwołał się już do Głównego Inspektora Nadzoru Budowlanego i Najwyższego Sądu Administracyjnego.
- Bo to jest tak: dajcie mi człowieka, a znajdę mu paragraf, a sprawa jest nieistotna - mówi z przekonaniem starosta Ilnicki. - To nie są żadne uchybienia, to jest czepianie się szczegółów, bo też skala problemu jest żadna. Utraciłem całkowicie zaufanie do pana wojewody i jego niektórych urzędników. Działa na niekorzyść mieszkańców Namysłowa.
Starosta podkreśla, że ten najbardziej sporny fragment dotyczy ledwie 15 m kw. przy skrzyżowaniu z drogą gminną. Przyznaje jednak, że droga przebiega przez działkę należącą do jego rodziny. - Ale przecież z tej drogi korzystają wszyscy mieszkańcy, nie tylko moi krewni - przekonuje.
Michał Ilnicki odmawia wydania dokumentów geodezyjnych dotyczących tejże drogi. Wojewoda: - Powiat realizuje zadania administracji rządowej, której jestem przedstawicielem w województwie. Starosta, odmawiając przekazania dokumentów, łamie prawo i kompromituje się jako urzędnik.
Listy pisane przez starostę do urzędników wojewody są już publicznie roztrząsane. Szczególnie w Namysłowie, gdzie od dawna wiadomo, że prywatnie obaj panowie za sobą nie przepadają.
- Pan starosta najpierw pisze do dziennikarzy, a potem do mnie, najwyraźniej zależy mu na rozgłosie i odwróceniu uwagi od problemu - komentuje wojewoda Wilczyński. - Czy mnie zależy, żeby powiat oddawał pieniądze? Nie, sam jestem namysłowianinem. Ale prawo musi być przestrzegane. A winy nie ponosi ten, kto odkrywa nieprawidłowości, tylko ten, co źle działa.
Ocena prawidłowości wykorzystywania pieniędzy unijnych należy do urzędu marszałkowskiego, na to wojewoda nie ma wpływu. A samo unieważnienie pozwolenia na budowę nie oznacza cofnięcia środków unijnych.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?