Spór o pomniki upamiętniające ofiary wojny

Krzysztof Ogiolda
Krzysztof Ogiolda
Dyskusja o upamiętnieniach przekształciła się w spór o podwójną - niemiecką i polską - pamięć historyczną. Nz. pomnik w Urbanowicach.
Dyskusja o upamiętnieniach przekształciła się w spór o podwójną - niemiecką i polską - pamięć historyczną. Nz. pomnik w Urbanowicach. fot. Krzysztof Świderski
Podczas wczorajszej (20 listopada) konferencji naukowej o pomnikach doszło do ostrego sporu między Bernardem Gaidą z Mniejszości Niemieckiej a prof. Stanisławem Nicieją.

Konferencja odbyła się w Auli Błekitnej UO pod hasłem: "Rola upamiętnień z czasów II wojny światowej - pole konfrontacji czy płaszczyzna porozumienia?"
Zawarte w tytule sympozjum pytanie zyskało nieoczekiwaną odpowiedź podczas wystąpienia Bernarda Gaidy, wiceprzewodniczącego TSKN.

Jego zdaniem początkiem współczesnych sporów o pomniki był proces odniemczania Śląska w latach tużpowojennych i usuwania z otoczenia mniejszości symboli tożsamości niemieckiej.

Gaida omawiał m.in. wypędzenia ludności, przypadki zniszczenia co najmniej 250 pomników upamiętniających ofiary I wojny światowej, represje za używanie języka niemieckiego, obowiązek usuwania niemieckich napisów z nagrobków itp.
Wreszcie zreferował sytuację swoich bliskich zmuszonych do koczowania w pomieszczeniach bez wody i światła, podczas gdy gospodarstwo jego rodziny zajęli repatrianci.
W pewnym momencie prowadzący sympozjum prof. Stanisław Nicieja zaoponował:
- Pan poszedł ostro po bandzie - zaprotestował profesor. - Stawiając sprawę w ten sposób i mówiąc o krzywdzie swojej rodziny musi pan wiedzieć, że krzywda jest dwuwymiarowa. Skoro porównujemy życiorysy, to ja mogę opowiedzieć o dramacie mojej rodziny. Moja matka schwytana w łapance pod Wadowicami przez pięć lat doiła krowy pod Berlinem. "Dobrzy Niemcy", którzy weszli do Wadowic, zwalili pomnik Mickiewicza na rynku.

Profesor zaapelował, by nie wywoływać demonów przeszłości.
- Wtedy, po wojnie wydawało się, że trzeba gada germańskiego zabić - mówił. - To była sytaucja: Kto kogo? Tam jeden musiał zginąć. Nie stawiajmy sprawy w ten sposób, że oto przychodzą barbarzyńcy i niszczą pomniki i łąki w tym miejscu robią. Nie idźmy w tym kierunku. Jesteśmy szczęśliwi, że nie żyjemy w tych czasach. Po to jest ta debata, byśmy się rozumieli.

Bernard Gaida na koniec wystąpienia przeprosił tych, których jego słowa dotknęły.
W dykusji poparł Gaidę Henryk Kroll. - Za to co powiedział tu Bernard, wyrazy uznania - mówił były poseł mniejszości. - Czerwiński mógł gadać co i ile chciał, poprzedni wojewodowie też mogli jeździć po mniejszości. Bernard Gaida powiedział to, o czym mniejszość myśli i za to mu dziękuję.

Kroll polemizował też ze stanowiskiem Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa:
- Rada nas obrażała. Oceniła, że Wehrmacht był organizacją zbrodniczą. A przecież W Norymberdze nie został za taką uznany. Obraziła też mojego nieżyjacego ojca, który walczył w Wehrmachcie, ale zbrodniarzem nie był.

Zdania publiczności zebranej na konferencji były podzielone. Część osób w kuluarach broniła stanowiska mówców mniejszości, ale nie brakło też głosów oburzenia jednostronnym obrazem Śląska. Podkreślano, że licytacja krzywd ze strony Niemców nie ma sensu. Bo to Polacy byli ofiarami hitlerowskiej napaści, która pociągnęła za sobą ludobójstwo.

- Ja nie mówiłem tego wszystkiego, by wypominać krzywdy - powiedział nto Bernard Gaida. - Chciałem tylko pokazać, gdzie jest źródło sporów o pomniki. Bo to się zaczęło wtedy, gdy się pomniki niszczyło i przewracało, kiedy się w latach powojennych zlikwidowało całą śląską symbolikę. Dopiero po 1989 można było budować rzeczywistość opartą na wolności i prawdzie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska