Spór o ulotki w Nysie

fot. Klaudia Bochenek
fot. Klaudia Bochenek
Burmistrz Nysy straszy grzywną, a komitet referendalny dalej drukuje ulotki.

- Przy sprostowaniu komitet zamieścił komunikat informujący o tym, że wszystko, co dotychczas publikował jest prawdą. W internecie nie można doszukać się przeprosin, bo są upchane w jakiejś zakładce, a treść ulotek została skopiowana do kolejnej broszury, która ukazała się już po wyrokach sądu apelacyjnego - wylicza Artur Pieczarka, rzecznik nyskiego magistratu. - Zatem żaden z wyroków tak naprawdę nie został wykonany.

Stąd też burmistrz Jolanta Barska wystąpiła do sądu Okręgowego o nadanie klauzuli wykonalności. Z takim dokumentem będzie mogła egzekwować swoje roszczenia przy zastosowaniu środka przymusu, np. grzywny. - Niewykluczone, że tak będziemy dochodzić swoich praw - mówi Aleksandra Markiewicz, radca prawny urzędu miejskiego w Nysie.

Tymczasem w mieście pojawiła się kolejna porcja ulotek. Tym razem okraszona ankietą. Mieszkańcy mogą znaleźć je w niektórych sklepach spożywczych, aptekach i na targowisku. Autorem kolportowanych informacji jest naturalnie komitet referendalny, który chce w ten sposób uzyskać opinię nysan na temat działalności burmistrz i radnych. Część osób skwapliwie wypełnia druki odpowiadając na pytania, inni się krzywią, twierdząc, że ankieta jest tendencyjna.

Do referendum w sprawie sprzedaży rynku pozostało 10 dni, a do głosowania w kwestii odwołania włodarzy - 24 dni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska