Spór o wiatraki w Olszance. Inwestor straszy władze gminy?

Jarosław Staśkiewicz
Spór o wiatraki w Olszance. Inwestor straszy władze gminy?Przeciwnicy wiatraków przyjechali w piątek do wójt Anety Rabczewskiej, domagając się zorganizowania rozprawy administracyjnej.
Spór o wiatraki w Olszance. Inwestor straszy władze gminy?Przeciwnicy wiatraków przyjechali w piątek do wójt Anety Rabczewskiej, domagając się zorganizowania rozprawy administracyjnej. Jarosław Staśkiewicz
Starania o budowę farmy wiatrowej w gminach Olszanka i Skarbimierz trwają już 8 lat, a jej powstanie dotąd skutecznie opóźniali mieszkańcy. Teraz zarzuty o opóźnianie inwestycji padły pod adresem wójt Olszanki.

W gestii wójt  Anety Rabczewskiej jest wydanie decyzji środowiskowej dla przedsięwzięcia. - Inwestor wskazuje, że nie może tolerować dalszej bezprawnej zwłoki w rozpoznaniu sprawy - napisał w wezwaniu kierowanym do władz gminy radca prawny działający w imieniu Grupy PEP (w 2013 roku przejęła projekty spółki EPA Wind) starającej się o budowę farmy Wierzbnik/Jankowice Wielkie.

I dołączył listę możliwych działań: złożenie zażalenia, skargę do sądu, pozew odszkodowawczy, a nawet roszczenia majątkowe wobec pani wójt.

Pierwsze spotkania w sprawie farmy wiatrowej miały miejsce już w 2007 i początkowo przygotowania do inwestycji przebiegały bez zakłóceń.

Gorąco zrobiło się dopiero w 2010 roku, kiedy ówczesny wójt Jerzy Dróbka wydał decyzję środowiskową dopuszczającą budowę wiatraków. Dopiero wówczas część mieszkańców gminy Olszanka zaczęła głośno protestować, a decyzja została zaskarżona do Samorządowego Kolegium Odwoławczego.

W efekcie inwestycja utknęła w martwym punkcie, a po kilku latach nowa wójt Aneta Rabczewska musiała przeprowadzić procedurę wydawania decyzji od nowa. Wciąż jej nie zakończyła i to właśnie zarzuca jej inwestor.

- Zgodnie z orzeczeniem SKO pani wójt miała wykonać tylko pewne zalecenia. Wykonała je i już w sierpniu ubiegłego roku informowała nas, że postępowanie weszło w fazę bezpośrednio poprzedzającą wydanie decyzji - przypomina Grzegorz Głowacki, przedstawiciel inwestora.

- Teraz trzeba ją podjąć i zakończyć sprawę, a nie ulegać zagrywkom taktycznym Towarzystwa Przyjaciół Ziemi Opolskiej - uważa Głowacki.

TPZO to stowarzyszenie, które stara się nie dopuścić do budowy farmy. W tej sprawie złożyło m.in. wnioski o uaktualnienie raportu oddziaływania na środowisko i przeprowadzenie rozprawy administracyjnej.

- Jeżeli strona składa wnioski, to muszę je rozpatrywać i chciałabym normalnie wykonywać swoją pracę - mówi wójt Aneta Rabczewska. - Ale tutaj natychmiast dostaję telefony i pisma od drugiej strony.

Jedno z pism zawierało nawet wniosek o ujawnienie, kto z radnych należy do TPZO. - To jest prywatna sprawa radnych, skąd mamy to wiedzieć? - odpowiada wójt.

- Według mnie próbują każdym sposobem wymusić na mnie decyzję lub szybsze podjęcie decyzji - ocenia Rabczewska. - To dla mnie jest nie w porządku, nie chcę być stawiana w takiej sytuacji.

Dlatego szefowa gminy zapowiedziała, że zamierza zorganizować rozprawę administracyjną: - Niech obie strony stawią się i publicznie wypowiedzą swoje zdanie, bez robienia podchodów.

- Nie wiemy, czemu miałaby służyć ta rozprawa, bo przez ostatnie kilka lat zrobiliśmy wszystko, żeby poinformować mieszkańców o planach inwestycji - przekonuje tymczasem Grzegorz Głowacki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska