Spóźnił się z grzeczności

Redakcja
Nowy dyrektor opolskiej kasy chorych Kazimierz Łukawiecki rozpoczął wczoraj pierwszy dzień pracy o godz. 10.

To wyjątkowa sytuacja - oznajmił. - Mój poprzednik Stanisław Łągiewka chciał się pożegnać z pracownikami, więc postanowiłem, że zjawię się później, żeby od razu na nikogo nie napierać. Od wtorku będę zaczynać pracę już od 7.30, gdyż jest wiele do zrobienia.
Wczoraj nowy dyrektor wpadł na chwilę do kasy, a potem udał się do wojewody i do urzędu marszałkowskiego. Po powrocie spotkał się z zarządem kasy. - Nie będę podejmował dzisiaj żadnych decyzji - powiedział Łukawiecki - gdyż muszę najpierw przyjrzeć się strukturze organizacyjnej kasy, poznać jej sytuację finansową. Przewiduję pewne zmiany, ale na konkrety jeszcze za wcześnie. We wtorek chcę się zapoznać z moimi pracownikami, każdego osobiście odwiedzę. Zamierzam też na ten dzień zaprosić przedstawicieli konsorcjów szpitali. Konkurs na lecznictwo szpitalne musi być rozstrzygnięty do końca marca, więc czas nagli.

Łukawiecki nie ma zbyt wiele czasu na podjęcie konkretnych decyzji, gdyż plan dotyczący dalszego funkcjonowania kasy ma przedstawić już w najbliższą sobotę, na kolejnym posiedzeniu rady kasy.
- Właśnie przyjechałem z kasy do domu i piję kawę z małżonką, która dopiero co wróciła ze szpitala i przebywa na chorobowym - wyjawił o godz. 12 Stanisław Łągiewka. - Bardzo rzadko mieliśmy taką okazję, bo całe dnie spędzałem w kasie. Świat mi się nie zawalił, ale czuję pewną nostalgię.
Łągiewka dostał na pożegnanie od swoich pracowników szablę z wygrawerowanym napisem: od współpracowników. - Byłem wzruszony, gdyż ludzie pożegnali mnie bardzo serdecznie. Miałem telefony od ludzi z całej Polski, którzy mi gratulowali, że godnie odszedłem ze swojego stanowiska.

W kasie atmosfera była wczoraj napięta. Ludzie wiedzą, że mają być zwolnienia, więc teraz czekają, na kogo padnie. W ubiegłym tygodniu poprzedni dyrektor, w porozumieniu z radą kasy, zgłosił już do urzędu pracy informację o grupowym zwolnieniu pracowników, które ma objąć 28 osób. Urząd Nadzoru Ubezpieczeń Zdrowotnych domaga się bowiem od kasy obniżenia wydatków na koszty administracyjne na kwotę 98 tys. zł. Konkretne decyzje personalne podejmie już jednak nowy dyrektor.

- Stało się tak, jak się miało stać - skomentował Edward Bieleninik, przewodniczący NSZZ "Solidarność" w kasie. - Zmiana dyrektora nie była dla nas żadną niespodzianką. My w tej chwili będziemy spokojnie przyglądać się decyzjom nowego szefa i zajmiemy stanowisko dopiero wtedy, gdy one zapadną.
Zdaniem Bieleninika, jeśli nowy dyrektor zarządzi zwolnienia, to będzie musiał wraz z zarządem określić, z jakich zadań kasa może zrezygnować. - Bo nie da się ich wszystkich zrealizować po odejściu takiej grupy osób. Kasa przestanie wtedy prawidłowo funkcjonować - dodał przewodniczący związku zawodowego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska