Sprawa Węgrzyna. Sąd koleżeński czy lincz na zlecenie?

Redakcja
Robert Węgrzyn (z lewej) i Leszek Korzeniowski.
Robert Węgrzyn (z lewej) i Leszek Korzeniowski. Paweł Stauffer
Poseł Leszek Korzeniowski triumfuje nad Robertem Węgrzynem, ale wkrótce sam stanie przed partyjnym sądem - także za niewybredne słowa wypowiedziane na antenie TVN24.

Szanuję decyzję opolskiego sądu koleżeńskiego o wykluczeniu mnie z Platformy, ale się z nią nie zgadzam. Dlatego będzie odwołanie - zapowiada poseł Robert Węgrzyn. Uzasadnia, że jedną wypowiedzią, nawet niefortunną, nie można przekreślać jego całego dorobku jako aktywnego posła i działacza PO.

- Decyzja o wykluczeniu Węgrzyna nie była podyktowana jedną wypowiedzią, ale całokształtem jego działalności - przekonuje Leszek Korzeniowski, lider opolskiej PO. - Sam wielokrotnie go broniłem, ale miarka się przebrała - dodaje poseł, który najbardziej skorzystałby na wyrzuceniu Węgrzyna z partii.

W Platformie narastają wątpliwości co do zasadności tak surowego karania posła.
- Za adekwatne uznałabym zawieszenie do czasu, aż poseł udowodni, że potrafi unikać słownych gaf - uważa europosłanka Danuta Jazłowiecka. - Ale wyrzucanie z partii jednego z najbardziej pracowitych posłów to przesada!

Podobnego zdania jest wiceminister infrastruktury, poseł Tadeusz Jarmuziewicz. - Ta kara jest zbyt surowa - podkreśla.

Wyrok partyjnego sądu największe wzburzenie wywołał jednak w Kędzierzynie-Koźlu, skąd pochodzi Węgrzyn.

- Został zlinczowany na zlecenie posła Korzeniowskiego, mimo że tylko cytował słowa Andrzeja Czumy o gejach i lesbijkach - przypomina miejski radny Marek Niemiec.

Przed wypowiedzianym w TVN24 słynnym zdaniem "z gejami to dajmy sobie spokój, ale z lesbijkami... to chętnie bym popatrzył", padły wcześniej słowa: "coś mi kiedyś Andrzej Czuma wspominał - już tak żartobliwie powiem...". Najbardziej kontrowersyjny polityczny żart ostatnich miesięcy był cytatem, ale telewizja ujawniła to dopiero, gdy na dobre rozpętała się burza wokół Roberta Węgrzyna.

Burzę tę podsycali opolscy działacze PO skupieni wokół Korzeniowskiego. Nie bez powodu, bo Korzeniowski i Węgrzyn mają na pieńku od kilku lat. Chłodne stosunki między nimi zlodowaciały wiosną 2009 roku. Wtedy Robert Węgrzyn stanął na czele wewnątrzpartyjnego buntu, którego celem było pozbawienie Leszka Korzeniowskiego szefostwa partii na Opolszczyźnie. Pucz został stłumiony, a jego frontman przypłacił to utratą miejsca w zarządzie wojewódzkim partii.

Potem było wiele mniejszych spięć, ale gdy Węgrzyn zasłynął na całą Polskę z wypowiedzi o gejach i lesbijkach, Korzeniowski uznał to za okazję do dobicia rywala.

- Wniosek w tej sprawie poparł jednogłośnie cały zarząd, w którym są marszałek województwa, posłowie, wojewoda, prezydent Opola, starostowie i burmistrzowie z PO - wymienia Leszek Korzeniowski.

- To zdumiewające, że Zbigniew Chlebowski i Mirosław Drzewiecki zostali w partii jedynie zawieszeni za rozpętanie afery hazardowej, która wymiotła pół rządu, a Węgrzyna usuwa się za niezręczny żart! - porównuje radny Marek Niemiec. - W poniedziałek odbył się lincz na zlecenie, a nie sąd koleżeński.
- Klub parlamentarny ukarał już Roberta Węgrzyna tysiączłotową grzywną - zwraca uwagę Andrzej Czuma. - Nie można w państwie prawa karać człowieka dwa razy za to samo.

Leszek Korzeniowski: - W sądzie partyjnym nie zasiadają prawnicy. Pięcioosobowy skład oceniał tylko stopień, w jakim słowa Węgrzyna godziły w dobre imię PO.

Już niedługo przed tym samym sądem stanie sam Korzeniowski. Wszystko przez jego wywiad dla TVN24, w którym komentował słynne słowa Węgrzyna.

- Trzeba być, kur.., totalnym kretynem. I jeszcze się z tego głupek śmiał - rzucił poseł w rozmowie z dziennikarzem. Reakcją był wniosek kozielskiego koła PO o ukaranie posła.
- Nawet jeśli słowa posła Węgrzyna komuś się nie podobały, to nie były atakiem na kogokolwiek. A słowa szefa regionu obrażają innego posła. Rzecz niedopuszczalna! - oburza się wnioskodawca ukarania Leszka Korzeniowskiego, Stanisław Mróz.

Termin rozpatrzenia tej skargi na razie nie jest znany. - Ze spokojem czekam na jego wyznaczenie - zapewnia Korzeniowski.

Najpierw jednak swoją głowę w partii będzie próbował ocalić Robert Węgrzyn. Na pewno będzie mógł liczyć na wsparcie swojego politycznego promotora, marszałka Sejmu Grzegorza Schetyny. Dla niego to także ważna gra przed układaniem list wyborczych. I test, na ile skutecznie jest zdolny bronić swoich ludzi w starciu z frakcją premiera Donalda Tuska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska