Sprawdzają każdy bagaż i każdy samochód

Michał Lewandowski
Marian Wydra bez sprzeciwu pokazuje zawartość bagażnika: - Zaostrzenie przepisów mi nie przeszkadza.
Marian Wydra bez sprzeciwu pokazuje zawartość bagażnika: - Zaostrzenie przepisów mi nie przeszkadza.
Wczoraj po południu na przejściu granicznym Głuchołazy - Mikulovice panował minimalny ruch.

Straż Graniczna szczegółowo kontroluje wszystkich wjeżdżających do Polski.
I dobrze, tak powinno być cały czas - Marian Wydra z Nowego Świętowa bez sprzeciwu pokazuje zawartość bagażnika swojego samochodu. - Ja tam nic nielegalnego nie przewożę i żadne zaostrzenie przepisów mi nie przeszkadza.
Piotr Perka z Łodzi jest podobnego zdania: - Trzeba przez ten gorący okres uszczelnić granicę, bo na świecie nie brakuje fanatyków. Na razie oni tylko głośno krzyczą, ale nie wiadomo co będzie dalej. Lepiej się zawczasu zabezpieczyć.

Służby graniczne nabrały wody w usta: - Wszelkich informacji proszę zasięgać u rzeczników prasowych - grzecznie, ale stanowczo odmawiają rozmowy zarówno celnicy, jak i funkcjonariusze SG.
Rzecznik prasowy komendanta Śląskiego Oddziału Straży Granicznej porucznik Grzegorz Klejnowski wyjaśnia:
- Podróżni nie powinni odczuć jakichś specjalnych utrudnień przy przekraczaniu granicy. Zmieni się tylko to, że teraz wszyscy będą poddani szczegółowej kontroli dokumentów, bagażu itp. Do tej pory w ten sposób sprawdzaliśmy tylko niektórych. Teraz każdy samochód przekraczający naszą granicę będzie przeszukany. Nie ma jakiejkolwiek listy towarów zakazanych. Wwozić do kraju można wszystko, co nie łamie przepisów celnych. My będziemy sprawdzać, czy ktoś nie próbuje przemycić na przykład broni albo materiałów wybuchowych, które mogłyby posłużyć do ataku terrorystycznego. Podróżni lecący za granicę samolotem powinni zwrócić uwagę, żeby w ich podręcznym bagażu nie było przedmiotów, które służby graniczne mogłyby zakwalifikować jako niebezpieczne. Chodzi między innymi o takie prozaiczne rzeczy jak pilniczki do paznokci, nożyczki, szpikulce, noże itp.

Samochody podróżnych rewidowali wczoraj na przejściu Głuchołazy-Mikulovice nie tylko zatrudnieni tam celnicy. Wspomagało ich kilku mężczyzn ubranych w czarne kombinezony z przytroczoną do pasa bronią.
- To ludzie z naszego działu operacyjnego - wyjaśnia rzecznik prasowy Urzędu Celnego we Wrocławiu, Tomasz Biały. - Oni działają według swoich planów i mogą być w każdym miejscu. Na razie na skutek wzmożonej kontroli niczego specjalnego nie znaleźliśmy. Szczególnie pilnowana jest jednak granica wschodnia, bo stamtąd pochodzą największe zagrożenia. Na granicy południowej są one zdecydowanie mniejsze. Czesi też wprowadzili u siebie jakieś obostrzenia, ale szczegółów nie znam.
Na położonym kilka kilometrów dalej przejściu granicznym Konradów - Zlate Hory również nie było wczoraj tłoku. Na przygranicznym parkingu stało zaledwie kilka samochodów.
- Ruch się zmniejszył, chociaż nie wiem, czy to przez te obostrzenia w związku z terrorystami, czy raczej przez pogłoski, że trzeba będzie płacić po 20 złotych za przekroczenie granicy - zastanawiała się właścicielka parkingu, Teresa Czekańska. - Ludzie jeżdżą teraz rzadziej i robią większe jednorazowe zakupy.

Żołnierze Straży Granicznej patrolują granicę z psami.

- Austriacy bardziej trzepią - podsumował poczynania celników i SG Henryk Czeluśniak z Prudnika, który wczoraj przyjechał z Austrii z towarem. - Ale to chyba nie w związku z tą wojną, bo oni zawsze tacy byli. Nasi to przy nich prawdziwe aniołki.
Polscy celnicy stali się jednak również bardziej skrupulatni niż do tej pory:
- Na wywóz dokumentacji geodezyjnej albo technicznej powinien mieć pan zezwolenie - tłumaczył jeden z nich czterdziestoletniemu opolaninowi, przeglądając wyjęty spod szpargałów w bagażniku skoroszyt z jakimiś dokumentami.
- Jak Boga kocham, nie wiedziałem, to jakieś stare papiery - zaklinał się kierowca. - Wożę je w aucie od dawna i nigdy nie miałem kłopotów.
Stanisław Marzec jest kierowcą autobusu wycieczkowego. Przywiózł z Częstochowy pielgrzymów chcących odwiedzić pobliskie sanktuarium Maria Hil.

- Jeżdżę tędy codziennie - opowiada. - Muszę powiedzieć, że po zaostrzeniu kontroli jest nawet lepiej, bo kolejki są mniejsze. Fakt, że teraz bardzo szczegółowo sprawdzają nam dokumenty, a przy wjeździe do kraju także bagaże. A kiedyś bywało, że straż graniczna nawet nie zajrzała do autobusu, tylko machała ręką, żeby jechać. Jednak nikt z moich pasażerów na to nie narzeka. Powinno tak być zawsze. Już nawet nie chodzi o terrorystów, ale o różny element. Nie widać na przykład już tych handlarzy z alkoholem. Może się wystraszyli? Wieczorami, kiedy wracam, widzę na przejściu funkcjonariuszy w kamizelkach kuloodpornych i z długą bronią. Mijam też więcej patroli wewnątrz kraju, często z psami, które sprawdzają zatrzymane samochody.
Porucznik Grzegorz Klejnowski: - Straż Graniczna zarówno w pasie przygranicznym, jak i wewnątrz kraju prowadzi również takie działania, o których z różnych powodów nie mogę oficjalnie informować.
Nieoficjalnie pogranicznicy z Głuchołaz powiedzieli nam, że spodziewają się, iż na skutek zaostrzenia kontroli być może nie złapią żadnego terrorysty, ale na pewno wpadnie sporo przemytników i osób poszukiwanych przez organy ścigania.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska