Środkowe Nadodrze wobec nazizmu - opowieść Krzysztofa Chmielnika

Krzysztof Chmielnik
Konferencja naukowa poświęcona tematowi „Społeczeństwo Środkowego Nadodrza wobec nazizmu” (Zielona Góra, 13.10.2022 na Uniwersytecie Zielonogórskim) bardzo dobrze koresponduje ze zwrotem narracji o relacjach polsko-niemieckich.

Z wrotem, który wynika z sankcji finansowych jakie UE pod wodzą Niemiec nałożyła na Polskę blokując należne nam środki z KPO, a także ze zgłoszeniem przez Polskę roszczeń o reparacje wojenne w wysokości ponad 6 bln złotych. Tłem tej zmiany jest i niemiecka polityka wobec Rosji. Polityka, która w przeszłości sfinansowała agresję rosyjską na Ukrainę, a dzisiaj realnie wspiera Rosję choć formalnie pozoruje pomoc dla Ukrainy. To sprawiło, że wreszcie można, także na poziomie naukowym, głosić o Niemcach prawdę. Konferencję zorganizowało Archiwum Państwowe i Fundacja Civitas Christiana.

Nazizm jako religia, Hitler jako akwizytor Ksiądz profesor
Jan Mikut z Papieskiego Uniwersytetu Gregoriańskiego w Rzymie w pierwszym referacie zarysował bazę ideologiczną nazizmu. Opierała się ona na nauce Martina Lutra, a także na filozoficznym i naukowym dorobku Niemiec. Niemiecki XIX-wieczny romantyzm zachłysnął się mitologią germańską i wzbogacił ją ideami rasizmu i kulturalnej wyższości, których ważnym składnikiem były antysemityzm i antysłowianizm. Ideom tym nadano zasadnienie naukowe. W imię tej nauki 400 000 niemieckich obywateli poddano sterylizacji, a 70 tysiącom, uznanych za „pozbawionych wartości” zapewniono łaskawą śmierć. Hitler jako katolik (do końca życia płacił podatek kościelny) uznał się mesjaszem religii, która przedmiotem kultu uczyniła niemieckie państwo, czyniąc je poniekąd świętym. Niemcy stali się z tego powodu narodem wybranym. Sakralizował, w imię dobra państwa, metody podboju stosowane niegdyś przez Krzyżaków. Niemiecki kościół katolicki na początku jego kariery politycznej popierał Hitlera, a kiedy jego zbrodnie stały się widoczne, nie protestował.
Słuchając profesora Mikuta, dojść można do wniosku, że Hitler nie narzucił Niemcom nazizmu, ale był jego akwizytorem, a potem jego emanacją. Miał odwagę przełamać moralne opory Niemców i obudzić to, co w nich drzemało. Pogańskie tęsknoty do misji zbawiania świata mordem, z niemiecką wyższością, przeobraził w czyn. To być może nie Hitler zmienił Niemców w potwory, ale jedynie umożliwił im stanie się potworami. Dał im ku temu narzędzia i sposobność. I może to ideologia i nauka niemiecka potrzebowała do swojego urzeczywistnienia wodza. Hitler był tylko realizatorem. Dlatego im dłużej trwała wojna, tym bardziej rosła jego popularność. Ale czy religijny zapał Niemców dla niemieckiej idei narodu wybranego wraz z klęską w maju 1945 zgasł? To dobre pytanie.

Po cichu likwidować
Ks. dr Dariusz Śmierzchalski-Wachocz poruszył kwestię godności człowieka w warunkach obozu koncentracyjnego na przykładzie obozu SS w Skwierzynie. Terror, jakim wobec uznaniowej kategorii przeciwników i wrogów posługiwały się Niemcy w latach III Rzeszy, zaowocował obozami koncentracyjnymi, w tym obozami zagłady. W Słońsku powstał jeden z pierwszych takich obozów w III Rzeszy. Tam bito i katowano więźniów, którym kazano po wyjściu z sali tortur mówić, że Hitler zabrania bicia więźniów. W obozie skwierzyńskim, który powstał 17.09.1939 roku, a przeznaczony był dla Polaków z zachodniej Wielkopolski, kaci z SS eliminowali osoby mogące być wrogami niemieckiego państwa z racji potencjału przywódczego wynikającego czy to z funkcji społecznej, wykształcenia lub innej aktywności. Ofiarami niemieckiego terroru byli bogaci gospodarze, sołtysi, nauczyciele, kombatanci powstania wielkopolskiego, księża. Aby trafić do obozu, wystarczył donos niemieckich sąsiadów. Więźniowie, których było w zależności od okresu 100-200, pracowali w okolicznych gospodarstwach rolnych i zakładach pracy, budowali też drogi, karczowali las. Większą część mordowano w pobliskich lasach. Pozostałych wywożono do innych obozów koncentracyjnych. Ogółem 90% więźniów obozu w Skwierzynie straciło życie. Z uwagi na to, że znaczna część ofiar obozu była powstańcami, obóz ten uzyskał miano Powstańczego Katynia.

Dojczkatolicy
Do dzielącego Polaków i Niemców mieszkających na omawianym terenie(szczególnie Babimojszczyzna) wyróżnika, co nawiązuje do wywodów prof. Mikuty, należał katolicyzm. O tym w swoim wykładzie mówił Krzysztof Raniowski. Z jego badań terenowych na Babimojszczyźnie wynika, że pomiędzy typowymi zestawieniami konfesyjno-narodowymi, jakimi był Polak-katolik i Niemiec-
protestant, występowali dojczkatolicy, czyli Niemcy wyznania katolickiego, którym jak mówił Raniowski, mentalnie bliżej było do Polaków. Przykładem takiej postawy był niemiecki katolicki ksiądz z Dąbrówki Wielkopolskiej, który, mimo że nie władał językiem polskim, tak się naraził Niemcom, że trafił do Sachsenchausen. Przeżył, a po wojnie wrócił do swoich parafian.

Protestantyzm, a nazizm
Szerzej i głębiej kwestię relacji pomiędzy protestantyzmem a nazizmem omówił dr Olgierd Kiec. Wskazał, że laicyzacja Niemiec za czasów Republiki sprawiła, że Hitler jako katolik i jego katoliccy partyjni towarzysze, byli jednym z personalnych czynników sukcesu wyborczego NSDAP. Na Środkowym Nadodrzu, gdzie dominował protestantyzm (80% - podczas kiedy w całych Niemczech
było to ok. 60%), poparcie dla NSDAP było relatywnie większe niż w reszcie Niemiec. Także przynależność 30% protestanckich pastorów do NSDAP, przy mniej jak 1% księży katolickich, ma wymowę. W swoim wystąpieniu Kiec cytował poglądy niemieckich badaczy relacji niemieckiego protestantyzmu z nazizmem, w których wskazują na trwanie w wybielającej protestantyzm mitologii.
Podkreślają oni, że generalnie jawnej opozycji hierarchii protestanckiej wobec nazizmu nie było, a wszystkie odmiany tego wyznania, mniej lub bardziej, popierały politykę nazistowskiego państwa. W wykładzie pojawiło się nazwisko zielonogórskiego pastora Ferdynanda Geislera chodzącego w mundurze SA. Taka jednak ostentacja nie była w Zielonej Górze dobrze widziana przez
innych pastorów.

Wnioski i refleksje
W podsumowaniu Tadeusz Dzwonkowski wspomniał o personalistycznej perspektywie poruszanych podczas cyklu konferencji problemów. Zacytował Włodzimierza Majakowskiego, poetę, entuzjastycznego barda bolszewizmu, który niejako w opozycji do idei konferencji napisał „Jednostka zerem, jednostka niczym”. W szerszym kontekście, kojarzy się to z wyróżnikami polskiej postawy wobec totalitaryzmu, a mianowicie indywidualizmem i społecznym zróżnicowaniem, jakże odmiennymi od kultury społecznej naszych zachodnich sąsiadów, dla których państwo i zbiorowość ma wartość wyższą niż jednostka. Ksiądz biskup Paweł Socha, odwołując się do definicji nazizmu, zwrócił uwagę na kluczową rolę prawdy w naszym życiu, jako tarczy chroniącej człowieka przed totalitaryzmem, którego immanentną cechą jest niechęć do prawdy a przy okazji negatywnie ocenił nazywanie nazistami politycznych przeciwników, co stało się dzisiaj powszechne w publicznym dyskursie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Środkowe Nadodrze wobec nazizmu - opowieść Krzysztofa Chmielnika - Gazeta Lubuska

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska