Miarą tego, jak różnie oceniana jest polska obecność w tym kraju przez samych Polaków są wypowiedzi naszych polityków. Premier Miller nazwał tę obecność słuszną, choć trudną. Dla Jacka Kuronia jest ona udziałem w haniebnej awanturze i produkowaniem sobie wrogów.
Wydaje się, że jeszcze trudniej niż Jacka Kuronia będzie przekonać do polskiej obecności przynajmniej część społeczeństwa irackiego. To jego reprezentanci podłożyli minę, która wybuchła pod samochodem wiozącym na uroczystość objęcia strefy polskich i ukraińskich dziennikarzy. Dowódca dywizji, generał Tyszkiewicz, przekonywał Irakijczyków, że międzynarodowy oddział chce pomóc rozwiązać ich problemy, a nie narzucać miejscowym zachodni styl życia.
Sadząc po komentarzach BBC i gazety "Le Monde", przed sobą mamy też pozyskanie sympatii dla polskiej obecności w Iraku znaczącej części społeczeństw zachodnich. Komentatorzy opiniotwórczych mediów wątpią, czy doświadczenie zdobyte przez Polaków w wojskach ONZ na Bałkanach okaże się przydatne i wystarczające. Przewidują też, że dywizja złożona z reprezentantów 21 armii musi mieć problemy językowe i organizacyjne.
Jedyną szansą na to, że uda się rozwiać wątpliwości swoich i obcych jest sprawne dowodzenie, zaprzeczające stereotypom o naszej złej organizacji i realne pozyskanie sobie Irakijczyków dla proponowanej przez nas pomocy. Jeśli się uda, może to bardzo mocno poprawić polski prestiż na arenie międzynarodowej. Jeśli nie, będziemy się pocieszać, że wszystko, co nie zabija, wzmacnia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?