Beniaminek z Tychów od początku sezonu jest “czerwoną latarnią" i wydawać by się mogło, że jedynym typem jest wygrana nysan. Mają oni bowiem 15 punktów więcej i w pierwszym meczu pewnie pokonali TKS w trzech setach do 16, 21 i 22. Tyle że rzeczywistość nie jest tak różowa, a sport jest nieobliczalny.
Jakiś czas temu Stal rzeczywiście była murowanym faworytem, ale w grudniu zanotowała fatalną serię i dopiero po Nowym Roku przełamała się. Wygrała z Avią Świdnik i Krispolem Września, a to dało jej awans na szóste miejsce. Zespół z Tychów w 2014 roku spisuje się jednak jeszcze lepiej, gdyż wygrał wszystkie trzy mecze i zdobył w nich siedem punktów. Na jego rozkładzie znalazły się Ślepsk Suwałki, Kęczanin Kęty, a ostatnio KPS Siedlce.
- W każdym meczu walczymy od pierwszej do ostatniej piłki, a naszym celem jest wygrana. Nie inaczej będzie w Nysie, gdzie na pewno gra się ciężko - uważa Marcin Kozioł, zawodnik TKS-u, a w przeszłości przyjmujący Stali.
Goście sobotniego meczu w Nysie nie mają już szans na udział w play offach, ale walczą o jak najlepszą pozycję wyjściową przed walką o utrzymanie. Z kolei Stal z jednej strony ma szansę na awans na 5. miejsce już po najbliższej kolejce, ale też ma tylko siedem punktów więcej od dziewiątej drużyny.
- Po dwóch zwycięstwach w dobrym stylu jest lepsza atmosfera, podbudowaliśmy się - mówi Mateusz Biernat, rozgrywający Stali. - Chcemy dobrze grać i wygrywać. Tychy są na fali, ale my też wróciliśmy do równowagi i stać nas na ważną wygraną.
Stal AZSPWSZNysa - TKSTychy, sobota, godz. 18.00. Hala ul. Głuchołaska. Bilety: 8 zł.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?