Stal Nysa wygrywa i ucieka rywalom

Archiwum
Jarosław Stancelewski i Piotr Łuka mają powody do zadowolenia.
Jarosław Stancelewski i Piotr Łuka mają powody do zadowolenia. Archiwum
Siatkarze z Nysy w meczu kolejki przegrywali w Bielsku-Białej 1:2, ale ostatecznie wygrali. To już trzecie z rzędu wyjazdowe zwycięstwo naszej drużyny.

Protokół

Protokół

BBTS Bielsko-Biała - Stal AZS Nysa 2:3 (-20, 21, 19, -22, -14)
BBTS: Macionczyk, Buniak Marcyniak, Piekarczyk, Włodarczyk, Divis, Migdalski (libero) - Czauderna, Kalembka. Trener Przemysław Michalczyk
Stal: Fijałek, Pizuński, Stancelewski, Kacprzak, Łuka, Karpiewski, Andrzejewski (libero) - Bułkowski, Jarząbski, Kęsicki, Nalepka. Trener: Janusz Bułkowski

Sobotnie starcie lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy prowadzili 3:0, nysanie szybko zniwelowali dystans, aby po blokach i asie Divisa przegrywać 6:9. W połowie seta goście zaczęli blokować, a Jarosław Stancelewski atakował z przechodzącej piłki i Stal przejęła inicjatywę. Druga partia była odbiciem lustrzanym pierwszej. Zespół z Nysy prowadził 3:0, a następnie 11:5. Tyle, że tym razem rozkręcał się BBTS. Doprowadził do stanu 16:16 i prowadził po żółtej kartce dla Fijałka. Jakby rozkojarzeni nysanie nie przyjęli dwóch serwisów, ale po atakach Pizuńskiego i Karpiewskiego doszli na 21:21. Tyle, że do końca partii punkty zdobywali tylko bielszczanie. Kolejną odsłonę po ataku D. Bułkowskiego Stal zaczeła od prowadzenia 3:1, a przewagę utrzymywała się do stanu 14:12. Wówczas przyjezdni "stanęli" Ataki Divisa, Marcyniaka i Piekarczyka dały gospodarzom sześć punktów przewagi, których nie roztrwonili.

Dopiero przy stanie 12:12 niezwykle wyrównanej partii numer cztery Stalowcy wykorzystali błędy rywala i po trzech blokach wygrywali 15:12. Następnie Kęsicki dał swojej ekipie prowadzenie 19:15. Ale to nie był koniec emocji. Przewaga Stali zmalała do punktu, a do remisu doprowadził Włodarczyk. Trzy decydujące piłki padły łupem Stali. Po pierwszych akcjach tie breaka zanosiło się na porażkę gości, którzy tracili cztery punkty (3:7). Na szczęście odrodził się Karpiewski, a jego koledzy ustawili blok na Buniaku i Piekarczyku. Piłkę setową miał jako pierwszy Divis, ale nie dość że ją zmarnował to podarował kolejną nysanom. Ci w pełni to wykorzystali, a D. Bułkowski skończył ostatnią akcje meczu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska