Stan wojenny w pamięci Opolan
Ludzie byli bardzo zastraszeni
Stanisław Jałowiecki, w latach 1981-83 przewodniczący regionu "Solidarności” Śląska Opolskiego
Z samym 13 grudnia nie mam szczególnych skojarzeń. Po ostatniej Komisji Krajowej wracaliśmy z Władkiem Frasyniukiem i Frankiem Szelwickim. Ponieważ nie zostaliśmy w Gdańsku na noc, nie zostaliśmy tam internowani. Pamiętam okropne zimno, na które nie byłem przygotowany.
Ktoś mi z kościoła skombinował kurtkę i czapkę. Moje pierwsze skojarzenia ze stanu wojennego pochodzą z 14 grudnia. W poniedziałek wcześnie rano wyszedłem na miasto, żeby w ogóle zobaczyć, co się dzieje, i porozmawiać z ludźmi na przystankach autobusowych.
Chodziło o to, by pokazać, że związek, choć zszedł do podziemia, to jednak dalej istnieje i działa.
Wstrząsnęło mną to, że widziałem zupełnie inne twarze niż jeszcze parę dni wcześniej. Panowała potworna cisza, ludzie wtulali twarze w kołnierze, uciekali spojrzeniami, nie chcieli gadać. Widać było ogrom lęku i zastraszenia.