Stangum Marioss Wawelno - Rodakowski Tychy 4-3

fot. Sebastian Stemplewski
Adam Berbelicki zdobył wczoraj (27 września) jednego gola.
Adam Berbelicki zdobył wczoraj (27 września) jednego gola. fot. Sebastian Stemplewski
Zamiast tuzina goli, w końcówce zespół Mariossa musiał bronić nikłej wygranej. - Tak nie możemy już zagrać - tłumaczył się Piotr Nolepa. - Powinniśmy wysoko wygrać.

Już pierwsza akcja meczu dała Rodakowskiemu prowadzenie. Wojciech Wojtkun dogrywał do Piotra Bratka, który niepilnowany skierował piłkę do bramki.

Potem inicjatywa należała do Mariossa, ale jego gracze nie potrafili znaleźć miejsca na oddanie strzału. Obraz gry zmienił się dopiero pięć minut przed przerwą, kiedy opolanie nieustannie bombardowali bramkę rywala. Swoich sił próbowali: Marek Tracz, Kornel Zyla i Adam Berbelicki.

Dopiero w 19. min uśmiechnęło się do nich szczęście. Tracz dogrywał do Damiana Kampy, temu piłka zaplątała się między nogami, ale sprytem wykazał się Krzysztof Niedworok, który doprowadził do wyrównania. Po chwili Janusz Fiabijaniak idealnie dograł do Tracza, ale zamiast prowadzenia, na widowni rozległ się jęk zawodu.

- Źle się przyłożyłem do piłki, ale mamy jeszcze jedną połowę - usprawiedliwiał się kapitan Mariossa.
- Musimy szybciej rozgrywać piłkę i rywal nie wytrzyma naszego tempa - prognozował Tomasz Wróblewski, przechodzący rehabilitację po operacji kolana.

Protokół

Protokół

Stangum Marioss Wawelno - Rodakowski Tychy 4-3 (1-1)
0-1 Bratek - 1., 1-1 Niedworok - 19., 2-1 Fabijaniak - 24., 3-1 Zyla - 26., 4-1 Berbelicki - 32., 4-2 Sitkowski - 40., 4-3 Sitkowski - 40.
Marioss: Nolepa - Tracz, Berbelicki, Fabijaniak, Rabanda - Nowosielski, Niedworok, Kampa, Zyla. Trener Dariusz Lubczyński.
Sędziowali: Dariusz Mitkowski (Łódź) i Sebatian Stemplewski (Opole). Widzów 280.

Drugą połowę goście rozpoczęli z większym impetem. Skutecznie bronił jednak Piotr Nolepa, a w 24. min Fabijaniak dał gospodarzom prowadzenie. Z czasem gościom zaczęło brakować dokładności, co wykorzystali miejscowi. W 27. min dwójkową akcję przeprowadził Kornel Zyla z Kampą, po której Marioss objął prowadzenie 3-1. Po chwili po akcji Berbelickiego z Fabijaniakiem było już 4-1.

Zamiast kolejnych goli miejscowi doprowadzili do dreszczowca. Zyla nie wykorzystał rzutu karnego. Mało tego w 37. min Marioss wykonywał aż trzy karne z dziesięciu metrów i żadnego nie zamienił na gola.
- Zatraciliśmy wcześniejszą skuteczność - oceniał Wróblewski.

Czego nie udało się Mariossowi, w bardzo nerwowej końcówce meczu wykorzystał Rodakowski. W ostatniej minucie Tomasz Sitkowski z dwóch przedłużonych rzutów karnych zmniejszył rozmiary porażki. Ostatnie 30 sekund miejscowi rozgrywali z duszą na ramieniu.

- Tak nie możemy już zagrać - tłumaczył się Piotr Nolepa. - Powinniśmy wysoko wygrać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska