Kiedy mieszkający na co dzień w Niemczech Justyna i Krzysztof Stanosskowie przyjechali na urlop do swojego domu w Biskupicach (w powiecie oleskim), zdębieli.
Tuż pod oknami ich domu stanęła 50-metrowa wieża z nadajnikiem telefonii komórkowej. Jak podkreślają, wieżę postawiono bez ich wiedzy i zgody.
Justyna Stanossek z mamą Barbarą Kałużą (są współwłaścicielkami domu) złożyły do wójta gminy Radłów wniosek o wznowienie postępowania.
Wójt Włodzimierz Kierat wydał decyzję odmowną. Argumentował, że termin na to minął pod koniec sierpnia 2017 roku (wtedy wydano pozwolenie na budowę wieży telefonicznej).
Po tej odmowie rodzina Stanossków złożyła zażalenie do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Opolu.
SKO przyznało rację mieszkańcom Biskupic. Uchyliło zaskarżone postanowienie w całości i przekazało w całości do ponownego rozpoznania wójtowi gminy.
Zespół orzekający uwzględnił skargę rodziny Stanossków, że bez własnej winy nie mogli brać udział w postępowaniu zakończonym wydanie pozwolenia budowlanego na postawienie wieży. Informacja nie dotarła do nich, ponieważ przebywali w Niemczech.
SKO oceniło, że wójt Radłowa bez sprawdzenia tego zarzutu od razu uznał, że Stanosskowie złożyli swoje odwołanie po terminie.
Decyzja SKO oznacza, że wójt Radłowa musi wznowić postępowanie w sprawie lokalizacji masztu telefonii komórkowej.
- Wznowimy to postępowanie - zapowiada wójt Kierat.
Justyna i Krzysztof Stanosskowie zapowiadają, że będą się domagać przesunięcia 50-metrowej wieży na bezpieczną odległość od domów.
- Wieżę ustawiono na samym rogu dużego pola, akurat pod naszymi oknami! Tam jest bardzo dużo miejsca, żeby ją przesunąć tak daleko, żeby nikomu nie zagrażała - podkreślają mieszkańcy Biskupic.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?