Stare jest piękne

Lina Szejner
Na Zachodzie już od dawna panuje kult przedmiotów pochodzących z przeszłości.

U nas "stare graty" często lądują na śmietniku. Warto ocalić je i cieszyć oczy ich urodą. Bardzo często powodem pozbywania się urodziwych starych mebli lub przedmiotów bywa przekonanie, że jeden mebel nie pasuje do całości w innym stylu. Otóż spieszę donieść, że tego typu skrupuły należy odrzucić. Dziś w urządzaniu mieszkań panuje pełna swoboda, a łączenie różnych stylów jest nie tylko uważane za dopuszczalne, ale wręcz pożądane. Sztuką jest bowiem harmonijnie połączyć nowe ze starym.

Zdarza się czasem "ustrzelić" komódkę, w której nasze babcie przechowywały bieliznę stołową. Niestety, dziś ledwo można dostrzec jej urodę spod kilku warstw olejnej farby. Przywrócenie jej dawnej świetności wymaga czasu i cierpliwości.
Przede wszystkim należy starannie zedrzeć z powierzchni olejną farbę. Możemy to robić dwoma sposobami. Pierwszy polega na posmarowaniu fragmentu mebla specjalnym "żrącym" płynem. Po odczekaniu przewidzianego w instrukcji czasu, farba "spuchnie" i dość łatwo odchodzi od podłoża. Ściągamy ją szpachelką. Niestety, sposób ten ma jedną wadę. Po posmarowaniu schodzi tylko jedna warstwa farby. By pozbyć się kolejnej, należy zabieg powtórzyć.

Sposób drugi jest o wiele bardziej skuteczny i nie zabiera tak wiele czasu. Polega na opalaniu farby przy pomocy specjalnego urządzenia. Nie należy jednak tego robić w mieszkaniu, bo swąd jest bardzo dokuczliwy, dlatego warto z tym poczekać albo do wiosny, albo robić to w piwnicy.
Kiedy już tę nieprzyjemną czynność mamy za sobą, dokładnie komódkę szlifujemy papierem ściernym, myjemy i pozostawiamy do wyschnięcia. Potem malujemy mebel farbą akrylową w kolorze, jaki wybierzemy. Kiedy wyschnie, malujemy mebel lakierem. Koniecznie wolno schnącym. Jemu już jednak nie pozwalamy wyschnąć, lecz na mokrawy, malujemy jeszcze raz tą samą farba akrylową. Ona wysycha o wiele szybciej niż znajdujący się pod nią lakier i dlatego osiągniemy efekt specjalny - postarzoną, lekko spękaną powierzchnię.

Bardzo często widuję na targach staroci stare maszyny do szycia "Singer" o bardzo charakterystycznych żeliwnych podstawach. Zwykle nie są już użyteczne. Górną część odrzucamy. Metal starannie szlifujemy i malujemy specjalną farbą w kolorze czarnym, złotym lub srebrnym. U stolarza zamawiamy drewniany blat i kiedy warstwa farby wyschnie, przycinamy go do odpowiedniej wielkości. W ten sposób powstanie uroczy stolik. Może stać w pokoju, sypialni, a nawet na tarasie czy balkonie. Zamiast drewnianego blatu można zamówić go z grubego szkła.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska