Staruszek palił się przypięty pasami do łóżka. Pożar wzniecił współlokator

MO
Staruszek trafił do szpitala na Bielanach w Toruniu, gdzie po kilku godzinach zmarł. Miał poparzone 75 procent powierzchni ciała.
Staruszek trafił do szpitala na Bielanach w Toruniu, gdzie po kilku godzinach zmarł. Miał poparzone 75 procent powierzchni ciała. Jacek Smarz
Do tego dramatycznego zdarzenia doszło w Raciążku. 85-letni pan Czesław J. palił się przypięty pasami do łóżka. Kołdrę i materac podpalił jego współpensjonariusz z zakładu leczniczo-opiekuńczego. Nad kulisami tej tragedii cały czas pracują śledczy.

Horror w Raciążku dalej badają śledczy. - 85-letni pan Czesław J. palił się przypięty pasami do łóżka. Kołdrę i materac podpalił jego współpensjonariusz z zakładu leczniczo-opiekuńczego. 20 listopada postawiliśmy mu zarzuty. Pasy na noc zapięła pielęgniarka - mówi prokurator Sławomir Korzeniewski z Aleksandrowa Kujawskiego.

Tragiczny pożar w Samodzielnym Publicznym Zakładzie Leczniczo-Opiekuńczym w Raciążku koło Ciechocinka wybuchł 21 lipca br., po godzinie 3.00 nad ranem. W pokoju na parterze przebywały dwie osoby: chory psychicznie 42-latek oraz cierpiący na chorobę Alzheimera pan Czesław. Torunianin leżał na łóżku. Jak ustalili śledczy - przypięty pasami na noc przez pielęgniarkę, czego kategorycznie robić nie wolno.

Nie wiadomo, jak długo 85-latek wzywał pomocy. Nie zadziałał alarm przeciwpożarowy (czujka była nad jego łóżkiem) i zanim drzwi od pokoju otworzyła pielęgniarka, mogło minąć sporo czasu. Staruszek trafił do szpitala na Bielanach w Toruniu, gdzie po kilku godzinach zmarł. Miał poparzone 75 procent powierzchni ciała. Były to oparzenia najcięższe, czwartego stopnia. Jak relacjonują świadkowie, w szpitalu dosłownie wył z bólu.

Zobacz także: wypadki drogowe. Jak udzielić pierwszej pomocy?

Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa w Aleksandrowie Kujawskim. Opinia biegłego z zakresu pożarnictwa jest jednoznaczna: pożar wywołało podpalenie kołdry i materaca leżącego pana Czesława.

- Ustaliśmy, że to 42-letni Tomasz R., zapalniczką podpalił łóżko swojego współpensjonariusza z pokoju. Potem uciekł. Wskazują na to wszystkie zebrane przez nas dowody, łącznie z opinią biegłego ds. pożarnictwa. 20 listopada przestawiliśmy mu zarzut umyślnego podpalenia i nieumyślnego doprowadzenia do śmierci pana Czesława J. (art. 155 Kodeksu karnego) - mówi prokurator Sławomir Korzeniewski.

Do tragicznego w skutkach wypadku doszło w czwartek 29 listopada po północy. Jak informuje Wojewódzka Straż Pożarna w Toruniu chwilę po północy otrzymano zgłoszenie dotyczące wypadku na drodze krajowej numer 10, w miejscowości Obrowo w powiecie toruńskim.   Więcej na kolejnych zdjęciach >>>>>Piraci drogowi w regionie. Niemal doprowadzili do tragedii!  [wideo - program Stop Agresji Drogowej 4]

Tragedia na drodze w regionie. Nie żyją dwie osoby [zdjęcia]

Najprawdopodobniej Tomasz R. nie stanie przed sądem jako oskarżony. To człowiek chory psychicznie, całkowicie ubezwłasnowolniony, posiadający swego opiekuna prawnego. Podczas przesłuchania w prokuraturze nie było z nim praktycznie żadnego kontaktu. Jedynym wypowiadanym dźwiękiem przez Tomasza R. jest samogłoska "a".

- Pod koniec grudnia spodziewamy się opinii biegłych psychiatrów na temat Tomasza R. Bierzemy pod uwagę to, że do sądu kierować będziemy wniosek o umorzenie postępowania z uwagi na niepoczytalność podejrzanego i wniosek o umieszczenie go w zamkniętym zakładzie leczniczym - nie kryje prokurator.

Dlaczego 85-letni pan Czesław był w nocy przypięty pasami do łóżka? Kategorycznie nie wolno tego robić. - Według dyrektora Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego w Raciążku pasy na noc zapięła pensjonariuszowi pielęgniarka. Świadczą zresztą o tym wszystkie okoliczności. Rozważamy wyłączenie sprawy pielęgniarki do odrębnego postępowania. Tutaj w grę wchodzi zarzut z art. 191 par. 1 Kodeksu karnego, czyli stosowanie przemocy. Kobiety do dziś nie udało nam się przesłuchać. Była podtruta w pożarze, leżała w szpitalu - mówi prokurator.

Dodajmy, że Mariusz Zakrzewski, dyrektor ZLO w Raciążku, natychmiast po dramacie zwolnił pielęgniarkę dyscyplinarnie z pracy. Nieoficjalnie wiadomo, że zapinanie pasami na noc to bulwersująca praktyka stosowana w podobnych placówkach po to, by personel miał "święty spokój".

Kwestią niezwykle ważna pozostaje to, dlaczego w palcówce opiekuńczej podczas pożaru nie zadziałał alarm. Według rodziny zmarłego pana Czesława i adwokata Daniela Kieliszka, ich pełnomocnika, za takie zaniechanie odpowiedzialność spada na dyrekcję zakładu. Prokuratura Rejonowa w Aleksandrowie Kujawskim traktuje jednak tę kwestię drugoplanowo.

- Po pierwsze koncentrujemy się teraz na osobach Tomasza R. i pielęgniarce. Jeśli chodzi o alarm, to nie wiadomo, czy w ogóle da się ustalić, kto i kiedy go wyłączył - zaznacza prokurator Sławomir Korzeniewski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Staruszek palił się przypięty pasami do łóżka. Pożar wzniecił współlokator - Gazeta Pomorska

Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska