Stary człowiek i może, czyli jak emeryci zorganizowali olimpiadę

Jarosław Staśkiewicz
Jarosław Staśkiewicz
Większość pań ostatni raz grała w koszykówkę w liceum, ale podczas olimpiady rzuty do kosza wychodziły im nadzwyczaj dobrze.
Większość pań ostatni raz grała w koszykówkę w liceum, ale podczas olimpiady rzuty do kosza wychodziły im nadzwyczaj dobrze. Jarosław Staśkiewicz
Kości już stare, ale jakiś napęd jest - mówił Marian Abratkiewicz, jeden z dwustu uczestników namysłowskiej Olimpiady Seniorów. Emeryci znów udowodnili, że dają radę.

Jak zaczynałem biegać, a miałem wtedy czterdziestkę, to wszyscy się ze mnie na wsi śmiali - że stary, a głupi. Żona nie mogła z domu wyjść, żeby się nie nasłuchać, nawet dzieci w szkole słyszały od nauczyciela, że ich tato fioła dostał. Biegałem polami, lasami, żeby mnie ktoś nie widział. Dopiero kiedy wygrałem bieg sylwestrowy w Trzebnicy i ludzie zobaczyli to w telewizji - a był tylko jeden telewizor na całą wieś, w świetlicy - to zaczęli mnie szanować.

84-letni Michał Stadniczuk, dziś gwiazda ogólnopolskich biegów w kategorii masters, snuje tę opowieść, jakby to była historia sprzed kilku wieków. I trudno się dziwić, bo stoimy właśnie na stadionie w Namysłowie, a wokół nas 60- i 70-latkowie biegają, rzucają, skaczą i ćwiczą aerobik bez najmniejszego skrępowania, za to z pełnym zaangażowaniem.
- Coś wam powiem, słyszałam, jak nauczyciele wuefu obsługujący nasze konkurencje wzdychali: żeby ta nasza młodzież tak chciała... - opowiada przez mikrofon szefowa emerytów Krystyna Lupa, a odpowiedzią jest gromki śmiech.

Namysłowska Olimpiada Seniorów zorganizowana przez Polski Związek Emerytów, Rencistów i Inwalidów zgromadziła na starcie około 200 zawodników. Chciałoby się napisać "staruszków", ale z prawdą nie miałoby to wiele wspólnego.
Czy coś ćwiczę? Dzisiaj z samego rana na sportowo przerzuciłem tonę nawozu. A potem przyjechałem, wystartowałem w przeciąganiu liny i wygraliśmy 2:0! - mówił z dumą Józef Zapalski z drużyny Czerwonej.
Namysłowską olimpiadę zorganizowały dwa działające tu rejony emeryckiego związku, które rywalizowały w 14 konkurencjach. Na czerwono ubrani byli emeryci z I rejonu, w niebieskich koszulkach startował rejon II.
- Baliśmy się trochę, czy to chwyci, czy będzie pogoda, a przede wszystkim - czy dopiszą uczestnicy - przyznaje Zofia Bachrynowska, szefowa od kultury w I rejonie. - Ale zawodników jest więcej, niż się spodziewaliśmy, a nawet widzimy, że przydałoby się więcej konkurencji.

Sportowcy seniorzy rywalizowali w siatkówce, pływaniu, strzałach do bramki, szachach, warcabach, trójboju rzutowym, były też dyscypliny na wesoło: obieranie ziemniaków, wbijanie gwoździ na czas i rzut talerzem do celu.

W tej ostatniej konkurencji bezbłędna była Wanda Durska: - W kuchni nigdy nie ćwiczyłam takich rzutów - zastrzegała ze śmiechem emerytka. - Kibice nas świetnie dopingują i jest taka fajna zabawa, że przydałoby się częściej organizować takie zawody. Ja dla zdrowotności jeżdżę rowerem po 20-40 km, do tego dużo chodzę i uprawiam ogródek, tak że sport mam na co dzień. Oczywiście, że nie wszyscy mogą sobie na to pozwolić, bo ludzie mają różne dolegliwości, sama też korzystam z rehabilitacji, jeżdżę do uzdrowisk. Ale dla chcącego nic trudnego.

Potwierdza to pani Wiesława Kiedrzyńska, która na pięć strzałów cztery razy kopnęła piłkę do bramki.

- Byłoby pięć, ale piłka skręca przez ten wydeptany dołek - tłumaczyła się pani Wiesława. - Gdzie trenuję? Aw Miodarach, na boisku, gdzie codziennie chodzę z wnukami. Najpierw to ja ich szkoliłam, a teraz to już wnuki babcię.
- Pierwszy raz sędziowałem takie zawody i jestem pod wrażeniem wspaniałego zachowania tych ludzi. Tu jest fantastyczna walka, absolutnie żadnej zawiści, sport w czystej postaci - emocjonował się Cezary Duda, emerytowany nauczyciel wychowania fizycznego w szkole podstawowej nr 4 i czynny sędzia w Szkolnym Związku Sportowym. - Do tego mają wspaniałą kondycję i jak pięknie potrafią dopingować! Nawet jak dzieci z podstawówki startują, to nie są tak zaangażowane jak ludzie w tym wieku. W sumie w moim wieku - dodaje ze śmiechem.

Kiedyś 60-latek to był staruszek

Sędziowie podkreślali też niezwykłe zdyscyplinowanie zawodników. - Wystarczyło raz wytłumaczyć i dokładnie tak było wykonywane, a w sztafecie żadna osoba nie ruszyła za wcześnie - mówił pan Cezary. - Taka rzetelność przychodzi chyba z wiekiem. Cieszę się, że starszych ludzi uprawiających sport jest coraz więcej. Są na ścieżkach rowerowych, na trasach nordic walking, na pływalni, na boiskach, sale w szkołach mamy powynajmowane już do godz. 22, ja sam kończę siatkówkę o 21.30. Pewnie jest to podyktowane tym, że ludzie żyją dziś dłużej i są bardziej sprawni. Pamiętam, że jeszcze 30-40 lat temu, jak ktoś miał 60, to był staruszkiem. A teraz? Teraz to startuje w zawodach!
- Osób starszych przybywa, a według szacunków w 2050 roku będą większością w naszym kraju - przypomina dr Jarosław Kulbat, psycholog z Wyższej Szkoły Psychologii Społecznej. - To przyniesie niewyobrażalne zmiany i jesteśmy u progu społecznej rewolucji. Dlatego nie dziwi już widoczna aktywność starszych ludzi, to, że szukają nowych możliwości wyrażenia siebie. A jednocześnie postęp, jaki dokonał się w medycynie, sprawił, że ludzie inaczej się starzeją. Proszę porównać dzisiejszego 40-latka z osobą, którą oglądaliśmy w serialu "Czterdziestolatek" - trudno się oprzeć wrażeniu, że to jest inna epoka.

Jak zauważa dr Kulbat, wciąż jednak żyjemy w kulturze młodości: - Osoby starsze muszą zmierzyć się z dyskryminacją w różnych wymiarach i np. przełamać stereotyp, że ze względu na wiek starszym ludziom nie wszystko wypada.
Namysłowscy olimpijczycy udowadniali w ostatnią sobotę, że tę barierę już złamali. Szczególnie dobrze radzili sobie na basenie, gdzie rozgrywano sztafety pływackie dla seniorów.

- Jestem pod dużym wrażeniem umiejętności pływackich naszych pań i muszę powiedzieć, że seniorki ogrywały seniorów - dziwił się Adam Lupa, który pomagał w organizowaniu wyścigów. - Prezentują bardzo wysoki poziom, a przy tym bardzo dobrze się bawią i już zapowiedzieli, że chcą brać udział w kolejnych zawodach.

- Od dzieciństwa pływałam, ale potem miałam długą przerwę, tak ze 20-30 lat - przyznaje Halina Kmieciak, jedna z czołowych pływaczek wśród seniorów. - Na basen wróciłam dopiero z wnukami, od sześciu lat 2-3 razy w tygodniu systematycznie trenuję i uwielbiam to. I widać, że nie tylko ja, bo w Namysłowie jest dużo osób chodzących na zajęcia aqua aerobiku. Sama w tym brałam udział, ale teraz trenuję już tylko z koleżanką: pływamy sobie tak 1,5 godziny tam i z powrotem. To bardzo odpręża, wszystkim polecam basen.

Skłony na grzybach

Sport dla pani Haliny to również rodzaj terapii: - Od dziecka chorowałam na depresję. W którymś momencie próbowano mnie przekonać, że ruch mi pomoże, i przekonałam się o tym na własnej skórze. Sport oraz zajmowanie się kimś drugim, bycie dla kogoś sprawiły, że - odpukać - cztery lata jestem bez terapii.

To samo powtarza Michał Stadniczuk: - Jestem bardzo zadowolony, że nasz świat idzie w kierunku sportu - mówił najstarszy uczestnik biegów ulicznych w Polsce, który dokładnie dziś kończy 84 lata. - Do niedawna biegali starsi, ale dopadały ich kontuzje i powysiadali. A na biegach to jeszcze i młodych wyprzedzam, bo oni na początku to mało się nie zabiją, a potem dojść nie mogą do mety. I jak minie 5. albo 10. kilometr, to już maszerują, a ja ich wtedy wyprzedzam.
Bardziej rekreacyjnie zawody traktował Zbigniew Maliński. - W tenisie stołowym miałem dwóch konkurentów i obaj okazali się lepsi. Ale i tak cieszę się, że wystartowałem, bo ostatni raz grałem chyba z 40 lat temu - mówił pan Zbigniew. - Nie gram, bo nie mam stołu, za to w Dębniku mieszkam niedaleko lasu i razem z żoną chodzimy na wielokilometrowe spacery z kijkami. A teraz mamy sezon na grzyby, więc przy okazji mogę poćwiczyć skłony.

Wielu zawodników zaznaczało, że równie ważna jak sport jest możliwość spotkania się z ludźmi. - Doszłam do tego z czasem, że zawsze trzeba mieć towarzystwo - mówiła Halina Kmiecik. - Na szczęście w Namysłowie bardzo o nas, seniorów, dbają i nawet młodzi mówią, że mamy od nich więcej możliwości. Ale i oni w końcu będą starsi, to wtedy przydadzą im się te wszystkie spotkania w bibliotekach, imprezy w domu kultury, zajęcia w stowarzyszeniach seniorów.
Największą radość było widać u seniorów, kiedy wchodzili na podium i odbierali medale, a potem mogli pochwalić się nimi wnukom, tak jak pani Krystyna Stępień. - Babcia strzelała na bramkę i była najlepsza! - mówił z dumą Denis Czech.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska