Stary człowiek musi być twardy, żeby przeżyć

sxc.hu
Stary człowiek musi być bardzo twardy, żeby przeżyć.
Stary człowiek musi być bardzo twardy, żeby przeżyć. sxc.hu
- Pani z opieki chciała, bym oddała dom gminie, to mi pomogą. Gdy odmówiłam, przestali się interesować - mówi pani Aniela, 85-letnia mieszkanka jednej z podopolskich wsi.

Czuje się pani stara?
- To zależy, duchem na pewno nie. Rano wstaję, nakarmię kota, posłucham dzienników, także zagranicznych - czy tam jakaś nowa wojna nie wybuchła, przeczytam, co gazety piszą, a potem biorę się do pracy...

- Jak to - do pracy?
- Mam 85 lat, ale cały czas pracuję. Kiedyś byłam księgową w poważnej opolskiej firmie. Głowa wciąż jest mocna, liczyć umiem, to rozliczam podatki. Wszystko legalnie. Nie ma tego dużo, ale zawsze coś. Dorabiam na lekarstwa i kitekaty. Zimą mieszkam w kuchni, żeby nie grzać całości na darmo, ale to nie o pieniądze z tą pracą chodzi. Jestem skromna, dużo nie potrzebuję. Dzięki pracy wciąż czuję się potrzebna.

- Rodzinie?
- Nie mam rodziny. 22 lata temu zostałam sama. W jednym roku umarł mąż i mama, wcześniej odeszła siostra, straciłam brata i ojca. Wszystkich po kolei. Trudno, takie jest życie. Zostały tylko dzieci kuzynów. Żeby któreś zapytało: "A może ci coś kupić?"... Nie. Nie chcę dalej mówić. Stary człowiek musi być bardzo twardy, żeby przeżyć.

Przeczytaj też: Na Opolszczyźnie pracuje tylko trzech geriatrów

Piszcie do nas

Piszcie do nas

Drodzy Czytelnicy, starsi i młodsi, podzielcie się z nami swoimi refleksjami na temat sytuacji starych ludzi w naszym kraju, w naszym regionie. Czekamy na listy przesyłane pocztą na adres: ul. Powstańców Śl. 9, 45-086 Opole i na maile słane na [email protected].

- Samotność dokucza?
- Do samotności można się przyzwyczaić. Najgorzej, jak człowiek potrzebuje pomocy i nie ma na kogo liczyć. Mam pierwszą grupę inwalidzką, ale jeszcze latem byłam na chodzie. Jakie pomidory piękne w ogródku miałam! W październiku zaczęłam chorować. Ciężko mi mówić, bo kaszel dusi.

- Do lekarza trzeba iść!
- Nasz doktor... Ja mu nawet współczuję, bo sam jest ciężko chory, ale pacjenta trzeba zbadać i przepisać mu lekarstwa, a nie puszczać bez jakiejkolwiek pomocy. Poszłam w poniedziałek, było zastępstwo. Byłam tak, jak pani widzi - sweter, kamizelka. Osłuchał mnie w ubraniu. Do swetra przykładał stetoskop! W piątek poszłam do drugiego. "Wszystko w porządku" - powiedział, a po godzinie pogotowie mnie zabrało. Zapalenie płuc. To jak to? Żeby zapalenia płuc lekarz nie rozpoznał? A przecież to z naszych składek jest ta cała służba zdrowia. W każdej przychodni powinna wisieć tablica z napisem: "Dzięki pacjentom mamy pracę i płacę". I to wielkimi literami. Wszystko byle jak robią, dlatego tak mi się ciągnie ta choroba od października. Ja bym nawet zapłaciła, żeby mnie kto do Opola do dobrego internisty zawiózł. Tego mi teraz najbardziej potrzeba.

- W przychodniach są pielęgniarki środowiskowe. Zagląda tu któraś?
- A gdzie tam. Ta nasza zawsze jest zajęta. Nigdy jej nie pasuje. Traktuje pacjentów jak zło konieczne. Przeżyłam wojnę, widziałam, jak wykańczano ludzi. Przykro powiedzieć, ale teraz też się wykańcza starych ludzi. Brakiem właściwej opieki.

- A opieka społeczna?
- Nigdy się o nic od gminy nie upominałam. Pewnego dnia przyszła tu pani z opieki, coś tam powycierała, poprzestawiała. Niedługo potem pojawiła się druga. "A pani ma dom" - mówi. - "Można by go oddać gminie do dyspozycji, to gmina by się zajęła, bo tak to pieniędzy nie ma". Pewnie! Oddam dom, a oni mnie potem do domu starców wepchną. Dziękuję bardzo. No i się zainteresowanie opieki społecznej nagle urwało. Od tego momentu nic, ani telefonu. A przydałoby się, żeby ktoś choć raz w tygodniu przyszedł posprzątać. Wczoraj zabrałam się do mycia podłogi, bo od Bożego Narodzenia nie ruszana i już nie mogłam na nią patrzeć. Nie powiem, ile godzin mi to zajęło.

- Jadła pani coś dzisiaj?
- Ostatnio trochę dziaduję, nawet na święta nie gotowałam. Sąsiedzi dali pierogi i sałatkę. Teraz stary chleb mi został. Zakupy raz w tygodniu też robią sąsiedzi - dobrzy ludzie, sami pytają. Ja zimą nawet za próg nie wychodzę, żeby się nie potknąć.

- Czego się pani boi?
- Że kiedyś nie będę mogła się ruszyć z łóżka i przez kilka dni nikt się nawet nie zorientuje.

Przeczytaj też: To nie jest kraj dla starych ludzi

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska