Stefan Hambura: Śledztwo w sprawie katastrofy w Smoleńsku jest nierzetelne

Fot. Paweł Stauffer
Stefan Hambura
Stefan Hambura Fot. Paweł Stauffer
Rozmowa z berlińskim adwokatem, pełnomocnikiem rodzin ofiar katastrofy pod Smoleńskiem.

- Złożył pan doniesienie do prokuratury na premiera Tuska i prezydenta elekta Komorowskiego. To akcja polityczna w cieniu smoleńskiej tragedii?
- Nie ma to nic wspólnego z polityką. Złożyłem zawiadomienie do prokuratury, bo mam podejrzenia, że doszło do działania na szkodę państwa. Na stronie Kancelarii Premiera jest informacja, z której wynika, że podczas rozmowy telefonicznej z Donaldem Tuskiem 10 kwietnia prezydent Rosji miał zapewnić, że śledztwo będą prowadzili wspólnie prokuratorzy polscy i rosyjscy. Tymczasem takie wspólne śledztwo trwało tylko trzy dni. Uważam, że należy wyjaśnić, kto oddał je stronie rosyjskiej i jak mogło dojść do sytuacji, w której minister spraw wewnętrznych Jerzy Miller stał się kurierem między Warszawą i Moskwą wożącym kopie czarnych skrzynek, dokumentów itp.

- Prokurator zapewniał na niedawnym spotkaniu z rodzinami ofiar, że współpraca z Rosją układa się dobrze. Polska złożyła pięć wniosków o pomoc prawną. Wkrótce złoży szósty.
- Odpowiem pytaniem: a ile dokumentów strona polska otrzymała? Jest ona petentem, który nie otrzymuje tego, o co prosi. Jeśli ktoś jest z przebiegu współpracy zadowolony, to jego sprawa. Ja reprezentuję rodziny Anny Walentynowicz i Stefana Melaka i nas to nie zadowala. Jestem zdania, że nie przestrzega się w tej sprawie przyjętych w świecie procedur. Przykład: po aferze Lockerbie zbierano wrak aż do małych śrubek i złożono samolot na nowo. W Smoleńsku szczątki samolotu leżą tyle czasu niezabezpieczone pod gołym niebem. Nie wiadomo, czy żyjemy w cywilizowanym świecie, czy uczestniczymy w czymś śmiesznym i strasznym.

- Rodziny poinformowano, że powołanie wspólnego zespołu prokuratorów polskich i rosyjskich jest z prawnego punktu widzenia niemożliwe. To prawda?
- Dla prokuratora wojskowego jest niemożliwe, bo on porusza się w granicach kodeksów. Ale jednocześnie słyszymy z ust ministra sprawiedliwości, że pracuje nad nowymi procedurami z Rosją i w przyszłości świadkowie mają być przesłuchiwani wspólnie. Dlaczego dopiero w przyszłości, nie od początku? Dlaczego śledztwo stoi w miejscu?

- Pan wie, że takie śledztwa toczą się latami. Przykładem może być choćby Lockerbie. To się nie stanie szybko.
- Nie oczekuję, by śledztwo przebiegało szybko, tylko by toczyło się od początku rzetelnie. A wiemy, że tak nie było. Postronni ludzie chodzili po terenie katastrofy i znajdowali części samolotu oraz rzeczy należące do zmarłych. Jeszcze teraz otrzymujemy z Rosji dokumenty, w których część stron jest nieczytelna. To by nawet było śmieszne, gdyby nie to, że sprawa dotyczy przecież tragedii. Ubolewam, że katastrofa tak bardzo się w Polsce upolityczniła, ale nie doszłoby do tego, gdyby śledztwo od początku przebiegało według procedur.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska