Sto złotych dziennie na paliwo? To dla opolskich posłów za mało!

Kancelaria Sejmu zdecydowała, że w tej kadencji posłowie dostaną tyle samo pieniędzy na utrzymanie swoich biur, co w ostatnich latach, czyli ok. 11,5 tys. zł miesięcznie. Z tego niemal trzy tysiące złotych to ryczałt na paliwo. Oznacza to, że poseł codziennie w piątki, świątki i niedziele może zalewać bak za 100 zł, co nawet przy dzisiejszych cenach, dochodzących do 6 zł za litr, pozwala przejechać ok. 170 km.

- Wbrew pozorom, wcale nie są to tak duże pieniądze. Nieraz musimy dokładać do działalności poselskiej - narzeka posłanka PO Janina Okrągły.

Posłanka przekonuje, że gdy będąc lekarzem jeździła na prywatne wizyty, wydawała na paliwo znacznie mniej niż teraz, sprawując mandat poselski. - Gdyby kwota ryczałtu wzrosła przynajmniej o 500 zł, byłaby to jakaś ulga. Ale rozumiem, że skoro jest kryzys, niestety nie ma takiej możliwości - dodaje.
Innego zdania jest poseł Mniejszości Niemieckiej Ryszard Galla.

- Oczywiście rozumiem, że czasy nie są łatwe, ale pieniądze na prowadzenie działalności poselskiej nie zostały zwaloryzowane od kilku kadencji - zwraca uwagę Galla. - A to, co nazywane jest ryczałtem na paliwo w istocie oznacza pieniądze na pokrycie wszystkich kosztów, związanych z korzystaniem przez posła z prywatnego samochodu do celów służbowych. Sam nie wykorzystuję pełnej kwoty ryczałtu, natomiast wydatki mam jak każdy kierowca. Ostatnio tysiąc złotych przeznaczyłem na zakup opon, które wymagały wymiany, a przecież utrzymanie samochodu to także szereg innych kosztów.

Podniesienie ryczałtu na utrzymanie samochodu przydałoby się także zdaniem posła PiS Sławomira Kłosowskiego. Ten postulat łączy parlamentarzystów, niezależnie do opcji politycznej.
Kwota ryczałtu przysługuje posłom niezależnie od liczby faktycznie przejechanych kilometrów. Żeby ją otrzymać, nie muszą przedstawiać rachunków za paliwo, wystarczy że zadeklarują, iż ich wydatki na utrzymanie auta to właśnie trzy tys. zł miesięcznie.