Stop Korupcji i... Zembaczyńskiemu

fot. P. Stauffer
Janusz Kowalski lubi się pokazywać tam, gdzie przychodzą tłumy. Przy okazji festiwalu demonstrował nową fryzurę i pewność siebie.
Janusz Kowalski lubi się pokazywać tam, gdzie przychodzą tłumy. Przy okazji festiwalu demonstrował nową fryzurę i pewność siebie. fot. P. Stauffer
Stop Korupcji od dawna nie wytropiło żadnej afery, bo nie ma na to czasu. Wrogiem stowarzyszenia nie jest łapownictwo, ale prezydent Opola. Celem - władza.

Kowalski, twórca i prezes stowarzyszenia, choć od dawna zajmuje się czymś innym, nadal kreuje wokół siebie mit działacza walczącego z korupcją, występuje w takiej roli w stołecznych mediach. Jeszcze niedawno należał do Platformy Obywatelskiej, ale to już nieaktualne - młody wilczek prawicy od kilku miesięcy pracuje w Ministerstwie Gospodarki, co oznacza, że odnalazł wspólny język z PiS-em. Partią, z której go wyrzucono w 2002 roku. Właśnie wtedy założył "Stop Korupcji", a teraz pod tym szyldem szykuje polityczną ofensywę, która ma zohydzić wyborcom prezydenta Opola Ryszarda Zembaczyńskiego z PO.

- Do dziś wyrzucam sobie, że kilka lat temu nie dość stanowczo zaprzeczyłem Kowalskiemu, który kreował się na głównego, a nawet jedynego autora wykrycia afery ratuszowej - mówi poseł Leszek Korzeniowski, szef PO na Opolszczyźnie. - Na tej fałszywej tezie Kowalski i jego ludzie zbudowali i wciąż budują swoją pozycję polityczną.

Stowarzyszenie na papierze
Chociaż Stowarzyszenie "Stop Korupcji" od dawna istnieje głównie na papierze, wciąż jest skutecznym narzędziem w rękach Janusza Kowalskiego. Przyjrzeliśmy się działalności tej organizacji. Okazało się, że to struktura fasadowa.
- Z końcem maja wyprowadzili się ze swojej siedziby - informuje ks. Marian Niemiec, proboszcz parafii ewangelicko-augsburskiej, która przez kilka lat wynajmowała biuro stowarzyszeniu Janusza Kowalskiego. Mieściło się ono w kamienicy przy ul. Sempołowskiej w Opolu. - Rozliczyli się ze mną, ale w przeszłości z płaceniem za pomieszczenia różnie bywało. Zdarzały się zaległości, kilka razy musiałem się im przypominać - dodaje ksiądz.

- Siedziba była, ale najczęściej zamknięta na głucho - opowiada Halina Żyła, miejska radna Lewicy i Demokratów, prezes Towarzystwa Przyjaciół Opola, którego lokal sąsiadował z pomieszczeniami "Stop Korupcji".
Również policja nie zauważyła wsparcia ze strony stowarzyszenia w walce z łapówkarzami na urzędniczych stołkach.
- W ostatnim czasie "Stop Korupcji" skierowało do nas kilka pism, w których informowało o korupcyjnych podejrzeniach, ale nie miały one większej wartości - relacjonuje komisarz Maciej Milewski, rzecznik Komendy Wojewódzkiej w Opolu. - Stowarzyszenie donosiło zazwyczaj o sprawach opisanych w prasie lub takich, nad którymi już pracowaliśmy.

Janusz Kowalski bagatelizuje takie oceny. W rozmowie z nami stwierdził, że stowarzyszenie właśnie wprowadza się do nowego lokalu przy Krakowskiej 9 i przygotowuje do tego, by w Opolu poszerzyć działalność. Utrzymuje, że "Stop Korupcji" jednak działa. Raz na półtora, dwa miesiące kieruje pisma do odpowiednich instytucji, które badają sprawy, o których informuje. Jako sukces stowarzyszenia Kowalski podaje wygraną sprawę w Regionalnej Izbie Obrachunkowej. RIO podzieliła opinię "Stop Korupcji", że prezydent Opola nie miał prawa zabraniać radnym wnoszenia poprawek do budżetu.

Poszło o stołek wiceprezydenta
Sprawa z RIO jest znamienna - wskazuje głównego wroga stowarzyszenia "Stop Korupcji". Nie jest nim obecnie łapownictwo ani inne nieprawidłowości w życiu publicznym. Przeciwnik jest jeden i nazywa się Ryszard Zembaczyński.
Jeszcze niespełna rok temu Janusz Kowalski ręka w rękę z Zembaczyńskim działał w Platformie Obywatelskiej (lider "Stop Korupcji" uchodził tam za pupila Jana Rokity). Kowalski z PO musiał odejść w wyniku konfliktu z Leszkiem Korzeniowskim. Mimo to zachował w partii na tyle duże wpływy, że do opolskiej rady miasta dostało się kilku jego bliskich współpracowników, którzy trzęśli dominującym w radzie klubem Platformy. Sam Kowalski nie ukrywał, że liczy na stołek wiceprezydenta Opola. Stało się inaczej i odtąd Ryszard Zembaczyński znalazł się na politycznym celowniku Kowalskiego.

Prezes "Stop Korupcji" zaprzecza, jakoby chciał się mścić na prezydencie, lecz od dawna nie kryje rozczarowania, jakie sprawił mu Zembaczyński.
- Prezydent mamił Kowalskiego perspektywą wiceprezydentury, dopóki potrzebował jego poparcia. Gdy Kowalski stał się zbędny, wyautował go. Zembaczyński liczył, że radni PO związani z Kowalskim będą lojalni wobec partii, a nie wobec Janusza - mówi jeden z członków opolskiej Platformy.
Natychmiast po wyborach okazało się, że kalkulacje Zembaczyńskiego spaliły na panewce. Wśród 13 członków Platformy, jacy dostali się do rady miasta, aż dziewięciu uchodziło za ludzi Kowalskiego. Sam przyjmował ich do partii, gdy szefował jej strukturom w Opolu.

Potęgę wpływów prezesa "Stop Korupcji" w klubie PO potwierdziło wysunięcie kandydatury Tomasza Kwiatka na przewodniczącego rady miasta.
- To robota Kowalskiego! - grzmiał rozsierdzony i bezradny poseł Leszek Korzeniowski. Z tą chwilą w Platformie wybuchł ostry spór, który ostatecznie rozsadził jej klub w radzie miasta.
Kwiatek - od kilku lat wierny towarzysz Kowalskiego, zwany zgryźliwie przez przeciwników politycznych jego teczkowym lub plecakiem - ostatecznie nie został przewodniczącym rady. Sukcesu nie odniósł także adwersarz Kowalskiego - Arkadiusz Wiśniewski. Ale zwycięstwo i tak padło łupem szefa "Stop Korupcji", bo przewodniczącym rady został członek tej organizacji, radny PO Sławomir Brzeziński. Czy osiągnąłby to eksponowane stanowisko bez poparcia Kowalskiego i związanych z nim radnych? Bardzo wątpliwe.
Brzeziński formalnie należy do klubu PO, lecz jest tajemnicą poliszynela, że wciąż blisko współdziała z prezesem "Stop Korupcji". Niektórzy mówią nawet, że jest "koniem trojańskim" Janusza Kowalskiego w Platformie. Pośredni dowód na prawdziwość tej tezy stanowi skierowanie do Regionalnej Izby Obrachunkowej wniosku o stwierdzenie, że prezydent Zembaczyński bezprawnie usiłował blokować budżetowe wnioski radnych. Kowalski uważa werdykt RIO za jeden z ważniejszych w ostatnim czasie sukcesów "Stop Korupcji". Został on odniesiony przy wsparciu Brzezińskiego - przewodniczącego rady miasta.
Większość z dziewięciu kojarzonych z Januszem Kowalskim radnych, wybranych z list Platformy Obywatelskiej, nie należy już do partii. Odeszli bądź zostali z niej wyrzuceni. Sześcioro najwierniejszych "żołnierzy" Kowalskiego założyło nowy klub. Nadali mu nazwę Stop Korupcji, by nikt nie miał wątpliwości, czyja to drużyna.

Gorące lato prezydenta
Przed Ryszardem Zembaczyńskim trudny czas. Najbliższe miesiące upłyną mu na odpieraniu ciężkich zarzutów i szarpaninie z byłymi partyjnymi kolegami, tworzącymi obecnie klub Stop Korupcji. Ich mentor Janusz Kowalski powszechnie uchodzi za politycznego drapieżcę, który nie odpuszcza swym ofiarom. A rozczarowanie, jakim była dla niego odmowa nominacji na stanowisko wiceprezydenta Opola, jest wystarczającym powodem, by wypowiedzieć Ryszardowi Zembaczyńskiemu wojnę.
Zdaniem Arkadiusza Wiśniewskiego, niechętnego Kowalskiemu radnego PO, Stowarzyszenie "Stop Korupcji" od samego początku było fikcją.

- Walka z korupcją zawsze odgrywała tam znacznie mniejszą rolę niż chęć zdobycia władzy. I tak samo jest z klubem Stop Korupcji - przekonuje Wiśniewski.
Partyk Jaki, młody członek drużyny Kowalskiego, przyznał w rozmowie z nto, że celem klubu Stop Korupcji jest zdobycie władzy. Zaznacza jednak, że nie dla samej władzy, tylko dla realizacji programu.
Radni Stop Korupcji zarzucają prezydentowi Zembaczyńskiemu, że nie realizuje przedwyborczych obietnic.

- Gdzie jest przebudowa amfiteatru, co z nowym wiaduktem na Struga, bo obecny
za chwilę się zawali, kiedy powstanie centrum logistyczne?! - pytają radni spod znaku Kowalskiego.
Ale na tym nie koniec, gdyż powątpiewają także w moralne kwalifikacje prezydenta Opola do sprawowania władzy.
Patryk Jaki stawia publicznie pytanie, czy prezydent Zembaczyński, gdy szefował Bankowi Ochrony Środowiska, nie udzielał "kolesiom z partii" kredytów w innym trybie niż zwykłym obywatelom? W jego głosie wyraźnie pobrzmiewa oskarżycielski ton. Czy radni Stop Korupcji mają na Zembaczyńskiego "kwity", związane z okolicznościami udzielenia przez niego kredytu na około milion zł Bogusławowi Wierdakowi, obecnemu przewodniczącemu sejmiku województwa?

Janusz Kowalski zapewnia, że mają tylko wątpliwości. Zdaniem szefa "Stop Korupcji", jeśli wszystko było w porządku, to prezydent powinien o tym powiedzieć - i po sprawie.
Radny Partyk Jaki mówi mocniej. Według niego pytania o ten kredyt nie mają nic wspólnego z bieżącą polityką. To kwestia kwalifikacji moralnych do sprawowania władzy przez Zembaczyńskiego.
Choć retoryka klubu Stop Korupcji jest coraz ostrzejsza, jego członkowie oficjalnie deklarują otwartość na porozumienie z Platformą i prezydentem. Coraz częściej słychać jednak głosy, że to gra pozorna i zamiast pojednania nastąpi nasilenie ataków na Ryszarda Zembaczyńskiego oraz jego ekipę.

- Młody Jaki nabuzowany jest tak prawie jak na narkotykach, żeby komuś przyłożyć, coś popsuć - ocenia poseł Leszek Korzeniowski. - Zresztą cała ta grupka idzie w tej chwili na konfrontację z prezydentem Zembaczyńskim, bo jest im ona potrzebna. Mają takie wytyczne, żeby jątrzyć. Wcale nie wiem, czy za tym wszystkim nie stoi PiS...
Janusz Kowalski i jego ludzie niezmiennie podkreślają, że zależy im tylko na przejrzystości życia publicznego i wyjaśnieniu wszelkich wątpliwości wokół dawnej i obecnej działalności Ryszarda Zembaczyńskiego. Sami jednak te wątpliwości podsycają, a temperatura sporu systematycznie rośnie. Stąd należy się spodziewać poważnych wstrząsów politycznych w Opolu.

Wstrząs może też nastąpić, gdy sąd uzna Ryszarda Zembaczyńskiego winnym nieprawidłowości w sprawie udzielenia kredytu oszustom, kiedy był prezesem Banku Ochrony Środowiska w Opolu. Rzecz ma się wyjaśnić do jesieni.

Janusz Kowalski próbował wczoraj zablokować wydanie tego tekstu. Najpierw udzielił nam wywiadu, potem zażądał telefonicznie wycofania wszystkich jego wypowiedzi. Po chwili do redakcji zadzwonił Patryk Jaki, współpracownik Kowalskiego. Zażądał tego samego. Stąd, zamiast cytatów, zamieszczamy omówienia wypowiedzi polityków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska