Stopa Justyny Kowalczyk. Rozmowa z ortopedą

P. Relikowski
Justyna Kowalczyk nie zamierza odpuszczać startów w Soczi.
Justyna Kowalczyk nie zamierza odpuszczać startów w Soczi. P. Relikowski
Rozmowa z krakowskim ortopedą traumatologiem Stanisławem Bartłomiejem Kitą.

- Jak zareagował Pan na zdjęcie rentgenowskie stopy Justyny Kowalczyk zamieszczone przez nią w internecie? - pytamy Stanisława Bartłomieja Kitę, ortopedę traumatologa, z 35-letną praktyką, który pracował z piłkarzami Cracovii i Wisły Kraków, a obecnie jest lekarzem kadry kajakarzy górskich.
- Mam za mało danych, by wydawać jednoznaczną opinię. Nie leczy się zdjęcia, lecz pacjenta. Nie wiem, kiedy doszło do złamania, w jakich okolicznościach? Czy wcześniej stopa nie pobolewała Justyny? Nasza biegaczka zamieściła w internecie tylko jedno zdjęcie stopy.

- Czy gdyby wcześniej wykonano zdjęcie, możliwe było podleczenie stopy Kowalczyk?
- Kość zrasta się od 6 do 8 tygodni, więc Kowalczyk musiałaby przerwać treningi, zapomnieć o igrzyskach.

- Czy start z kontuzjowaną stopą jest ryzykiem dla zdrowia zawodniczki czy nie?
- Nie zagraża jej zdrowiu, choć przez to możliwe jest opóźnienie zrostu kości. Na szczęście but narciarski jest tak zbudowany, że stabilizuje stopę. Ważne, że nie doszło do przemieszczenia odłamków kości. We współczesnej fizjoterapii są teraz różne sposoby zabezpieczenia, stosuje się np. plastrowanie stopy, są środki przeciwbólowe. Jak się zna specyfikę sportu, to czasem rzeczy niemożliwe stają się możliwe. Choć zapewne będą ortopedzi, którzy będą innego zdania.

- Kto powinien decydować o tym, czy Kowalczyk będzie mogła wystartować w kolejnych biegach? Lekarz czy zawodniczka?
- Decyzja powinna należeć do samej Justyny, jej głos powinien być decydujący. Oczywiście lekarz musi jej dostarczyć niezbędnych informacji.

- Myśli Pan, że Kowalczyk będzie w stanie wystartować w dwóch biegach na 10 km klasykiem i 30 km łyżwą?
- Sadzę, że temu podoła, choć bardzo duże wyzwanie czekać ją będzie w tym drugim, dłuższym biegu.

- Czy w swojej bogatej praktyce lekarskiej spotkał się Pan z podobnymi przypadkami?
- Tak. Znam narciarza, który kończył konkurencję ze złamanym żebrem. Jeden z piłkarzy miał podobnie jak Kowalczyk złamaną piątą kość śródstopia, a mimo to kontynuował grę. Nie dotrwał jednak do końca meczu, trzeba go było zmienić w drugiej połowie. Współczesna medycyna dzięki specjalnym stabilizatorom pozwala na grę piłkarzowi ze złamanym przedramieniem. Podobnie przypadki są w sportach walki. Podczas rywalizacja adrenalina jest tak wysoka, że sportowcy wykazują bardzo dużą odporność na ból.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska