Strajk? Dobrze, ale tylko do 15.

Elżbieta Maszkowska
Wczoraj Ludmiła Wilczyńska, poszukująca od miesiąca psa, okupowała Komendę Straży Miejskiej w Kluczborku.

Pani Ludmiła twierdzi, ze jej Kajtka złapał rakarz. Szukając psa, odwiedziła już niemal wszystkie kluczborskie instytucje, licząc na pomoc. Pytała, co ma dalej robić, gdzie szukać zaginionego przyjaciela. Poskarżyła się nawet burmistrzowi Ginterowi Jendrsczokowi. Ale Kajtek się nie odnalazł i nikt nie wie, co się z nim stało.
- Postanowiłam zaprotestować. Przecież ktoś musi być za jego zniknięcie odpowiedzialny. Będę strajkować, dopóki mi ktoś nie powie, co się stało z moim psem - powiedziała Ludmiła Wilczyńska.

- Nam też zależy, żeby sprawę wyjaśnić. Wysłaliśmy pismo do rakarza, żeby się do tej sytuacji oficjalnie odniósł. Już jutro lub najpóźniej pojutrze dostaniemy jego odpowiedź - tłumaczy komendant kluczborskiej Straży Miejskiej Leszek Michalski.
- A jeśli rakarz powie, że on mojego psa nie złapał? To co ja mam dalej robić? Kogo prosić? Kogo pytać? - pani Ludmiła zareagowała na słowa komendanta oburzeniem.
Zdesperowana staruszka żąda od rakarza wyjaśnień, odnalezienia jej psa lub 200 zł odszkodowania za poniesione na poszukiwania czworonoga koszty. Do strażników miejskich przyszła po pomoc. Twierdzi, że oni są współodpowiedzialni za zaistniałą sytuację, bo to na ich zlecenie do miasta przyjeżdża rakarz. I to pod ich nadzorem łapane są na ulicach psy.
- Dlatego strajkuję w komendzie. Przecież nie pojadę strajkować do schroniska w Tarnowskich Górach. Nie stać mnie na to - mówi zdenerwowana.
Za pozostawienie Kajtka bez opieki zapłaciła mandat. Nie boi się, że strajk może przysporzyć jej jeszcze więcej kłopotów.

- Nie mam innego wyjścia. Pozostał mi tylko protest. I niech mi nie wmawiają, że Kajtek wpadł pod samochód. Mam świadków na to, że złapał go rakarz - twierdzi Ludmiła Wilczyńska.
Strażnicy twierdzą, że skoro pani Ludmiła ma świadków, może podać rakarza do sądu. Straż Miejska w tej sprawie nie ma już nic do zrobienia.
- W tej chwili staramy się jedynie jakoś tej pani pomóc. Obiecuję, że gdy do Kluczborka przyjedzie rakarz, zorganizujemy spotkanie. Niech oboje wyjaśnią sobie sprawę w cztery oczy, bez posyłania urzędowych pism. I to wszystko, co możemy zrobić. A pani Ludmiła, jeśli chce, może strajkować. Ale tylko do 15.00. - powiedział komendant Leszek Michalski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska