Strajk w Primusie

Beata Cichecka, Jan Poniatyszyn
Wczoraj o godz. 7 blisko 400 pracowników Zakładów Przemysłu Obuwniczego "Primus" w Prudniku przerwało pracę.

W fabryce stanęły wszystkie wydziały pierwszej zmiany. Protest wybuchł spontanicznie, bez udziału związków zawodowych. Załoga zaczęła strajkować, gdyż od kilku miesięcy otrzymuje wynagrodzenie w ratach.

- Dostaliśmy dwa razy po 50 złotych, potem dali nam po 100 złotych, a wypłaty za czerwiec nie mamy do dziś - mówili zdeterminowani pracownicy. - Nasze dzieci chodzą głodne, bo nie mamy pieniędzy nawet na chleb. Nie mamy za co wyposażyć ich do szkoły. Brakuje nam na opłaty i na dojazdy do pracy. Nikt ze znajomych nie chce nam pożyczyć, bo jaką mają gwarancję, że oddamy? Wszyscy w Prudniku wiedzą, jaka jest sytuacja zakładu, bo wszędzie się o tym mówi. Będziemy protestować dopóty, dopóki nie dostaniemy pieniędzy!

Przedsiębiorstwo utraciło płynność finansową, a jego konto zablokował ZUS. Jak już informowaliśmy, w ubiegłym miesiącu "Primus" zgłosił do Powiatowego Urzędu Pracy w Prudniku zawiadomienie o kolejnych zwolnieniach grupowych. Do końca sierpnia mogą stracić pracę 83 osoby. Wcześniej zwolniono 80 pracowników. Kierownictwo zakładu tłumaczy tę sytuację rocznym opóźnieniem w restrukturyzacji firmy. Załoga, która liczyła na wzrost sprzedaży w tym miesiącu i wypłatę należnych jej pieniędzy, straciła wczoraj cierpliwość.
Grzegorz Świeży, prezes Zakładów Przemysłu Obuwniczego "Primus" w Prudniku, który prowadził rozmowy z przedstawicielami załogi, zapewniał rano, iż podejmie taką decyzję, która zapewni ciągłość pracy i jednocześnie zagwarantuje odpowiednie wypłaty pracownikom. - W stosunku do innych firm tego przemysłu, nawet giełdowych, jak Garbarnia Brzeg, która ma 5 mln zł strat, kondycja naszej firmy nie jest aż tak zła - powiedział prezes. - Mamy kłopoty z płynnością finansową, ale zakład został całkowicie oddłużony, a jego kredyty są spłacone.
Po południu załoga Primusa wróciła jednak do pracy.

- Ten nie uzgodniony z nikim postój był zaskoczeniem zarówno dla związków zawodowych, jak i całego dozoru - oświadczył Grzegorz Świeży. - Sytuacja została już opanowana. Dogadaliśmy się z przedstawicielami załogi, że zaległości, które mamy wobec niej, postaramy się wypłacić w stu procentach w ciągu najbliższych 10 dni roboczych.
Mimo deklaracji prezesa atmosfera w zakładzie jest ciągle napięta. Pracownicy nie wierzą już nawet liderom związków zawodowych. Reporterom "NTO" nie udało się porozmawiać wczoraj ani z przewodniczącym zakładowej "Solidarności", ani z szefem związku branżowego. Obaj byli nieobecni w pracy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska