Straż od wszystkiego

Artur Karda
Czy pan to podpisał? - strażnicy miejscy nachodzili mieszkańców Kędzierzyna-Koźla w ich mieszkaniach, by zadać to pytanie.

Chodzi o podpisy na listach sporządzonych przez kozielskich kupców. Muszą oni opuścić dotychczasowe targowisko, położone na tzw. podzamczu. Zaproponowali więc władzom miasta, by handel przenieść na plac przy ul. Targowej. Ten pomysł był już dyskutowany dwa lata temu, wówczas jednak storpedowała go rada osiedla, zbierając podpisy ludzi, którzy nie zgadzali się na sąsiedztwo nowego targowiska. Tym razem to kupcy przygotowali listy z podpisami mieszkańców, którzy akceptują lokalizację placu w tym miejscu.
- Zebraliśmy ok. 800 podpisów, w tym około 230 na samej tylko ul. Targowej. Chcieliśmy udowodnić, że targowisko nie będzie przeszkadzało jego sąsiadom - opowiada Irena Nawrocka, szefowa stowarzyszenia kupców z targowiska w Koźlu.

Podpisy zostały złożone w urzędzie miasta. Wkrótce po tym mieszkańców Targowej zaczęli odwiedzać umundurowani funkcjonariusze Straży Miejskiej. Strażnicy dopytywali, czy ludzie podpisywali się na listach.
- Te działania zlecił nam prezydent miasta - informuje Edward Marzec, komendant Straży Miejskiej w Kędzierzynie-Koźlu. - Prezydent poinformował mnie, że otrzymał wiadomość, iż doręczona przez kupców lista może być nieprawdziwa.
- O akcji strażników dowiedziałam się od mieszkańców. Byłam nią bardzo zaskoczona i troszkę urażona - przyznaje Irena Nawrocka. - Jednak nie bałam się tej kontroli, bo podpisów nie zbieraliśmy za piwko ani ich nie podrabialiśmy.

Strażnicy skontrolowali autentyczność około 40 podpisów. Stwierdzili, że wszystkie są prawdziwe. Komendant Edward Marzec zapewnia, że działania strażników były zgodne z prawem.
- A ja bym nie wydał swoim strażnikom polecenia wykonania takich zadań, tylko zawiadomił policję. To ona powinna zająć się tą sprawą - mówi Zenon Rutkowski, zastępca komendanta Straży Miejskiej w Opolu, były komendant wojewódzki policji, z 23-letnim stażem w resorcie. - Straż Miejska może prowadzić postępowania wyjaśniające, ale jedynie w obrębie wykroczeń, a nie przestępstw. Sprawdzanie autentyczności podpisów jest czynnością dochodzeniową i należy do zadań policji. Moim zdaniem, w tym przypadku doszło do przekroczenia uprawnień strażników.

Również Krzysztof Szary, komendant Straży Miejskiej w Brzegu, uważa, że doszło do naruszenia procedur.
- Ponadto jeśli straż na polecenie prezydenta weryfikuje legalność list podpisów w sprawach dotyczących miasta, naraża się na zarzut stronniczości - dodaje Szary.
Komendant straży z Kędzierzyna-Koźla ma inne zdanie.
- Przeważnie stosujemy praktykę, że my zajmujemy się wykroczeniami, a policja przestępstwami, ale straż miejska pewne małe przestępstwa też może "prowadzić" - klaruje Marzec. - Jeśli znalazłby się choć jeden mieszkaniec z tej listy, który stwierdziłby, że jej nie podpisał, nasza rola się kończy. Sprawę zabezpieczamy i przekazujemy prokuraturze.
- To mętne tłumaczenie - uważa Zenon Rutkowski.
Komendant Marzec: - Jeśli podejrzenia o sfałszowaniu list by się nie sprawdziły, to pogłoski na ten temat mogłyby okazać się pomówieniem. A pomówienie jest przecież wykroczeniem, więc mieliśmy prawo zajmować się tą sprawą.
Okazuje się jednak, że Straż Miejska z Kędzierzyna-Koźla nie skieruje wniosku o ukaranie sprawcy tego wykroczenia. Komendant nie wie bowiem, kto poinformował prezydenta o całej sprawie.

Prezydent Jerzy Majchrzak w rozmowie z reporterem "NTO" zaprzeczył, by w ogóle ktoś go zawiadamiał o podejrzeniu podrobienia podpisów.
- Takiego sygnału oficjalnie nie otrzymałem, ale być może mógłbym go otrzymać - stwierdził enigmatycznie prezydent. - Tym bardziej, że sprawa lokalizacji targowiska od początku budziła wiele kontrowersji. Działaliśmy na wszelki wypadek. Gdyby dziś ktoś do mnie przyszedł i zgłosił podejrzenie sfałszowania list, odpowiedziałbym mu, że zostało to już sprawdzone i zarzut się nie potwierdza.
Prezydent Majchrzak zaprzeczył, by wydawał strażnikom polecenie sprawdzenia wiarygodności list.
- Poprosiłem funkcjonariuszy, by w sposób wybiórczy zapytali mieszkańców, czy wiedzą, pod czym się podpisali. To było działanie zapobiegawcze, byśmy mieli absolutne przekonanie, że mieszkańcy się zgadzają na lokalizację targowiska przy ul. Targowej. Tym bardziej, że podpisy zbierali sami kupcy. Czasem ludzie z rozpędu coś podpiszą, ale nie przeczytają, pod czym się podpisują - wyjaśnił prezydent.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska