Strzelce Opolskie. Handlarze są zmorą właścicieli warzywniaków

Radosław Dimitrow [email protected]
Na pl. Żeromskiego w Strzelcach Opolskich można kupić m.in. banany. - Przecież one nie pochodzą z ich własnego ogródka - żali się właściciel sklepu warzywnego. (fot. Radosław Dimitrow)
Na pl. Żeromskiego w Strzelcach Opolskich można kupić m.in. banany. - Przecież one nie pochodzą z ich własnego ogródka - żali się właściciel sklepu warzywnego. (fot. Radosław Dimitrow)
Zdaniem właścicieli warzywniaków, handlarze sprzedając owoce, omijają przepisy. Ich zdaniem, to nieuczciwa konkurencja.

Chodzi o zawodowych handlarzy, którzy skupują na giełdzie owoce i przyjeżdżają do miasta, by je sprzedawać.

Zobacz: Strzelce Opolskie. Ścieki ze strefy przemysłowej trafiają do ziemi?

Handlarze rozstawiają swoje stoiska m.in. na pl. Żeromskiego, przy ul. Ludowej i przed wejściem na targ, choć zgodnie z przepisami powinni to robić tylko na placu targowym.

Wykorzystują przepisy, z których korzystają m.in. lokalni plantatorzy i działkowicze. Zezwalają one na sprzedaż owoców o krótkiej trwałości oraz kwiatów pochodzących z upraw działkowych, pod warunkiem, że stoisko nie przekracza 1 m kw. Opłata wynosi 2 zł.

- Ale handlarze owoców, którzy tu przyjeżdżają, ewidentnie naginają prawo - mówi Iwona Grojec, właścicielka sklepu z warzywami przy pl. Żeromskiego. - Nie dość, że ich stoiska liczą po kilka metrów kwadratowych, to jeszcze sprzedają całą masę owoców, w tym banany. Wątpię, by pochodziły one z ich własnego ogródka.

Zdaniem właścicieli warzywniaków, to nieuczciwa konkurencja

- Wysokość składek i opłat jakimi jesteśmy obciążeni jako właściciele sklepów, którzy mają stałe miejsce, jest dużo wyższa niż ludzi, którzy handlują, gdzie popadnie - zauważa pan Krzysztof, właściciel sklepu przy ul. Marka Prawego. - Przepisy powinny być równe dla wszystkich. A w tym przypadku jesteśmy na straconej pozycji.

Zobacz: Strzelce Opolskie. Przy szkole jest już seks-shop, teraz będzie sklep z dopalaczami

Handlarzy, którzy naginają przepisy, policja może karać mandatami (zazwyczaj 100 zł). Najczęściej funkcjonariuszy wzywają pracownicy urzędu. Sprzedawcy warzyw są jednak sprytni i wiedzą, jak nie dać się złapać.

- Mieliśmy pana, który oficjalnie miał rozstawionych kilka małych koszyczków z jabłkami - mówi Henryk Czempiel, z urzędu miejskiego.

- Ale resztę owoców trzymał w samochodzie, który był załadowany po same brzegi. Handlarze owocami nie widzą natomiast nic złego, w tym, co robią. - Nasze owoce są tańsze i to boli właścicieli warzywniaków - odpowiada Mariusz. - A to jest handel. Tutaj nie ma koleżeństwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska