Strzelce Opolskie. Oni tworzyli mniejszość

fot. Krzysztof Ogiolda
Na nich strzelecka mniejszość może liczyć niezmiennie od ponad dwudziestu lat.
Na nich strzelecka mniejszość może liczyć niezmiennie od ponad dwudziestu lat. fot. Krzysztof Ogiolda
Pierwszą próbę oficjalnego zarejestrowania mniejszości tutejsi działacze podjęli już w 1957 roku. Kilka rodzin za tę odwagę zapłaciło przymusowym wyjazdem do Niemiec.

KOnkurs

KOnkurs

Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Niemców na Śląsku Opolskim zaprasza uczestników tamtych wydarzeń do udziału w konkursie z okazji 20-lecia istnienia TSKN.

Na konkurs można nadsyłać wspomnienia zarówno z okresu bezpośrednio poprzedzającego rejestrację Towarzystwa, jak i z pierwszych tygodni i miesięcy legalnego działania.

Na teksty, a także nagrania audio i wideo, organizatorzy czekają do 16 lutego. Proszę przesyłac je na adres: TSKN, ul. M. Konopnickiej 6, 45-004 Opole z dopiskiem “konkurs".

Kserokopię listu wysłanego przed ponad 50 laty do MSWiA założyciele strzeleckiej mniejszości przechowują do dziś wraz z pamięcią o tych, którzy za przyznanie się do niemieckości musieli zapłacić przymusową emigracją.

Kolejna szansa na utworzenie mniejszości pojawiła się dopiero po z górą 30 latach. Pod koniec lat 80., na chwilęprzed upadkiem komuny. I wtedy w Strzelcach - jak niemal wszędzie w tamtych pionierskich czasach - wybuchł entuzjazm.

Spotykaliśmy się w różnych miejscach, w Jemielnicy, w Kędzierzynie, w Gogolinie i w Wysokiej i dodawaliśmy sobie odwagi, bo z jednej strony była radość, że coś nowego powstaje, a z drugiej lęk, bo na początku nie było wiadomo, jak się to wszystko skończy - mówią Alojzy Kucharczyk, Leopold Kalla, Hubert Rangosch, Paul Twardoń i Józef Izydorczyk.

Pamiętają dokładnie, że w 1990 roku dekalracje członkowskie podpisało 3857 osób. Imponująca liczba.
A oni? Zaangażowali w sprawy mniejszości całym sercem. Pomagali wszystkim zainteresowanym - bezinteresownie - w wyrabianiu niemieckich dokumentów. Odważnie mówili i śpiewali po niemiecku. W języku swego dzieciństwa i domu.

Dlaczego odważyli się tworzyć mniejszość?
Bo chcieliśmy być Niemcami i jednocześnie stąd nie wyjeżdżać, bo czuliśmy, że tu jest nasz Heimat. Ta wierność Śląskowi, o której strzeleckim działaczom stale przypomina napis w ich siedzibie przy pl. Żeromskiego, każe im trwać przy mniejszości, choć są już 20 lat starsi niż na początku.

Jednym z symboli tego ich trwania są niemieckie msze św. odprawiane tu od początku. Kiedyś celebrowane po południu, teraz o 6.45 rano. Dla młodych, nawykłych do nocnego kina, trochę za wcześnie, więc na modlitwę w języku serca przychodzi jakieś sto osób. Nie tyle co dawniej. Szkoda.

Prawdziwą dumą strzeleckich Niemców jest za to nauczanie języka. Weterani ze wzruszeniem mówią o najmłodszej mniejszościowej generacji, która - jak oni przed laty - znów umie po niemiecku naprawdę. Ma w tym swą zasługę także pani Gisela Lange, która od lat dwa razy w roku, wiosną i jesienią, przyjeżdża spod Stuttgartu do Strzelec, by uczyć języka serca.

Cieszy ich także działajacy tu prężnie zespół teatralno-śpiewaczy prowadzony przez panią Sylwię Beier i popularność, jaką cieszy się szkółka sobotnia. Skoro chodzą tam dzieci, to znaczy, że mniejszość ma przyszłość.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska