Mężczyzna może mówić o dużym szczęściu. Strzeleccy policjanci dotarli do niego cudem.
W poniedziałek (16 lutego) około godz. 21.30 mężczyzna zadzwonił z komórki na komendę, błagając o pomoc. Był jednak w takim stanie, że z ledwością mówił do słuchawki. Dyżurny zrozumiał słowa "proszę mi pomóc, leżę na ziemi, jest mi zimno".
- Mężczyzna nie odpowiadał na żadne pytania policjanta - mówi Beata Kocur, oficer prasowy strzeleckiej komendy. - Nie potrafił powiedzieć ani gdzie mieszka, ani jak się nazywa.
Mundurowi próbowali dociec do kogo należy numer. Po trzecim telefonie dyżurny wychwycił ze zlepku słów nazwisko 47-latka. Policjanci postanowili sprawdzić jeden domów w gminie Leśnica, w którym mieszkał samotny mężczyzna.
- Drzwi domu były zamknięte, policjanci weszli więc przez okno - mówi Beata Kocur. - Mężczyzna leżał na podłodze skrajnie wycieńczony. Nie potrafił się poruszać. Miał odmrożone ręce i nogi.
Mieszkanie Piotra D. było mocno wyziębione. Mieszkańców wioski to jednak nie dziwi.
- On już nie takie numery odstawiał - mówi sąsiadka, która woli zachować anonimowość. - Pije i w ogóle o zdrowie nie dba. Raz byłam nawet świadkiem jak zasłabł na ulicy. Ale wtedy nie pozwolił do siebie wezwać karetki. Wstał, otrzepał się i poszedł dalej pić.
Medycy, którzy przybyli w poniedziałek na miejsce zabrali 47-latka do szpitala.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?