Strzeleccy skazani zamiast pracować uciekają

Policja
Policja
Z obu zakładów karnych w ostatnim roku uciekło dziesięciu więźniów: zniknęli podczas pobytu na przepustce lub pracy na wolności.

Jednego z nich, 34-letniego Mirosława D. złapała policja. Mężczyzna odbywał karę w strzeleckim zakładzie karnym nr 1. Za dobre sprawowanie miał możliwość pracy na wolności, bez nadzoru funkcjonariuszy. Ponadto, ponieważ odsiedział większość wyroku, trafił do zakładu półotwartego, który mieści się w Przywarach - filia strzeleckiego więzienia.

Mimo tych udogodnień, Mirosław D. zdecydował się uciec. Po skończonej pracy po prostu nie wrócił do swojej celi.

Na wolności mężczyzna wrócił do swojego starego “fachu". Kradł laptopy w szpitalach na terenie całego kraju. Mirosław D. polował na urządzenia pozostawione bez nadzoru. Wpadł w lecznicy Łodzi, gdzie na oddziale onkologicznym kradł laptopy należące do... dzieci chorych na białaczkę.

Andrzej Dąbrowski, wicedyrektor więzienia przyznaje, że ucieczki zdarzają się wśród więźniów, którzy pracują na wolności.

- W ubiegłym roku odnotowaliśmy 7 takich przypadków - mówi Dąbrowski. - Wszyscy więźniowie, którzy uciekli, wcześniej skierowani zostali do pracy do zakładu półotwartego, który mieści się w Przyworach.

- Tacy uciekinierzy są poszukiwani przez służby mundurowe w całym kraju - dodaje dyrektor Krzysztof Kwiatkowski. - Prędzej czy później będą złapani.
Ze strzeleckiego zakładu karnego nr 2 w ubiegłym roku oddaliły się dwie osoby. Jeden ze skazanych nie wrócił za kraty z przepustki. Drugi uciekł z tartaku, do którego regularnie jeździł do pracy. Obaj wciąż są na wolności.

- W takich przypadkach o ucieczce decyduje zazwyczaj impuls - dodaje Andrzej Tesarewicz, dyrektor więzienia. - Bywa, że skazany dowiaduje się, że np. o jakichś problemach w rodzinie lub dostaje informację od znajomych, że jego partnerka, która czeka na wolności może go zdradzać. Wtedy decyduje się na ucieczkę, nawet jeżeli pozostało mu do wyjścia kilka miesięcy.

Andrzej Tesarewicz dodaje, że zakład karny nie może trzymać więźniów w zamknięciu do ostatniego dnia.

- Praca na wolności to element resocjalizacji - dodaje. - Ci skazani stopniowo oswajają się z zewnętrznym otoczeniem. Są też tacy, którzy dopiero za kratkami po raz pierwszy zakosztowali pracy. U nas nauczyli się fachu i po wyjściu na wolność normalnie podjęli pracę.

Za ucieczkę z więzienia skazanym grozi dodatkowo do 2 lat pozbawienia wolności.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska