Okazało się wówczas, że w kartach chorobowych pacjentów nie było śladu po receptach. Natomiast zgodnie z prawem każda wypisana recepta musi być odnotowana w historii choroby, a data jej wystawienia musi być taka sama jak data wizyty u lekarza.
Maciej S. bronił się, że recepty trafiły do pacjentów, tyle, że z pominięciem procedur. Mówił, że wypisywał je wcześniej i dawał np. kiedy pacjenci przychodzili na oddział szpitalny na zmianę opatrunku.
W kwietniu 2009 roku strzelecki sąd uznał chirurga winnym fałszerstwa i skazał go na 8 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 3 lata oraz 300 zł grzywny. Lekarz odwołał się od tego wyroku. Sąd Okręgowy w Opolu we wrześniu 2009 roku umorzył sprawę ze względu na niską szkodliwość społeczną czynu. Z tym z kolei nie zgodziła się prokuratura i napisała kasację do Sądu Najwyższego, który przychylił się do tego wniosku.
Proces ruszył więc od nowa. W ubiegłym roku Sąd Rejonowy w Strzelcach Opolskich ponownie umorzył sprawę. Z tym nie pogodziła się prokuratura, która chce ukarania lekarza, oraz oskarżony, który chce uniewinnienia. Sąd Okręgowy w Opolu zdecydował, że proces trzeba powtórzyć.
Sprawa Macieja S. wróci więc na wokandę po raz czwarty. Ale to niejedyny kłopot z prawem Macieja S. Gliwicka prokuratura oskarżyła chirurga, że za 15 tys. zł załatwił śląskiemu gangsterowi odsiadującemu wyrok w Strzelcach Opolskich wycinek tkanki, należący do innego pacjenta, chorego na raka. Dzięki temu przestępca wyszedł z więzienia. Ten proces toczy się w Gliwicach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?