50-letni Hubert G. mieszkał z rodziną w wiosce pod Krapkowicami. Dramat rozpoczął się, gdy mężczyzna stracił pracę. Nie mógł sobie z tym poradzić, więc zaczął pić i swoje frustracje wyładowywać na bliskich.
Pod koniec kwietnia przelała się czara goryczy i jego żona powiadomiła organy ścigania, że mąż się nad nią znęca. Było to na dwa dni przed feralnymi wydarzeniami.
Mężczyzna przyznał się do tego, złożył wyjaśnienia i chciał dobrowolnie poddać się karze. Został wypuszczony, ale domownikom dał odczuć, że jest obrażony.
Następnego dnia, gdy żona Huberta G. wróciła z pracy, zapytała czy pił on alkohol. Mężczyzna odpowiedział, że nie.
Kobieta usiadła w fotelu przed telewizorem, nie spodziewając się zagrożenia. W pewnym momencie usłyszała huk i zrobiło się jej słabo. Później zobaczyła krew.
- Coś ty mi zrobił - zapytała stojącego w drzwiach męża, a ten odpowiedział, że sama tego chciała.
Mężczyzna po wszystkim próbował popełnić samobójstwo, ale za pierwszym razem chybił. Druga kula uszkodziła mu natomiast oko. Okazało się, że do zabicia żony wykorzystał... stary karabin, który od lat leżał w szafie na strychu. W trakcie zdarzenia był pijany.
Biegli uznali, że Hubert G. strzelał z odległości 2-3 metrów i chciał zabić. Kula trafiła kobietę w skroń. Oskarżony twierdzi, że nie chciał zabić tylko strzelał na oślep. Wcześniej wypił ćwiartkę wódki.
Proces Huberta G. toczy się za zamkniętymi drzwiami. Oskarżonemu grozi od 8 lat więzienia do dożywocia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?