Studenci z PWSZ ratują człowieka

Anna Grudzka
Ratownicy mieli tylko cztery minuty na uratowanie poszkodowanego. Po tym czasie zaczyna obumierać mózg.
Ratownicy mieli tylko cztery minuty na uratowanie poszkodowanego. Po tym czasie zaczyna obumierać mózg.
Jeden z uczestników targów kariery nagle zemdlał, uratowali go studenci ratownictwa. Na szczęście to była pozoracja.

Ważne

Ważne

Studenci ratownictwa skupieni wokół koła naukowego KOR organizują bezpłatne kursy pierwszej pomocy.
- Przeszkolimy wszystkich chętnych - deklaruje Ireneusz Barziej, opiekun koła.
Równolegle trwa w szkole kurs pierwszej pomocy dla pracowników mikro i małych przedsiębiorstw.
Aby wziąć w nim udział wystarczy skontaktować się w biurem projektu w Nysie pod numerem 77 409 05 68.
Koszt kursu to 450 złotych, ale uczestnicy płacą tyko 50, resztę dofinansuje Unia Europejska.

Gdyby wszyscy ludzie potrafili udzielać pierwszej pomocy ilość skutecznie wykonanych akcji sztucznego oddychania powiększyłaby się dwu, albo nawet trzykrotnie - mówi Ireneusz Barziej, ratownik i asystent w Instytucie Zdrowia Publicznego Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Nysie.

Jego podopieczni podczas odbywającego się na uczelni Tygodnia Kariery zorganizowali pozorowany wypadek.

- W ten sposób chcieliśmy zachęcać ludzi do tego, żeby uczyli się zasad pierwszej pomocy - mówi Ireneusz Barziej.

Według niego udzielanie pierwszej pomocy to nic trudnego. - Im więcej ludzi posiada takie umiejętności tym bardziej bezpieczni możemy się czuć. Wypadki mogą się przecież przytrafić wszędzie i każdemu.

Niestety w przypadku zatrzymania krążenia decydujące są pierwsze cztery minuty. Rzadko się zdarza, by w tym czasie zdążyła na miejsce dotrzeć karetka. Dlatego cała nadzieja w świadkach zdarzenia - dodaje.
Studenci nyskiej PWSZ wielokrotnie organizowali już podobne akcje podczas okolicznościowych imprez w mieście.

- Robimy to w widowiskowy sposób, aby ludzi zaciekawić tematyką. Jeśli kogoś zaciekawimy to zwiększa się szansa na to, że potem zechce się przeszkolić - mówi ratownik.

Co ciekawe, aby poznać zasady pierwszej pomocy wcale nie trzeba studiować ratownictwa.

- Wystarczy 20-godzinny kurs pierwszej pomocy. Nasze koło naukowe prowadzi takie dla wszystkich chętnych - mówi Ireneusz Barziej. - Od samego kursu ważniejsze jest jednak coś innego, aby zwalczyć w ludziach falę obojętności. Zbyt wielu z nas widząc wypadek odwraca głowę, nie chce być odpowiedzialnym, boi się zaangażowania. Tymczasem sprawa ludzkiego życia często rozbija się o tak błachą sprawę jak wykonanie telefonu na pogotowie i policję. To już jest pierwsza pomoc.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska