Sucha zawdzięcza wiele Stefanowi Piechaczkowi

Radosław Dimitrow
Radosław Dimitrow
Stefan Piechaczek odpowiadał za budowę najważniejszych obiektów w Suchej.
Stefan Piechaczek odpowiadał za budowę najważniejszych obiektów w Suchej. archiwum
Stefan Piechaczek wybudował we wsi nową szkołę, żeby jego syn mógł się uczyć w dobrych warunkach. W Suchej postawił też m.in. salę sportową, ośrodek zdrowia i remizę.

Liczba inwestycji, jaką zrealizował ten jeden człowiek w niewielkiej podstrzeleckiej wsi przyprawia o zawrót głowy. Dziś z pewnością byłby nazwany „wizjonerem”, ale takie określenie kiepsko pasuje do siermiężnych czasów PRL-u i człowieka, który sam chwytał za kielnię, żeby zrobić coś dla swojej wsi.

Stefan Piechaczek zaczął rozbudowywać wieś w 1958 r., niedługo po ożenku i przeprowadzce z Suchodańca do Suchej. W pierwszej kolejności zaproponował księdzu Franciszkowi Kurtzowi, że przebuduje zabytkowy kościół z XVI w. Komunistyczni włodarze stawiali wtedy ogromne przeszkody, żeby nie dopuścić do tej inwestycji, ale Stefanowi Piechaczkowi jakimś cudem udało się zdobyć wszystkie pozwolenia.

„Kościół powiększono, zachowując jego styl i zabytkowy charakter. Odnotować należy, że przy rozbudowie kościoła pracowali wszyscy mieszkańcy wsi, jednak najwięcej Stefan Piechaczek. Nagrodą, jaką za to otrzymał, były serdeczne słowa biskupa święcącego „nową” świątynię, zyskiem zaś autorytet wsi” - pisał po latach Józef Manderla, dobry znajomy Piechaczka.

Na kolejną jego inicjatywę nie trzeba było długo czekać. Denerwowało go to, że dzieci z Suchej, w tym jego syn, nie miały szkoły z prawdziwego zdarzenia (istniejący budynek był w opłakanym stanie). Żeby poprawić dzieciom warunki do nauki zdecydował, że wybuduje we wsi nową szkołę.

„Inicjatywa ta w pierwszej chwili nie bardzo spodobała się mieszkańcom wsi. Poparcie jednak uzyskał od miejscowego księdza, który podczas niedzielnej mszy przemówił do wiernych tymi słowy: »Skoro zbudowaliśmy sami kościół, to i szkołę damy radę« i żeby bardziej zachęcić mieszkańców do tego przedsięwzięcia, ksiądz zapowiedział, że przez trzy lata nie będzie pobierał opłat za ławki w kościele - wspomina Manderla.

Szkoła powstała w czynie społecznym, przy czym Stefan Piechaczek pracował na budowie najwięcej. Zyskał ogromy autorytet i szybko objął czołowe funkcje w Suchej. Został przewodniczącym rady parafialnej, prezesem OSP Sucha, sołtysem, członkiem zarządu LZS-u, przewodniczącym komitetu rodzicielskiego i wszedł do Rady Gminnej Spółdzielni. Piechaczek żył wtedy na pełnych obrotach i ani myślał zwalniać tempa. Wybudował ponadto m.in. salę gimnastyczną przy szkole, grotę przykościelną, plebanię, ośrodek zdrowia, szatnie dla piłkarzy LZS-u, miejscowy sklep i restaurację przy głównej drodze, a także rozbudował remizę. Wszystkie te obiekty do dziś służą mieszkańcom wsi. Jakby tego było mało firma budowlana prowadzona przez Piechaczka odpowiadała m.in. za budowę „Rzemieślnika” w Strzelcach Opolskich, komendy straży pożarnej w Strzelcach Opolskich, a także siedziby miejscowego Banku Spółdzielczego.
Za swoje osiągnięcia Stefan Piechaczek odebrał ponad 50 różnego rodzaju odznaczeń - w tym Krzyż Kawalerski i Order Odrodzenia Polski. W pewnym momencie był tak aktywny, że ludzie zaczęli nawet żartować, że kolejnym jego pomysłem będzie doprowadzenie do wsi linii kolejowej. Co ciekawe, mimo zaangażowanie w różne inwestycje, Stefan Piechaczek prowadził jednocześnie wzorcowe gospodarstwo rolne w Suchej.

Gdy w latach 70. przyjechał w te strony I sekretarz KC PZPR, Edward Gierek, chciał on osobiście uścisnąć dłoń sołtysowi Suchej.

Niestety zaangażowanie Stefana Piechaczka w sprawy Suchej odbiło się na jego zdrowiu.

„Praca po 18 godzin dziennie, brak czasu na wypoczynek, ogromne poświęcenie się pracy społecznej doprowadziły do dość wczesnego wyeksploatowania jego organizmu. Jednak mimo postępującej choroby Stefan nie zwolnił tempa, a wręcz przeciwnie z jeszcze większą pasją przystępował do realizacji nowych zadań” - dodaje Manderla.

Stefan Piechaczek zmarł 21 sierpnia 1991 r. mając zaledwie 59 lat. Żegnała go prawie cała wieś. W słowie pożegnania podczas uroczystości pogrzebowej proboszcz parafii Sucha Józef Cichoń powiedział: „Panie Stefanie, gdyśmy idąc z konduktem pogrzebowym z domu twojego, zatrzymali się przy budynku Straży Pożarnej, to samochód wiozący cię nie chciał ruszyć z miejsca. Jakby odgadnął to, co działo się w naszych sercach, które chciałyby powiedzieć - nie odchodź - nie puścimy Cię”.

W tekście wykorzystano fragmenty wspomnień autorstwa Józefa Manderli opublikowane na stronie jp.com.pl oraz fragmenty artykułów z archiwalnych wydań Trybuny Opolskiej. Artykuł powstał we współpracy z Piotrem Smykałą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska