Sukces ZAKSY. Rozmowa z Jakubem Jaroszem

Archiwum
Archiwum
W środę siatkarze ZAKSY Kędzierzyn-Koźle wygrali na wyjeździe 3:2 z Sisleyem Treviso w pierwszym meczu finału Pucharu CEV. Najwięcej punktów - 17 - zdobył atakujący naszej drużyny Jakub Jarosz.

- Cieszy fakt, że po pierwszym dość gładko przegranym secie nie poddaliście się i ciągle szukaliście swojego rytmu.
- Cały czas w głowie miałem to, że to jest finał europejskiego pucharu. Tu nie ma momentu na zwątpienie. Nawet jak by się przegrywało 0:2 i 5:20 w trzecim secie, to trzeba walczyć do końca, bo stawka jest ogromna. Rzadko ma się możliwość grać o główne trofeum w europejskim pucharze. Dla nas wszystkich jest to wielkie wydarzenie i każdy zawsze sobie marzył, żeby rozgrywać mecze na tym poziomie.

- Przez cały mecz trwała wojna za zagrywki. Początek Treviso w tym elemencie miało znakomite, ale potem to wy zaczęliście dominować.
- Jak długi był mecz, tak dużo było zmian. Zagrywka falowała w obu zespołach. Cieszę się, że w najważniejszym momencie, czyli tie breaku, ta zagrywka u nas zafunkcjonowała i postawiliśmy kropkę nad "i", wygrywając spotkanie. Jestem niezmiernie szczęśliwy.

- W ataku też się rozkręcałeś w miarę grania. W tie breaku widać było, że Paweł Zagumny czasami w ciemno ciebie szuka, a ty zbijałeś mocno i skutecznie.
- Cieszę się, że pod koniec faktycznie złapałem dobry rytm. Czasem ktoś gra lepiej, a ktoś gorzej i chciałem podkreślić ogromną rolę Dominika Witczaka w tym, że jesteśmy w tym finale. Zawsze mnie świetnie zastępuje, kiedy ja mam jakiś problem i on zawsze naprawia wszystko co nie idzie na prawym skrzydle.

- To był dobry mecz w waszym wykonaniu?
- Pokonaliśmy Treviso grając na ich parkiecie. Grając słabo nie udałoby się tego zrobić. Bardzo się z tego cieszymy, że w pewnym momencie potrafiliśmy złapać swój rytm gry, wiatr w żagle i zagrać fajną naszą siatkówkę.

- Na sobotni rewanż w Kędzierzynie-Koźlu bilety już od dwóch dni są wyprzedane…
- To super, że będziemy grać przy pełnej publiczności. Na pewno jest to spore wydarzenie dla kędzierzyńskiej i polskiej siatkówki. Bardzo się cieszymy, że będziemy mogli ten finał Pucharu CEV zakończyć u nas i miejmy nadzieję, że zwycięsko. Bardzo się nam to marzy.

- Po zwycięstwie we Włoszech szansa na puchar ogromnie wzrosła. To was nie usztywni?
- Nie. Wiemy, że Sisley to rywal, którego można pokonać i z taką motywacją wyjdziemy na rewanż w naszej hali.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska