Świadkowie Bożego Narodzenia

Franco Zefirelli, Jezus z Nazaretu
Gdyby Pan Jezus urodził się w Betlejem dziś, pasterze też byliby najpewniej pierwszymi gośćmi, którzy przyszli Go odwiedzić.
Gdyby Pan Jezus urodził się w Betlejem dziś, pasterze też byliby najpewniej pierwszymi gośćmi, którzy przyszli Go odwiedzić. Franco Zefirelli, Jezus z Nazaretu
Na wieść o Dzieciątku Jezus św. Józef uwierzył w to, w co nie uwierzyłby żaden inny mężczyzna: że jego żona urodzi Syna Bożego.

Józef, król Herod Wielki, Symeon i prorokini Anna, pasterze oraz magowie ze wschodu - wszyscy oni zetknęli się z nowo narodzonym Jezusem. Józef przyjął Go z wiarą, Symeon i Anna z radością, pasterze ze zdumieniem, uczeni magowie z podziwem, a Herod - z nienawiścią i lękiem.

Wiarą nie mniejszą od św. Józefa wykazała się z pewnością Matka Boża. Podkreśla to mocno ewangelista Łukasz, który czyni z Maryi jedną z najważniejszych postaci Ewangelii dzieciństwa.

Gdy urodziła Jezusa, miała 14 - 16 lat. Już w czasie zwiastowania Maryja bez wahania uwierzyła aniołowi, który ją zapewnił, że będzie matką Syna Bożego. Jej słowa: Jak to się stanie, skoro nie znam męża? - nie tyle wyrażają wątpliwości, ile są pytaniem o sposób poczęcia Jezusa.

Ufna Maria

Łukasz bardzo wyraźnie podkreśla bowiem dziewictwo Maryi i fakt, że poczęła ona Jezusa na skutek interwencji Ducha Świętego.
Archanioł nazywa Matkę Bożą pełną łaski, co oznacza życzliwość, łaskawość, wybranie, piękność i wdzięk.

Jeszcze przed narodzeniem Chrystusa Maryja wraz z Józefem szukali w Betlejem miejsca. Ewangelista pisze, że nie było dla nich miejsca w gospodzie. Do mieszkańców Betlejem przylgnęło więc miano niegościnnych egoistów, którzy nie przyjęli zmęczonych i ubogich wędrowców. W rzeczywistości było prawdopodobnie nieco inaczej.

Ówczesne gospody miały kształt prostokąta. Zwykle ich zabudowania to były magazyny, gospodarz mieszkał na pięterku, a goście na poddaszu. Tam znalazłoby się miejsce dla każdego. Natomiast Matka Boża ani żadna inna kobieta nie mogła rodzić w tłumie obcych ludzi. W zatłoczonym Betlejem zabrakło zatem godnego miejsca do urodzenia Jezusa, a nie miejsca w ogóle. Dlatego Święta Rodzina szukała schronienia w grotach wokół miasta.

Józef jak Abraham

Boże Narodzenie największej wiary wymagało niewątpliwie od Józefa. Wieść, że jego żona spodziewa się dziecka "wpierw, nim zamieszkali razem", musiała być dla cieśli z Nazaretu prawdziwym szokiem. W pierwszym odruchu zamierzał potajemnie odesłać gdzieś Marię.

- To nie był gest odtrącenia ciężarnej kobiety - wyjaśnia o. prof. Sebastian Jasiński, biblista z Wydziału Teologicznego UO - Józef chciał w ten sposób ratować dobre imię swojej żony. Gdyby ją publicznie oskarżył o cudzołóstwo, groziła jej nie tylko utrata czci, ale także śmierć przez ukamienowanie.

Na szczęście lęki Józefa rozwiał sam Bóg. We śnie anioł powiedział mu, że Dziecko Maryi zostało poczęte z Ducha Świętego. Sen jest oczywiście literackim obrazem Bożego objawienia się człowiekowi. Jak w rzeczywistości Bóg "przekonał" Józefa, nigdy się nie dowiemy. Wiadomo na pewno, że po ludzku patrząc, musiało to być bardzo trudne. Pewnie dlatego na wschodnich ikonach do dziś Józefowi towarzyszą zwykle król Dawid albo prorok Izajasz, którzy wyjaśniają mu tajemnicę Bożego Narodzenia.

- Józef uwierzył zapewnieniu Boga, bo był człowiekiem sprawiedliwym - mówi o. Sebastian - czyli w dzisiejszym rozumieniu świętym. Odłożył na bok swoje prywatne plany i wizje i podporządkował się planowi Boga. Wyrazem takiej postawy Józefa jest jego milczenie. W Ewangelii dzieciństwa zapisanej przez św. Mateusza Józef jest jedną z kluczowych postaci. Mimo, że nie mówi ani słowa.

W porządku ludzkim Józef był opiekunem Jezusa. Prawdopodobnie on nadał mu imię Jeszua (Jahwe jest zbawieniem). Imię Józefa znalazło się w rozpoczynającym Ewangelię Mateusza rodowodzie Jezusa wyprowadzonym od króla Dawida i od Abrahama. Jak patriarcha Abraham uwierzył w rzecz po ludzku niemożliwą, że w podeszłym wieku stanie się ojcem narodu wybranego, tak Józef uwierzył, że sam Bóg jest ojcem Dziecka oddanego pod jego opiekę.

Lepiej być świnią niż synem

Król Herod, największy "szwarccharakter" w Ewagelii o Bożym Narodzeniu, w pełni sobie na tę opinię zasłużył.

Kiedy dowiedział się od mędrców, że urodził się nowy król żydowski, prosił ich, by wracając z Betlejem, powiedzieli mu, gdzie dokładnie będzie mógł go znaleźć. Ostrzeżeni przez Boga - znowu we śnie - magowie ominęli, jadąc do domu, Jerozolimę. Wtedy rozgniewany Herod kazał zamordować wszystkich betlejemskich chłopców w wieku do dwóch lat.

Informacji o rzezi niewiniątek nie podają wprawdzie inne - poza Ewangelią - źródła historyczne, ale niewątpliwie Herod, zbrodniarz jakich mało, był do takiego czynu zdolny. Szacuje się, że w ówczesnym Betlejem mogło być od 6 do 20 chłopców w tym wieku. Dla Heroda, który miał prawdopodobnie na sumieniu życie tysięcy ludzi, w tym wielu bliskich krewnych, nie była to imponująca liczba.

Za uśmierceniem przez Heroda rówieśników Jezusa przemawia i to, że miał motyw. Nie czuł się na tronie jerozolimskim pewnie. Po pierwsze dlatego, że jako syn Idumejczyka i Arabki nie był Żydem. Zdołał się tylko skoligacić z żydowską rodziną książęcą, żeniąc się z Mariamne, wnuczką Jana Hirkana II. Po wtóre, cała jego władza pochodziła z rąk Rzymian i była podporządkowana ich interesom. Herod nie wahał się więc mordować wszystkich rzeczywistych i urojonych konkurentów do korony, w tym m.in. ukochaną żonę Mariamne, synów Arystobula, Aleksandra i Antypatra. Aby utrzymać się przy władzy, dziesięciokrotnie zmieniał małżonki. Angielski król Henryk VIII ze swymi sześcioma żonami jest tylko marnym naśladowcą Heroda.

- O królu powiadano, że na jego dworze lepiej być świnią niż synem - mówi o. Jasiński. - Jako wyznawca judaizmu świń nie jadł, a więc ich też nie zabijał. A swoje dzieci, owszem. Tragizm tej postaci polega na tym, że w pewnym sensie był też, zgodnie z przydomkiem, wielkim władcą. Potrafił zręcznie manewrować wśród zmieniających się koniunktur na rzymskim dworze cesarskim. Nie tylko Judei, ale i okolicznym ziemiom i ich mieszkańcom zapewnił trwały pokój, tłumiąc bunty.

Był wybitnym budowniczym. Jego dziełem były m.in. Cezarea Nadmorska i twierdze Macheron, Masada i Herodion, na którego zboczu w maju 2007 izraelski archeolog Ehud Netzer odkrył grób Heroda. Ale jednocześnie prawdopodobnie był chory psychicznie i maniakalnie opętany strachem przed utratą tronu.

Ocal

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska