Świat według Benedykta XVI

prezydent.pl
prezydent.pl
W wywiadzie rzece z Peterem Seewaldem papież mówi zarówno o przyjaźni z Janem Pawłem II, jak i o skandalach seksualnych w Kościele. Polski przekład znajdzie się w księgarniach już w styczniu.

Książkę "Światłość świata" (polskie tłumaczenie wydaje "Znak") okrzyknięto bestsellerem, zanim jeszcze ktokolwiek ją przeczytał. Bowiem po raz pierwszy w historii papież odpowiada w bezpśredniej rozmowie na pytania postawione przez dziennikarza. Przed laty Andre Frossard przeprowadził wywiad z Janem Pawłem II ("Nie lękajcie się"), ale na kwestie postawione przez francuskiego autora Karol Wojtyła odpowiadał pisemnie. Josef Ratzinger i Peter Seewald spotykali się w Castel Gandolfo podczas jednego lipcowego tygodnia. Z niemiecką precyzją rozmawiali codziennie od poniedziałku do soboty, dokładnie przez godzinę.

Papież i Seewald znają się świetnie. Dziennikarz przeprowadził z nim dwa duże wywiady, gdy Benedykt XVI był jeszcze kardynałem. Może dlatego wystarczyło sześć godzin, by postawić wiele trudnych pytań i usłyszeć dość wyraziste i szczere odpowiedzi. Nie tylko o kryzysie w Kościele i skandalach. Także o sobie samym i o przyjaźni z Janem Pawłem II.

Konklawe, czyli gilotyna
O swoim wyborze Benedykt XVI mówi tak: Oto teraz ostrze gilotyny spada i mnie trafia. Byłem całkowicie pewny, że ten urząd nie jest moim powołaniem. Spodziewałem się, że po wyczerpujących latach Bóg zapewni mi trochę spokoju i wytchnienia. Mogłem tylko powiedzieć, uzmysłowić sobie: wola Boża jest najwyraźniej inna i zaczyna się dla mnie coś całkiem odmiennego, nowego. On będzie ze mną.
Dramatycznie brzmi relacja z pierwszych słów powiedzianych Bogu jeszcze w tzw. pokoju łez, gdy nowo wybrany papież usiłuje się wpasować w jedną z trzech przygotowanych w ciemno sutann: - Co czynisz ze mną? - pytał. - Teraz to Ty przejmujesz odpowiedzialność. Musisz mnie prowadzić. Ja tego nie potrafię. Jeśli mnie chciałeś, to musisz mi pomóc.

Czytelnik spragniony anegdoty znajdzie w papieskich zwierzeniach sporo ciekawostek. Choćby o tym, że Benedykt XVI nosi od lat 60. ten sam zegarek, marki "Junghans", zapisany mu w spadku przez zmarłą siostrę.

Benedykt XVI ma na Watykanie opinię niebywale pracowitego, nawet jak na wysokie papieskie standardy. Ale i on ma czas wolny, od 20.45. Wtedy czyta, ogląda z sekretarzami wiadomości, a czasem filmy na dvd. Do ulubionych należy włoski cykl o Don Camillo. Nowe watykańskie mieszkanie wyposażył w meble odziedziczone po poprzedniku. Z wyjątkiem pokoju do pracy.
- W roku 1954 kupiłem sobie biurko i pierwsze regały na książki.
Później całość stopniowo rosła - opowiada - tam są wszystkie moje książki. Znam tam każdy kąt i wszystko ma swoją historię.

Stara znajomość z Bogiem
W pierwszym, sentymentalnym rozdziale książki Seewald pyta rozmówcę o jego modlitwę.
- Papież jest także jedynie prostym żebrakiem przed Bogiem - odpowiada Benedykt XVI - nawet bardziej niż wszyscy inni ludzie. Oczywiście, modlę się przede wszystkim do naszego Pana, z którym mnie po prostu łączy, powiedzmy, stara znajomość. Ale przywołuję także świętych. Jestem zaprzyjaźniony z Augustynem, Bonawenturą, Tomaszem z Akwinu. Do takich świętych mówi się: Pomóżcie.
Począwszy od pierwszego rozdziału, w wielu miejscach książki obecny jest Karol Wojtyła. Polski czytelnik pewnie nie bez wzruszenia będzie czytał o ostatnim spotkaniu Jana Pawła II ze swoim następcą. Milczące błogosławieństwo i uścisk dłoni musiały wystarczyć za słowa niezdolnego już do mówienia, umierającego papieża.

Rolę i znaczenie Jana Pawła II w Kościele zdefiniował Benedykt XVI w wypowiedzi zamykającej I rozdział wywiadu:

- Karol Wojtyła był, można powiedzieć, podarowany przez Boga Kościołowi w bardzo określonej, krytycznej sytuacji, w której z jednej strony marksistowskie pokolenie ’68 zakwestionowało cały Zachód, a z drugiej - rozpadł się realny socjalizm. Wśród tych kontrowersji utorować możliwość przebicia się do wiary i wskazać ją jako środek i drogę - był to historyczny moment szczególnego rodzaju.

Skandal seksualnych nadużyć
Zaraz potem obaj rozmówcy dyskutują o kryzysie wywołanym w Kościele skandalami, zwłaszcza pedofilskimi, z udziałem części księży, jakby czuli, że czytelnik książki czeka na ten fragment szczególnie.
Po lekturze nie ma wątpliwości, jak papież ocenia sprawców i jak bardzo ciąży mu to, co wie.
- To szczególnie ciężki grzech - mówi - gdy ktoś, kto ma pomagać ludziom w drodze do Boga, komu na tej drodze powierza się dziecko, zamiast prowadzić je do poznania Boga, molestuje je i od Boga odwodzi. Przez to wiara staje się nieprzekonująca, a Kościół nie może wiarygodnie przedstawiać się jako ten, który głosi Chrystusa. Wszystko to zaszokowało nas i dogłębnie mną wstrząsnęło.
Benedykt XVI szczegółowo wylicza, co trzeba robić dalej: przygarnąć ofiary i pomóc im w procesie uzdrowienia; ukarać sprawców i uniemożliwić im powtarzanie podobnych występków; uniknąć takich czynów przez właściwy wybór kandydatów do kapłaństwa; wreszcie - nie wolno podobnych spraw zamiatać pod dywan.

W tym kontekście mocno brzmią również słowa papieża o roli mediów. Jego zdaniem, nawet jeśli niektóre publikacje napędzało nie tylko czyste pragnienie prawdy, ale także chęć skompromitowania Kościoła, to tylko dlatego, że zło było w Kościele, mogło zostać przeciwko Kościołowi wykorzystane. - Wszędzie tam, gdzie media pisały prawdę, musimy być wdzięczni za każde wyjaśnienie - przyznaje papież.

Ojciec św., pytany o przyczyny tego zła, przyznaje, że w pewnym momencie, pod koniec lat 60., przestano w Kościele w sposób twardy stosować prawo karne. Zapanowało przekonanie, że Kościół miłości nie może być Kościołem prawa. Przekonanie, że wszystko jest relatywne, że nie ma czegoś takiego, co byłoby złe samo w sobie, przeniknęło także do teologii moralnej. Skoro dobro i zło stały się problematyczne, pedofilia, która jest chorobą poszczególnych osób, mogła się stać tak bezkarna i tak rozpowszechniona.

Pod koniec tego fragmentu rozmowy Seewald dociska: - Czy Wasza Świątobliwość może zrozumieć tych, którzy w ramach protestu występują z Kościoła? - pyta.

- Mogę to zrozumieć - brzmi odpowiedź - myślę przede wszystkim o samych ofiarach. I również inni, którzy mają tylko negatywny obraz, nie widzą już całego żyjącego Kościoła. Tym bardziej musi się on starać, aby pomimo wszystkich złych rzeczy to, co w nim żywe i wielkie, na nowo uczynić widocznym. (...) Zło zawsze będzie częścią tajemnicy Kościoła. To, co ludzie, co księża zrobili w Kościele, dowodzi, że Chrystus założył Kościół i go podtrzymuje. Gdyby Kościół zależał tylko od ludzi, już od dawna leżałby w gruzach.

Obaj rozmówcy mocno podkreślają, że o ile z perspektywy Europy Kościół zdaje się być w potężnej defensywie, na innych kontynentach dynamicznie się rozwija. Rośnie liczba wiernych, kapłanów, kleryków w seminariach itd.

Globalna katastrofa
O ile jest oczywistością, że papież kompetentnie mówi o nauczaniu i stanie Kościoła, to niejednego czytelnika zaskoczy pewnie stan wiedzy tego mocno już starszego człowieka o sytuacji współczesnego świata. Benedykt XVI świetnie orientuje się w zagrożeniach związanych z nadużyciami w ekologii i w ekonomii, łącznie z powszechnym zadłużaniem się państw.

- Żyjemy na koszt przyszłych pokoleń. Widać też z tego, że żyjemy w fałszu - mówi papież. - Żyjemy na pokaz, a wielkie kredyty są traktowane jak coś, co się nam należy. Wszyscy teoretycznie rozumieją, że potrzeba opamiętania, rozpoznania na nowo, co rzeczywiście jest możliwe, ale nie przenika to do ludzkich serc.

To przenikanie do serc i sumień jest - zdaniem papieża - utrudnione w świecie, w którym dla wielu osób praktyczny ateizm jest normalnym sposobem bycia. - Myśli się, że istnieje coś lub ktoś, kto przed wszystkimi czasami poruszył świat, ale nas to nie obchodzi - mówi.
Zdając sobie sprawę, że elementy wiary i sekularyzmu nie tylko walczą ze sobą, ale też się przenikają, papież nawołuje do nawrócenia.

- Z nim związana jest konieczność, aby Bóg znowu znalazł się na pierwszym miejscu - uważa Benedykt XVI - aby na nowo pragnąć wsłuchiwać się w słowa Boga, aby uznać je za coś realnego i pozwolić im oświecać nasze życie. Musimy odważyć się na eksperyment z Bogiem.

Koniec pancernego kardynała
Jako strażnik katolickiej doktryny Josef Ratzinger dorobił się przydomka "pancernego kardynała". Kiedy czyta się o jego zaangażowaniu w ekumenizm i dialog międzyreligijny, trudno przeoczyć, że z jednej strony papiestwo rozpuściło ten pancerz całkowicie, a z drugiej, iż my w Polsce mniej uważnie śledzimy to, co robi głowa Kościoła, odkąd przestał nią być "nasz papież".

Bo kto z nas wie, że Benedykt XVI odwiedził najwięcej synagog spośród wszystkich papieży? Kto pamięta, że jako pierwszy zaprosił rabina, by przemówił podczas synodu biskupów, za to wstrzymał beatyfikację francuskiego księdza, któremu zarzucono antysemickie wystąpienia?

Papież przyznaje, że zawsze odczuwał jedność Starego i Nowego Testamentu, a to, co stało się w III Rzeszy, każe mu jako Niemcowi ze szczególną pokorą, miłością, a nawet wstydem patrzeć na lud Izraela.
Dla wielu nowością będzie także dokonana przez papieża wyraźna poprawa relacji Kościoła katolickiego z moskiewską Cerkwią prawosławną. Benedykt XVI odmawia spekulacji na temat terminu pełnej jedności katolicyzmu i prawosławia. Ale nak na to, że do spotkania papieża z moskiewskim patriarchą dojdzie za jego życia, mocno liczy.

Okazuje się wreszcie, że lepiej, niż można by się spodziewać, układają się relacje papieża z islamem. Król Arabii Saudyjskiej zaproponował, by muzułmanie i chrześcijanie wystąpili razem przeciw terrorystycznemu nadużwaniu islamu, a pod listem do papieża zapraszającym do dialogu podpisało się 138 islamskich uczonych.

A to ciekawe...
Tekst Seewalda warto przeczytać nie tylko dlatego, że odsłania on globalne poglądy papieża, czyli swoisty świat Benedykta XVI. Równie ciekawe są podejmowane przez niego różne kwestie szczegółowe: papież zastanawia się m.in. nad współczesną tolerancją, która stała się tak bardzo obowiązkowa, że krok tylko dzieli ją od dyktatu nietolerancji. Pytany o kapłaństwo kobiet, przypomina, że Chrystus go nie ustanowił, choć we wszystkich religiach otaczających judaizm funkcjonowały w Jego czasach kapłanki. Wreszcie namawia, by bez stereotypów spojrzeć na postać Piusa XII. Przyznaje, że ów papież w czasie wojny nie potępiał nazizmu i holokaustu wielkim głosem. Dodaje jednak, że powodem tego milczenia był los tysięcy Żydów ukrywanych za klauzurami klasztorów w Rzymie, w Niemczech, w Polsce i wielu innych miejscach w Europie.

Kiedy ukazała się niemiecka wersja wywiadu, najwięcej pisano o nowym podejściu papieża do prezerwatyw. W rzeczywistości w liczącej ok. 250 stron książce poświęcono im kilkadziesiąt linijek. Benedykt XVI uważa, że ich użycie może być - z punktu widzenia kościelnej etyki seksualnej - uzasadnione przez osoby uprawiające prostytucję, ale nie jest to środek wystarczający do uporania się ze skutkami AIDS. Faktycznie prezerwatywy są - zdaniem papieża - dostępne dla chętnych, także w Afryce. Ale nie wystarczy je rozdawać. Trzeba jeszcze opiekować się chorymi i ludźmi w potrzebie i to papież uważa za najważniejsze zadanie Kościoła na Czarnym Lądzie.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nto.pl Nowa Trybuna Opolska