- Dotyczy to sytuacji, w których grypa A/H1N1 ma łagodny lub umiarkowanie ostry przebieg. Jest to bardzo rozsądne uzasadnienie, gdyż masowe stosowanie tego specyfiku może spowodować, że ludzie się na niego uodpornią. Przyniesie to fatalne skutki w przyszłości.
Okazuje się, że w ciągu pierwszych dwóch tygodni lipca w Anglii wydano ludziom aż 500 tys. opakowań tamiflu. Spowodowane to było ogromnym wzrostem zachorowań na świńską grypę. Teraz już od tego odstąpiono. Liczba zakażeń w tym kraju, przynajmniej na razie, spadła. Poza tym Anglicy już tak się nie boją nowej grypy, jak na początku.
- Światowa Organizacja Zdrowia w swym ostatnim komunikacie nakazuje natomiast podawanie tamiflu ludziom zarażonym wirusem A/H1N1 zaliczanym do tzw. grup ryzyka - podkreśla dr Roman Kolek. - Są to osoby cierpiące na cukrzycę, przewlekłą niewydolność nerek, przewlekłe choroby górnych dróg oddechowych, schorzenia układu krążenia, nosiciele wirusa HIV, dzieci do lat pięciu, kobiety w ciąży, ludzie powyżej 65. roku życia.
Zdaniem epidemiologów i specjalistów chorób zakaźnych, stosowanie leków przeciwwirusowych jest praktykowane przez wiele rozwiniętych krajów, by nie dopuścić do rozwoju pandemii. Jest to jednak brnięcie w ślepą uliczkę. Dlatego, jak podkreślają, tylko interwencje niefarmaceutyczne mogą zahamować rozprzestrzenianie się wirusa. Ich zaletą jest prostota oraz niskie koszty.
Chodzi o: noszenie maseczek, częste mycie rąk, używanie jednorazowych chusteczek higienicznych, izolowanie chorych (przez pozostawienie ich w domu), ograniczenie podróżowania.
Szczególną opieką w razie ewentualnych zachorowań na świńską grypę będą objęte kobiety w ciąży, gdyż u nich przebieg niewydolności oddechowej może być bardzo ciężki.
- Powołamy wkrótce na Opolszczyźnie specjalną grupę złożoną m.in. z anestezjologa, specjalisty ginekologa i położnika, która opracuje standardy postępowania na wypadek wystąpienia u kobiety w ciąży ciężkiego zapalenia płuc jako powikłania po grypie - zapowiada dr Kolek. - Najlepszą metodą stosowaną już w niektórych krajach jest podłączenie takiej pacjentki do sztucznego płuco-serca. Akurat w trakcie mojego niedawnego pobytu w Anglii podłączenia do płuco-serca wymagała ciężarna, która zachorowała na grypę A/H1N1. Wszystkie aparaty były zajęte, więc musiano ją przetransportować do Szwecji, gdzie na szczęście otrzymała stosowną pomoc.
W Polsce takie aparaty są na razie przy oddziałach kardiochirurgicznych, m.in. w opolskim WCM.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?