Skutki napaści Rosji na Ukrainę są już odczuwalne na całym świecie, od wstrząsów na światowych rynkach energii poczynając na kryzysie uchodźczym w Europie kończąc. Najbardziej globalnym skutkiem tej wojny na wschodzie Europy może być jednak potężny kryzys żywnościowy. Ukraina i Rosja są bowiem wielkimi eksporterami zbóż, w szczególności pszenicy, kukurydzy, jęczmienia, a także wielu różnych rodzajów roślin i olejów roślinnych. Ukraina jest piątym eksporterem pszenicy i trzecim kukurydzy na świecie. Pszenicę eksportuje przede wszystkim do wielu krajów rozwijających się oraz krajów na Bliskim Wschodzie, w Afryce Północnej, Azji Południowej i Południowo-Wschodniej.
Spichlerz świata
Rosja i Ukraina odpowiadają łącznie za około jedną trzecią światowego eksportu pszenicy, 20 proc. kukurydzy i 75 proc. oleju słonecznikowego. Trzeba też pamiętać o innych produktach rolnych, w tym innych zbożach uprawianych na czarnoziemach w obu krajach. Rosja jest największym na świecie eksporterem nawozów sztucznych. Z kolei Światowy Program Żywnościowy połowę swych zapasów ziarna, rozdzielanego później między zagrożone głodem kraje na świecie, kupuje od Ukrainy. Dla blisko 70 krajów na świecie Ukraina i Rosja są źródłem importu pszenicy w co najmniej 30 proc. (np. dla Libanu Ukraina jest źródłem aż połowy importu pszenicy). Dwanaście z tych krajów sprowadza z tych dwóch krajów ponad połowę importu pszenicy (np. Oman).
Z powodu wojny w obu krajach utknęła znaczna część światowych ilości pszenicy, kukurydzy i jęczmienia, a jeszcze większa część światowych nawozów utknęła w Rosji i na Białorusi. Około 90. proc. eksportu zbóż z Ukrainy idzie drogą morską. Skoro więc mamy rosyjską blokadę ukraińskich portów, to musi mieć wpływ na rynek. Ponad 90 statków z produkcją rolną na eksport utknęło na Morzu Czarnym. Także eksport z Rosji został ograniczony z powodu sankcji i zakłóceń na Morzu Czarnym. Ceny żywności i nawozów rosły do rekordowych poziomów jeszcze przed wybuchem konfliktu ze względu na ograniczenia w transporcie, wysokie koszty energii, klęski żywiołowe i pandemię. W pierwszych tygodniach wojny Moskwa ograniczyła eksport pszenicy i wezwała swoich producentów nawozów do tymczasowego wstrzymania eksportu. Kijów również zakazał eksportu pszenicy i innych podstawowych produktów. Rosja wprowadziła już zakaz eksportu zboża do krajów byłego Związku Sowieckiego do końca czerwca. Jeśli ten zakaz zostanie rozszerzony na inne kraje, może dojść do naprawdę poważnych niedoborów na globalnym rynku.
Wojna, blokada, sankcje
Zboże i olej słonecznikowy z zeszłorocznych zbiorów, które znajdują się w ukraińskich magazynach, nie mogą być wysłane w świat z powodu walk i zamknięcia portów. Ostrzały i braki paliwa mogą zakłócić wiosenne sadzenie i nawożenie, które rolnicy muszą zastosować w uprawach pszenicy ozimej. Uszkodzenia infrastruktury, brak siły roboczej i trwający konflikt mogą również zagrozić letnim zbiorom i transportowi wyprodukowanej żywności.
Zablokowanie eksportu zbóż i olejów roślinnych z Ukrainy i Rosji grozi odcięciem wielu krajów Azji, Ameryki Łacińskiej i Afryki od krytycznie potrzebnych dostaw żywności. Dostawy z Ukrainy i Rosji to znacząca część światowej produkcji, której nie da się wypełnić przez zwiększenie dostaw z takich innych wielkich producentów, jak Indie, USA, Australia czy Argentyna. Sytuację mogą pogorszyć wysiłki kolejnych rządów zmierzające do gromadzenia żywności. Węgry, Argentyna, Turcja, Serbia i Egipt nałożyły już ograniczenia na eksport żywności lub zagroziły ich wprowadzeniem.
Zakłócenia w dostawach zbóż i nawozów już powodują poważny wzrost cen żywności. Od 24 lutego światowe ceny pszenicy wzrosły o około niemal jedną czwartą, jęczmienia o jedną trzecią, zaś niektórych nawozów nawet o 40 proc. Co gorsza, na kryzys wpływają też inne czynniki niż wojna. Na przykład fatalne zbiory pszenicy w Chinach, które i tak są importerem netto, więc przy tak ogromnej liczbie mieszkańców i wzroście popytu odbije się to na cenach na całym świecie.
David Beasley, dyrektor wykonawczy Światowego Programu Żywnościowego, powiedział 30 marca na Radzie Bezpieczeństwa ONZ, że już i tak wysokie ceny żywności nadal gwałtownie rosną. Ostrzegł, że wojna na Ukrainie w połączeniu z innymi katastrofami będzie miała globalne skutki „jakich nie widzieliśmy od II wojny światowej”. Jego agencja karmiła 125 milionów ludzi na całym świecie przed inwazją Rosji na Ukrainę, ale Beasley powiedział, że musi zacząć zmniejszać racje żywnościowe z powodu rosnących kosztów. Jako przykład podał ogarnięty wojną Jemen, gdzie ośmiu milionom ludzi obcięto właśnie przydziały żywności o 50 proc., a teraz zanosi się na to, że ich racje żywnościowe spadną do zera.
Najbardziej narażona Afryka
Na regionalnej konferencji Organizacji ds. Wyżywienia i Rolnictwa ONZ (FAO) w stolicy Ekwadoru Quito, głównym tematem było zagrożenie niedożywieniem lub głodem milionów najuboższych mieszkańców Ameryki Południowej i Karaibów. Już w 2020 roku, na początku pandemii koronawirusa, aż 267 milionów z 650 milionów mieszkańców tej części świata znalazło się w sytuacji „zagrożenia niedożywieniem”. Teraz agresja Rosji na Ukrainę „oznacza m.in. wzrost o prawie 60 milionów mieszkańców regionu cierpiących chroniczny głód” – stwierdził w wywiadzie dla hiszpańskiej agencji EFE dyrektor generalny FAO Qu Dongyu. Szczególnie duże kłopoty czekają kraje uzależnione od importu ze “spichlerza świata”. Na przykład Nikaragua importuje ponad 60 proc. swoich dostaw pszenicy z Rosji i Ukrainy.
Podobnie wygląda sytuacja Tanzanii. To w Afryce może być największy kryzys związany z wojną na Ukrainie. Wszak taka choćby Republika Konga importuje 75 proc. swych dostaw pszenicy z Rosji. A jest to kraj, w którym w ub.r. do grupy osób szczególnie narażonych na brak żywności zaliczono 27 mln ludzi. Z kolei Libia zaspokaja 43 proc. swych potrzeb pszenicy na Ukrainie. Egipt, najludniejszy kraj arabski, jest również największym na świecie nabywcą pszenicy - a prawie 90 proc. importu pochodzi z Rosji i Ukrainy. Zakłócenia spowodowane inwazją na Ukrainę, sankcje przeciwko Rosji oraz rosnące koszty transportu i ubezpieczenia zmusiły rząd w Kairze do podjęcia nadzwyczajnych środków, aby zapobiec gwałtownemu wzrostowi cen żywności. Zakazano eksportu podstawowych produktów żywnościowych, wezwano Egipcjan do ostrożnego wydawania pieniędzy i zagrożono surowymi karami dla spekulantów. Kair stara się uzupełnić swoje zapasy pszenicy dostawami z innych krajów, takich jak Indie.
Na Czarnym Lądzie szczególnie zła sytuacja jest w Rogu Afryki. FAO ostrzegła, że w 2022 roku z brakiem żywności może borykać się nawet 15-20 mln mieszkańców Etiopii, Kenii i Somalii. Z jednej strony przyczyną są lokalne krwawe konflikty, z drugiej – wojna w odległej Europie. Erytrea, Kenia, Somalia i Sudan niemal całość pszenicy importują z Rosji i Ukrainy. Badacze z Instytutu Gospodarki Światowej w Kilonii przeprowadzili symulację wpływu różnych scenariuszy na sytuację żywnościową w Afryce. Założyli spadek produkcji rolnej na Ukrainie o połowę oraz wzrost kosztów transportu z Ukrainy (o 50 proc.) i Rosji (o 25 proc.). Według ekspertów, najbardziej by to odczuły Egipt i Tunezja - te kraje są szczególnie uzależnione od importu zboża z Rosji i Ukrainy. Ale dramatyczne dla ludności (głód!) skutki byłyby w biedniejszych krajach, gdzie już nie jest dobrze z zaopatrzeniem w żywność: Rwandzie, Mozambiku, Kamerunie czy wspomnianych już Tanzanii i Kenii.